Wedle stołecznego ratusza – wszystko jest w porządku. Innego zdania jednak jest Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. To ile firmy płacą zależy bowiem od tego, czy prowadzą działalność w budynkach z lokalami mieszkalnymi, czy też w nieruchomościach w całości niezamieszkanych.
W sprawę zaangażował się Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw, który zamieścił na swojej stronie korespondencję z Urzędem m.st. Warszawy. Otóż w marcu tego roku rzecznik wysłał do prezydenta Warszawy pismo. Do niego załączył wniosek przedsiębiorcy, który zarzucił nierówne traktowanie firm w kwestii naliczania opłat za wywóz odpadów. Rzecznik poprosił najważniejszą osobę w Warszawie o ustosunkowanie się do sprawy.
O co tak naprawdę chodzi?
Otóż jedni przedsiębiorcy płacą od worka lub pojemnika, a inni od powierzchni lokalu użytkowego. Ci drudzy płacą więcej. Załóżmy więc, że prowadzę sklep zoologiczny. Produkuję taką samą ilość śmieci bez względu w jakiej nieruchomości sklep się znajduje. Według władz miasta jednak ma znaczenie to, czy mój lokal usługowy znajduje się w budynku częściowo zamieszkałym, czy nie. Czyli jeśli mój sklep znajduje się na parterze bloku, to zapłacę więcej za wywóz odpadów, bo liczoną„z metra”. Z kolei jak jest on w pawilonie handlowym lub innej nieruchomości, w której nikt nie mieszka, to uiszczać powinnam opłatę od worka lub pojemnika.
Zastępca prezydenta Warszawy Michał Olszewski odpowiedział na pismo Rzecznika MŚP na początku czerwca. Stwierdził, że nie może być mowy o nierównym traktowaniu, gdyż Rada m. st. Warszawy podejmując uchwałę w grudniu 2019 r. oparła się na art. 6j ust. 5ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Według wiceprezydenta skoro ten przepis nie jest uznany za niezgodny z Konstytucją RP, to nie może być mowy o naruszeniu w jakikolwiek sposób prawa przedsiębiorców.
Jednocześnie wiceprezydent poinformował, że urząd miasta przygotował projekt uchwały zmieniający uchwałę z grudnia 2019 r. w sprawie ustalania sposobu obliczania opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi w nieruchomościach częściowo zamieszkanych. I ten projekt miał być głosowany na sesji przez radnych miasta 14 maja br. Ale nie był. Został zdjęty z porządku obrad. Przyczyna? Radni miasta na tym posiedzeniu przegłosowali inny projekt dotyczący odbioru odpadów. Konieczność wprowadzenia takiej zmiany wynikała z dokonanej w zeszłym roku nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, będącej skutkiem interwencji rzecznika MŚP. Tak więc przegłosowanie tego pierwszego projektu przygotowanego przez miejskich urzędników byłoby bez sensu.
W niektórych sytuacjach przedsiębiorca ma sobie radzić sam
Radni uchwalili 14 maja 2020 r., że jeśli ktoś prowadzi działalność gospodarczą w pawilonie czy innej nieruchomości, gdzie nie ma nawet jednego mieszkańca, to sam przedsiębiorca ma się martwić o swoje śmieci. Zobowiązali zarządzających nieruchomościami do podpisywania indywidualnych umów z firmami śmieciowymi wybranymi z listy, która znajduje się na stronie miasta. Radni zrobili jednak pewne wyłączenia. Otóż miasto odpowiada za wywóz odpadów, oprócz budynków mieszkalnych, z domków letniskowych, nieruchomości wykorzystywanych na cele rekreacyjno-wypoczynkowe i takich nieruchomości, które choć są zakwalifikowane do mieszkalno-użytkowych, to nie ma w nich żadnego mieszkańca.
Słuszność własnej decyzji radni potwierdzili w uchwale z 2 lipca br., która weszła w życie 14 sierpnia 2020 r. Wiceprezydent Olszewski, choć przekonany, że nie może być mowy o nierównym traktowaniu stołecznych przedsiębiorców, na pocieszenie napisał, że jest jeszcze szansa na zmianę metody naliczania opłat za wywóz odpadów. Zaznaczył jednak, że możliwe to ewentualnie będzie po dogłębnej analizie skutków wyłączenia z gminnego odbioru odpadów nieruchomości w całości niezamieszkałych. Czyli stołeczni urzędnicy zobaczą, czy im się miejska kasa będzie zgadzać. Ale nadzieja jeszcze jest.