Właśnie zapadł wyrok za celowe przejechanie psa w głośnej sprawie z czerwca zeszłego roku. Niestety jest bardzo niski. Sprawca nie będzie mógł posiadać psa przez najbliższe 10 lat, a dodatkowo będzie musiał odbyć prace społeczne i zwrócić koszty postępowania. Z wyrokiem nie zgadza się zarówno prokuratura, jak i organizacje zajmując się ochroną zwierząt.
Długo oczekiwany wyrok za celowe przejechanie psa
O sprawie pisaliśmy na naszych łamach. W czerwcu zeszłego roku były już pracownik firmy Bodzio celowo potrącił psa, a następnie 2 razy po nim przejechał. Zwierzę zginęło w męczarniach. Całe zdarzenie udokumentował sprawca, a filmik z tego bestialskiego czynu wrzucił do sieci. Jak pisaliśmy w artykule nie był to jednorazowy wyskok skazanego – w swoim środowisku jest znany ze swojej agresji wobec ludzi i zwierząt. Materiałów zawierających znęcanie się nad zwierzętami posiadał prawdopodobnie więcej. Lokalne media podawały, że oferował nagranie z obdzieraniem kota ze skóry w zamian za wysłanie mu nagich zdjęć.
Wyrok za celowe przejechanie psa jest łagodny
Zgodnie z artykułem 35 ustawy o ochronie zwierząt za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Prokuratura ze względu na bestialskie zachowanie domagała się dla sprawcy trzech lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Sąd był o wiele łaskawszy dla sprawcy niż chciała tego prokuratura i oczekiwało społeczeństwo przerażone bestialstwem czynu sprawcy. Skazał go na 2 lata prac społecznych w wymiarze 40 godzin miesięcznie. Przy czym na poczet kary zaliczył 4,5 miesiąca, które skazany spędził w areszcie – co oznacza, że do odpracowania pozostaje mu ponad 1,5 roku. Dodatkowo ma zapłacić 10 tys. złotych nawiązki na cele związane z ochroną zwierząt i przez 10 lat nie może posiadać żadnego psa. Ma również zwrócić koszty postępowania sądowego w wysokości 22,5 tysiąca złotych.
Sąd uznał, że wina nie budzi wątpliwości, oskarżony przyznał się do zarzucanego mu czynu. Sędzia wydał wyrok w marcu. Jednak ograniczenia związane z koronawirusem sprawiły, że strony postępowania dopiero teraz zapoznały się z wyrokiem.
Wyrok za celowe przejechanie psa budzi sprzeciw organizacji zajmujących się ochroną zwierząt
Według organizacji zajmujących się ochroną praw zwierząt wyrok dla sprawcy jest śmiesznie niski. Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt uważa wręcz, że
miejsce osoby, która znęcała się nad tym psem w sposób okrutny, która z premedytacją go najechała i jeszcze cofała i kilkakrotnie najeżdżała, rozmawiając z tym psem, wzbudzając jego uwagę, i znów najeżdżała, jest w więzieniu.
Wyrok został wydany w trybie nakazowym. Aby unieważnić wyrok wydany w tym trybie wystarczy, że któraś ze stron złoży sprzeciw. W tej sprawie złożono dwa takie sprzeciwy. Z wyrokiem nie zgadza się zarówno prokuratura jak i organizacje zajmujące się ochroną praw zwierząt, które występują jako oskarżyciele posiłkowi. Sprawa ponownie trafi na wokandę. Wyrok utraci swoją moc i sprawa zostanie rozpoznana na zasadach ogólnych. Postępowanie przeprowadzi inny sędzia niż ten, który wydał wyrok nakazowy.
Nie wiem, czy bardziej dotkliwe dla sprawcy nie było dyscyplinarne zwolnienie go z pracy, niż usłyszany właśnie wyrok za celowe przejechanie psa. Przypominamy, że niektóre sądy poważnie traktują ochronę zwierząt. Wrocławski sąd skazał winnego zabójstwa wrony na pół roku bezwzględnego więzienia.
Oczywiście niektórzy komentatorzy mogą bagatelizować sprawę celowego przejechania psa i znęcania się nad zwierzętami. Mogą uważać, że wyrok jest w pewien sposób dotkliwy, bo sprawca musi pracować społecznie. Ale przypominam, że według badań FBI większość seryjnych morderców zaczynała od znęcania się nad zwierzętami. Dopiero później kierowali się przeciw ludziom.