Ministerstwo Infrastruktury zapowiada rozszerzenie prawa jazdy kategorii B o cięższe pojazdy. Niestety, nie chodzi tutaj o wszystkie samochody, a jedynie o te, które zasilane są paliwami alternatywnymi.
Rozszerzenie prawa jazdy kategorii B
„Gazeta Prawna” informuje, że nastąpi rozszerzenie prawa jazdy kategorii B. Dzisiaj osoba mająca uprawnienia kategorii B może poruszać się m.in. pojazdem samochodowym do 3,5 tony (i do 9 miejsc), motocyklem o poj. skokowej silnika do 125 cm3, a także ciągnikiem rolniczym (nawet z lekką przyczepą), trójkołowcem, czterokołowcem lekkim, czy też motorowerem.
Powyższy zakres ma być jednak rozszerzony. Odpowiadając na poselską interpelację, wiceminister infrastruktury Rafał Weber twierdzi, że w pierwszej połowie przyszłego roku w życie wejdą istotne zmiany, zakładające rozszerzenie prawa jazdy kategorii B.
Według proponowanych regulacji, uprawniony do kierowania pojazdami kat. B będzie mógł poruszać się także pojazdami samochodowymi o masie powyżej 3,5 tony (dotychczas wymagane jest uzyskane uprawnień kat. C), bo ważących aż do 4,25 tony. Niestety, dotyczyć to ma jedynie aut zasilanych paliwami alternatywnymi, z czego dodatkowy ciężar wynikać musiałby z masy samego alternatywnego systemu napędu. Do paliw alternatywnych zalicza się:
energię elektryczną, wodór, biopaliwa ciekłe, paliwa syntetyczne i parafinowe, sprężony gaz ziemny (CNG), w tym pochodzący z biometanu, skroplony gaz ziemny (LNG), w tym pochodzący z biometanu, lub gaz płynny (LPG)
Możliwość kierowania pojazdem cięższym ma zostać opatrzona wymogiem posiadania prawa jazdy kat. B od co najmniej dwóch lat. Podobny wymóg – posiadania uprawnień przez określony czas – istnieje obecnie, na przykład w odniesieniu do motocykli o poj. do 125 cm3. W tym wypadku wynosi 3 lata.
Zmiana raczej techniczna
Zmiana zapowiadana przez wiceministra wydaje się być bardziej techniczną. Samo rozszerzenie prawa jazdy kategorii B wpisuje się nie tyle w ułatwianie życia kierowcom, ile w dosyć pokrętną drogę ku elektromobilności, czy propagowania alternatywnych źródeł zasilania – która oczywiście nie skutkuje zakładanymi efektami.
Obecna władza dosyć często posługuje się pojęciem elektromobilności, a polski samochód elektryczny urósł do rangi internetowego mema. Polska, węglem stojąca, bardzo często portretowana jest przez rządzących jako kraj odważnie spoglądający w stronę rozwoju tej gałęzi, raczej – niestety – bez istotnych osiągnięć w tym zakresie.
Podobnie sytuacja się ma w kontekście biopaliw, czy pojazdów zasilanych wodorem – eksploatacja tego typu pojazdów jest w Polsce raczej problematyczna, z uwagi na brak infrastruktury i niedostosowanie systemu prawnego do realiów.
Samo ograniczanie zmian w zakresie uprawnień do kierowania pojazdami generalnie zawęża do tych o charakterze technicznym. A szkoda, bo sam podział na kategorie praw jazdy wydaje się być – dzisiaj – dosyć archaiczny. Oczywiste jest, że pewien system różnicowania uprawnień musi istnieć i – słusznie – jest on skorelowany z procesem nauki jazdy. Nie wydaje się jednak, by aktualny stan rzeczy był odpowiedni i adekwatny, tak samo jak sam proces kształcenia kierowców, czy egzaminowania.