Nowy prezes Telewizji Polskiej przyznaje: w jednym z materiałów znajdująca się w tle rozmówcy tęcza została pozbawiona kolorów. Szanuję Macieja Łopińskiego za to, że przynajmniej potrafi się przyznać do błędu, bo jego poprzednik przez pięć lat nie potrafił się w podobny sposób wykazać. Obecny szef telewizji podkreśla jednak, że odkolorowanie tęczy to nie cenzura w TVP, tylko własna inicjatywa jednego z montażystów, którego spotkają za to konsekwencje.
Cenzura w TVP? Niby nie, a jednak tak
Poszło o wyemitowany 6 kwietnia materiał w programie TVP Bydgoszcz „Zbliżenia”. Materiał dotyczył czytelnictwa w czasach kryzysu i wypowiadał się w nim właściciel jednej z księgarni. W jego tle była półka, przy której zawieszono małą flagę w tęczowych kolorach, symbol używany na przykład podczas parad równości. Jakież zdziwienie musiało pojawić się na twarzy księgarza, który oglądając materiał zauważył, że flaga w telewizorze została… pozbawiona kolorów.
Na to zdarzenie zareagował Rzecznik Praw Obywatelskich, który poprosił prezesa TVP o wyjaśnienie sprawy.
Takie działanie może bowiem nosić znamiona cenzury i nie ma racjonalnego uzasadnienia. Ani tęcza ani naklejka nie są w żaden sposób obraźliwe ani nie wpływają na odbiór przekazu. Nie są to także symbole, które mogłyby być postrzegane jako niebezpieczne lub kontrowersyjne, a ich emisja nie prowadzi do naruszenia praw obywateli.
…pisał Adam Bodnar przypominając głośną historię z 2017 roku, kiedy z płaszcza posła PO Arkadiusza Myrchy TVP wymazała serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Nowy prezes TVP odpowiada
Maciej Łopiński, odpowiadając na pytanie RPO, zrobił to w innym stylu niż Jacek Kurski, który nie miał w zwyczaju przyznawać się do błędów.
Pragnę poinformować Pana. że zdarzenie opisane w materiałach prasowych rzeczywiście miało miejsce, jednak wnioski wysunięte z tego faktu są zbyt daleko idące. W wyniku przeprowadzonego postępowania okazało się, że usunięcie kolorów z flagi umieszczonej w księgami, w której realizowano materiał dotyczący czytelnictwa w czasach stanu epidemicznego oraz bardzo pożytecznej inicjatywy „Książka na telefon”, było samodzielnym działaniem montażysty materiału, którego nie uzgodnił z autorką felietonu.
Maciej Łopiński dodał, że montażysta mógł zrobić to, co zrobił, bo ze względów sanitarnych dziennikarze nie biorą ostatnio udziału w montażu swoich materiałów. Wobec montażysty zostały już wyciągnięte konsekwencje służbowe, a TVP Bydgoszcz zamieściła na swojej stronie materiał z „normalną” tęczą.
Niby nic wielkiego, a jednak
Wiem, w normalnych okolicznościach taka odpowiedź byłaby czymś zwyczajnym i być może nawet niewartym opisywania. Ale pamiętając o tym, jak rządowa telewizja arogancko zachowywała się reagując na wytykanie robionych przez nią podłości, list prezesa Łopińskiego do RPO jest jaskółką nadziei na przyszłość. Problem w tym, że główny pion propagandowy TVP, czyli redakcje „Wiadomości” i TVP Info, wciąż są pod wpływem obecnego doradcy szefa telewizji, czyli nieodżałowanego Jacka Kurskiego. Mało tego, w ostatnich dniach sekcja informacyjna rządowego wydziału propagandy osiąga szczyty żenady, tłukąc codziennie tępym narzędziem na przykład w konkurencję z TVN.
W tej sprawie jest jednak jedna rzecz bardzo przykra. Jeżeli faktycznie szeregowi pracownicy telewizji dopuszczają się takich autorskich inicjatyw jak wymazywanie kolorów z tęczy, to albo są ludźmi bardzo niemądrymi, albo padającymi ofiarą jakiejś zbiorowej psychozy. Bo gdy władza zaczyna podłączać człowieka do sznurków, a potem zaczyna za nie delikatnie pociągać, to pierwsze co robi dziennikarz, to stosuje autocenzurę. Czyli unikanie tematów „niewygodnych”. Ale jeśli już przechodzi się do cenzury jako takiej, to o byciu dziennikarzem można raz na zawsze zapomnieć.