Nieobowiązywanie przepisu a uchylenie wyroku – okazuje się, że nawet nieistniejący przepis może być podstawą do wydania wyroku. Jak to jest możliwe?
Nieobowiązywanie przepisu a uchylenie wyroku
Sąd Najwyższy w wyroku z 3 czerwca 2020 r. (sygn. Akt I NSNc 46/19) uznał, że nieobowiązywanie przepisu nie oznacza uchylenia wyroku. Orzeczenie może wydawać się zupełne absurdalne, ale ukazuje pewną prawidłowość – oczywistą dla prawników, ale nie do końca dla kogoś, kto prawem się nie zajmuje.
Problem, nad którym pochylił się SN, sprowadził się de facto do oceny, jaka różnica jest między „rażącym” a „oczywistym” naruszeniem prawa, determinującym prawo do skargi nadzwyczajnej.
Sprawa dotyczyła sporu pomiędzy jedną ze spółdzielni mieszkaniowych, a obywatelem, wyrażającym się we wniosku o eksmisję. Spółdzielnia podniosła, że lokator stracił prawo do lokalu wskutek wykluczenia z członkostwa wynikłego z zaległości czynszowych.
Lokator z kolei wniósł o oddalenie powództwa wskazując, że mieszkanie jest własnościowe.
Ciekawy problem
Sąd rejonowy uznał, że roszczenie spółdzielni jest zasadne. Powołując się na art. 210 prawa spółdzielczego sąd potwierdził, że wskutek wygaśnięcia członkostwa w spółdzielni lokator powinien opuścić lokal mieszkalny.
Prokurator Generalny złożył skargę nadzwyczajną i zaskarżył wyrok, zarzucając sądowi rejonowemu
- naruszenie w sposób rażący prawa materialnego przez jego niewłaściwe zastosowanie przez to, że orzeczenie oparto na nieistniejącym przepisie, co spowodowało niekorzystną sytuację pozwanego
- naruszenie konstytucyjnych zasad, m.in. zasady legalizmu (orzekanie na podstawie przepisów nieobowiązujących), et cetera
Sąd Najwyższy sprawę rozpatrzył i przypomniał podstawy prawoznawstwa. Jakim sposobem wyrok oparty na nieobowiązującym przepisie może się utrzymać?
Przepis czy norma?
Sąd Najwyższy w największym uproszczeniu uznał, że doszło do oczywistego naruszenia prawa, ale nie rażącego. Przepisu art. 210 prawa spółdzielczego, na podstawie którego orzeczono nakaz opuszczenia lokalu, faktycznie nie było.
Funkcjonował jednak inny przepis – art. 7 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych – który oznaczał to samo. Sąd zastosował tym samym odpowiednią i obowiązującą normę, powołując się jednak na nieobowiązujący przepis.
Sąd Najwyższy w mojej opinii słusznie przede wszystkim zauważył, że przedmiotem interpretacji prawniczej nie są przepisy, a normy (a właściwie sploty faktyczno-normatywne). Skoro istniała w momencie orzekania norma, jednak znajdująca się w innym przepisie, to trudno mówić o rażącym naruszeniu prawa przez sąd rejonowy, które to determinowałoby uchylenie wyroku.
Sprawa była oczywiście nieco bardziej skomplikowana i dotykała m.in. niekonstytucyjności pewnych przepisów prawa spółdzielczego – w tej materii odsyłam do treści wyroku.
Wyrok jest ciekawy i ważny. Głównie dlatego, że interpretacja prawnicza nie jest powszechnie przedmiotem nauczania na studiach prawniczych. Dziedzina, która często bywa kojarzona z nauką prawa, a nie jego funkcjonowaniem w praktyce, jest niezwykle istotna – a często bagatelizowana.