Kamil Durczok i Marek Krześnicki mieli rację mówiąc, że okres pobłażliwości dla mediów wypisujących bzdury i rujnujących ludzkie życia powoli dobiega końca.
Mecenas Roman Giertych pochwalił się dziś na Facebooku (wprawdzie nieprawomocnym, ale i tak) rezultatem prowadzonej zapewne przez jego kancelarię sprawę, w której stronami był popularny tabloid Super Express oraz Monika Janowska – żona Roberta Janowskiego, który szerokiej widowni znany jest z prowadzenia popularnego programu rozrywkowe „Jaka to melodia?”.
Jest faktem, że kiedy para rozstawała się ze sobą jakiś czas temu, tabloidy nie szczędziły pikantnych szczegółów z… no właśnie, życia czy fikcji rodziny Janowskich? Popularne brukowce czy inne Pudelki opisywały historie, które swoją dziwacznością przebijały się nawet do mainstreamowych mediów. Pani Janowskiej oraz żonie byłego ministra Drzewieckiego zarzucano, że w trakcie pobytu w Stanach Zjednoczonych rzekomo… ukradły futra. Całość przyjęła zaś medialną postać „afery futrowej”.
Super Express gorzko pożałuje
Roman Giertych podkreślił, że wcześniej w wyżej opisanej sprawie udało mu się wygrać z wydawcą serwisu Pudelek i obecnie trwa już egzekucja komornicza wydawcy popularnej witryny z plotkami. Również Super Express przegrał swoją rozprawę i gorzko pożałuje, że zmyślał informacje.
Wydawcy zapewne nie zaboli konieczność wypłaty zadośćuczynienia w wysokości 150 000 złotych, a także perspektywa kolejnych wypłat w sprawie Drzewieckiej, która nadal jest w toku. Prawdopodobnie jakoś przeboleje też konieczność emitowania przeprosin na stronie głównej portalu se.pl, ale wyrok dla samej gazety z pewnością może mieć charakter precedensowy. Jak wskazuje mec. Giertych na swoim Facebooku:
W dniu dzisiejszym Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał na pierwszej stronie (całej) przeprosiny dla Moniki Janowskiej (żony Roberta Janowskiego) za zmyślenie afery futrzanej. Przeprosiny mają zostać umieszczone przez kolejnych 30 dni. Pod tytułem gazety reszta strony pierwszej ma zostać zastąpiona przeprosinami.
Wyobraźmy sobie skutki uprawomocnienia się takiego wyroku. Przede wszystkim jest to potężny cios prestiżowy. Co oczywiście z całego serca popieram, ponieważ tabloidy już od dłuższego czasu dość bezrefleksyjnie niszczą ludzkie życia i niestety bardzo sporadycznie posiłkują się w tej kwestii faktami.
Po drugie, wyobraźmy sobie jak bardzo dotkliwa dla magazynu żyjącego z sensacyjnych treści może być sytuacja, w której przez okrągły miesiąc do zakupu zachęcają jedynie swoim logotypem oraz przeprosinami tej samej treści.
Po trzecie, wyobraźcie sobie, że przez okrągły miesiąc jakaś gazeta ukazuje się z dokładnie taką samą okładką. Nawet jeśli jesteście jej największymi fanami, to czy będziecie pamiętali o tym, żeby kupić nowy numer, gdyż zawartość jest na pewno odmienna?
Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie wydaje się dotkliwy dla wydawcy, ale i ze wszech miar sprawiedliwy.