Nie ulega wątpliwości, że Prawo i Sprawiedliwość nie jest popularne wśród młodych. Wyniki wyborów prezydenckich potwierdzają ten trend. Są również tego świadomi sami rządzący. Dzisiejsi i przyszli młodzi wyborcy zdecydują o wyniku następnych wyborów. Jak więc PiS mógłby ich przekonać? Na pewno nie tak, jak to sobie wymarzył.
Zjednoczona Prawica jest świadoma pułapki demograficznej, w jakiej się znajdują
Twardy elektorat Prawa i Sprawiedliwości to przede wszystkim najstarsza grupa wyborców. W drugiej turze wyborów prezydenckich na Andrzeja Dudę zagłosowało aż 61,7 proc. wyborców mających więcej, niż 60 lat. Młodzi wyborcy głosują zupełnie inaczej. Osoby w wieku 18-29 lat głosowały przede wszystkim na Rafała Trzaskowskiego – 64,4 proc. wobec 35,6 proc. głosujących na urzędującego prezydenta.
Te wybory były niezwykle wyrównane. Warto zauważyć, że rządzący by je wygrać przeznaczyli mnóstwo środków, czasu i wysiłku. Bez wsparcia całego aparatu państwowego, oraz przekazu TVP zwycięstwu Andrzeja Dudy mogłoby nie być możliwe. Z pewnością nie byłoby tak zdecydowane. Problem w tym, że reguły demografii są nieubłagane. Z czasem dzisiejsi starzy wyborcy odejdą, tymczasem młodzi wyborcy wciąż pozostaną.
Następne wybory dopiero za przeszło trzy lata. Rządzący już teraz zastanawiają się jednak, jak zabezpieczyć wygraną w przyszłości. Jak podaje „Wprost”, politycy Zjednoczonej Prawicy mają trzy pomysły, które miałyby sprawić, że młodzi wyborcy zwrócą się ku rządzącym. Z czego dwa są kompletnie pozbawione sensu.
Pomysły produkowania pisowskich celebrytów i dalszej radykalizacji przekazu świadczą o tym, że rządzący nie rozumieją młodych
Obydwa opierają się na, słusznym skądinąd, założeniu, że w internecie dominują siły nieprzychylne PiS. Co gorsza, młodzi wyborcy raczej nie oglądają TVP Info. Jeśli w ogóle oglądają telewizję. W tym celu rządzący chcieliby sobie w dłuższej perspektywie… wyhodować własnych influencerów. Są przekonani, że posiadanie przychylnych im celebrytów obecnych w świecie medialnym, zwłaszcza w internecie, pozwoliłoby na zauważalną poprawę wyniku wyborczego wśród młodych.
To niestety już nie czas, gdy sama obecność znanej twarzy po swojej stronie mogła zapewnić mnóstwo głosów. Kampania z roku 2020 była wyjątkowa także z powodu rekordowo rzadkich występów celebrytów po obydwu stronach politycznej barykady. Urok rozmaitych idoli chyba w końcu przestał działać.
Jeden z polityków Solidarnej Polski słusznie zauważył, że komunikacja z wyborcami jest o wiele ważniejsza, niż posiadanie nawet najpiękniejszego programu. Faktycznie, mało kto zaprząta sobie głowę programami wyborczymi partii politycznych. Jeszcze mniej osób zapewne w nie wierzy. Co innego emocje, które w dzisiejszych czasach miewają decydujące znaczenie przy podejmowaniu decyzji o wyborze tego czy innego kandydata.
W międzyczasie Zjednoczona Prawica chce dotrzeć najwyraźniej prosto do wyborców Konfederacji. Sposobem jest radykalizm. To wyraziste, bezkompromisowe posunięcia rządzących miałyby im przysporzyć młodszych zwolenników. W końcu młodzi wyborcy głosują na radykalną prawicę, albo na radykalną lewicę, prawda? Dlaczego mieliby nie zagłosować na Prawo i Sprawiedliwość?
Młodzi wyborcy nie zagłosują na partię, którą uważają za „obciachową” czy po prostu niegodną ich głosu
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Prawo i Sprawiedliwość jest partią idealnie skrojoną pod potrzeby wyborców z najstarszych grup wiekowych. Jest nastawiona na kultywowanie tradycji, w jej ludowym wydaniu. Stoi ramię w ramię ze zinstytucjonalizowanym Kościołem, a więc zwalcza stosunkowo nowe zjawiska w polskiej przestrzeni publicznej – takie jak LGBT, ruchy ekologiczne. Stara się sprawić wrażenie partii, która zapewni wyborcom bezpieczeństwo socjalne, oraz przed niewiadomymi współczesnego świata.
Tyle tylko, że archaiczny konserwatyzm PiS jest absolutnie niekompatybilny ze sposobem myślenia młodych Polaków. Zresztą, zorientowanie na Konfederację w przypadku Prawa i Sprawiedliwości niekoniecznie musi być najlepszą taktyką. Nie jest to przecież ruch jednorodny. Czym innym są narodowcy, czym innym zwolennicy Janusza Korwin-Mikkego. Generalnie jednak Konfederacji głosujący na Dudę robili to przede wszystkim dlatego, że Platformą Obywatelską brzydzą się nieco bardziej niż PiS.
Radykalizm przekazu pozwala za to na mobilizację przeciwko rządzącym tych wyborców, którzy w normalnych warunkach prawdopodobnie nie poszliby na wybory, albo nie przejmowali się polityką w ogóle. PiS przegrywa wybory wśród młodych nie dlatego, że jest za mało wyrazisty czy za mało radykalny – wręcz przeciwnie. Partia rządząca jest wyrazista aż do bólu w sposób, jaki młodzi wyborcy często uważają po prostu za „obciachowy”.
Młodzi wyborcy już kiedyś głosowali na PiS – po to by pozbyć się „obciachowej” Platformy Obywatelskiej i prezydenta Komorowskiego
To właśnie dlatego Prawo i Sprawiedliwość przegrało wybory w 2007 r. i przegrywało co się tylko dało aż do 2015 r. Wówczas los się odmienił, pojawili się młodzi wyborcy głosujący na Prawo i Sprawiedliwość. Stało się tak z dwóch powodów.
Przede wszystkim: obecny prezydent Andrzej Duda, wówczas stosunkowo młody doktor nauk prawnych, sprawiał wrażenie nie tylko polityka umiarkowanego, ale także kogoś na kogo można oddać głos bez wstydu. Nie był „oszołomem”, za którego do dzisiaj uważa się wielu pisowskich „twardogłowych”, czego symbolem stał się nieco na wyrost Antoni Macierewicz. W przeciwieństwie do Dudy „obciachowy”, a więc niewybieralny, stał się jego poprzednik Bronisław Komorowski.
Warto pamiętać, że młodzi wyborcy to nie tylko Konfederacja. Zdecydowana większość nawet jeśli deklaruje się jako konserwatyści, to niekoniecznie żyje w zgodzie z tymi wartościami. W końcu okres świeżo po uzyskaniu pełnoletności to czas studenckich imprez i używania życia. To nie tak, że młodym antypisowską ideologię wtłacza się do głów na zajęciach.
Zdecydowana większość jest po prostu mniej lub bardziej liberalna w tym czy innym aspekcie. Sami z siebie nie staną się konserwatystami, nawet jeśli to niekoniecznie w tym wydaniu na które politycy PiS mieliby nadzieję. Na pomoc ze strony Kościoła rządzący nie mają tutaj co liczyć – polski Episkopat dba w końcu o to, by młodzi odwracali się od tej instytucji.
Dopóki Prawo i Sprawiedliwość będzie starało się przypodobać pokoleniu dziadków, dopóty wnuki najczęściej nie będą nawet rozważać oddania głosu na tą partię. U zarania trzeciej dekady XXI w. świat wartości i sposób życia młodych i starych rozminęły się w sposób niezwykle drastyczny.
Żeby przekonać do siebie młodych wyborców, partia rządząca musiałaby stosować zupełnie inne środki niż wobec ich dziadków czy rodziców
Rządzący mają jednak również trzeci sposób, by przekonać do siebie młodych. Zawsze przecież można zastosować tą samą sztuczkę, jaka sprawdziła się w ostatnich latach – trzeba zwyczajnie coś im dać. Jaki młodzi wyborcy mają dzisiaj często poważny problem stojący na drodze ich szczęściu i aspiracjom? Oczywiście, dostępność mieszkań. Nie ma oczywiście czasu, by w ciągu trzech lat wybudować w końcu te trzy miliony mieszkań. Rozwiązaniem może być jednak chociażby dopłata do wkładu własnego.
Jednak nawet tak dobry pomysł można by zepsuć w bardzo prosty sposób. Otóż polityków PiS może kusić, by pójść śladem Węgier i uzależnić udział w tego typu programie od posiadania dzieci. Problem bowiem w tym, że jeśli młodzi rodzice po ostatnich pięciu latach tych wszystkich programów socjalnych skierowanych do rodzin z dziećmi nie zagłosowali na PiS, to nie ma chyba już siły, która mogłaby ich do tego skusić. Za to bezdzietni od partii rządzącej, póki co, dostali naprawdę niewiele.
Żeby utrzymać władzę w perspektywie następnych lat, PiS musi jakoś do siebie przekonać młodych. Nie zrobi tego jednak traktując ich w ten sam sposób, jak pokolenie ich dziadków czy rodziców. Młodzi wyborcy po prostu nie zagłosują na partię, którą uznają za „obciachową”. Nie da się ich też w łatwy sposób przekupić, czy omamić propagandą sukcesu.
To bardzo słusznie, że rządzący zastanawiają się, jak by tu odwrócić niekorzystny trend. Powinni jednak najpierw spróbować zrozumieć młodych i przyjąć do wiadomości, że ci zawsze chcieli żyć po swojemu. Właśnie rezygnacja z radykalizmu i przedstawienie siebie jako kompetentnych, przewidywalnych i w miarę nowoczesnych rządzących mogłyby potencjalnie sprawić, że PiS przestanie w oczach najmłodszych wyborców być partią „obciachu”. Tylko czy wówczas od Zjednoczonej Prawicy nie odwróciliby się ci starsi?