Łukasz Szumowski ma koronawirusa – podaje Onet. Były minister zdrowia z pozytywnym wynikiem testu na obecność COVID-19.
Nie sposób nie dostrzegać ironii całej tej sytuacji. Pozostaje mieć nadzieję, że Łukasz Szumowski szybko wróci do zdrowia, ponieważ miejsce byłego ministra zdrowia nie jest w szpitalu, a w zupełnie innym miejscu użyteczności publicznej. Nie mówię zresztą zaraz o więzieniu, bardziej o komisji śledczej.
Łukasz Szumowski stał się bohaterem narodu w pierwszych tygodniach po wybuchu pandemii, by jednak bardzo szybko utracić ten status, a obecnie stać się wręcz ciężarem wizerunkowym PiS-u. Wynika to oczywiście nie tylko z działań i zaniechań byłego ministra, ale też trudnej sytuacji, w której przyszło mu rządzić.
Nie chciałbym pana Szumowskiego wybielać, natomiast zależy mi na tym, by dostał odrobinę tak nieobecnego w mediach obiektywizmu. Trzeba uczciwie powiedzieć, że nie była to sytuacja łatwa. Nikt nie miał bladego pojęcia co się wydarzy, z Bergamo dobiegały do nas drastyczne obrazy, a sprzęt medyczny był na wagę złota. Na Bezprawniku opisywaliśmy historie szpitali, w których lekarzom praktycznie kazano przyjmować chorych w czepku pływackim i rękawiczkach z Biedronki. To nie był czas przetargów i wielomiesięcznych zamówień publicznych.
Generalnie jednak ministra Szumowskiego oceniam bardzo negatywnie
Pomijając niegotowość służby zdrowia na walkę z koronawirusem w zakresie, którego nie można było przewidzieć, służba zdrowia była też kompletnie nieprzygotowana w zakresie, w którym można to było przewidzieć.
Widząc rosnącą liczbę zarażonych COVID-19 każdego dnia (Łukasz Szumowski dzisiaj jest zapewne tylko zapowiedzią trendu ponad 2000 nowych zakażonych dziennie), rząd nie ma absolutnie żadnego pomysłu na rozwiązanie tej sytuacji. Odnoszę wrażenie, że przez ostatnie pół roku nie zrobiono absolutnie nic, by w jakiś sposób przygotować Polskę na drugą falę wirusa. Patryk Słowik alarmował na Bezprawniku – nasz news jest dziś jedynką na łamach kilku dużych portali – że w szpitalach już kończą się łóżka dla chorych na koronawirusa, a przecież nawet się jeszcze dobrze nie zaczęło.
Kolejnym tygodniom pracy Szumowskiego towarzyszyły nie tylko problemy z organizacją służby zdrowia, których owoce zbieramy do dziś, ale też liczne doniesienia o wątpliwościach przynajmniej etycznych w zarządzaniu resortem. „W maju 2020 zostały ujawnione informacje o otrzymanych przez rodzinę ministra grantów Narodowego Centrum Badań i Rozwoju opiewających na 150 milionów złotych” – to już nawet nie sensacyjne doniesienia portali, tylko element oficjalnej biografii ministra na Wikipedii. Media w całym kraju grzmiały z kolei o tym, że resort zdrowia kupił maseczki od instruktora narciarskiego byłego ministra. Nie wspominam już nawet nagłośnionego przez TVN24 zakupu za 70 milionów złotych respiratorów, których na dodatek nie ma, od byłego handlarza bronią.
Koronawirus to największa odpowiedzialność, na jaką może liczyć Szumowski
Tymczasem PiS pracuje nad ustawą zapewniającą bezkarność urzędnikom, którzy albo cynicznie nakradli pieniądze przy okazji koronawirusa, albo po prostu pomarnowali je na skutek swojego nieudacznictwa.
Absolutnie nie potrafię ocenić czy Łukasz Szumowski łapie się na którykolwiek z tych przypadków, mam nadzieję, że nie, natomiast faktem jest, że póki co jest jednym z nielicznych polityków, którzy ponieśli jakąkolwiek odpowiedzialność z powodu tego całego polskiego cyrku wokół koronawirusa. Jak na ironię – wirusa złapał człowiek, który miał go powstrzymywać. Pozostaje mieć nadzieję, że zarówno on, jak i jego rodzina, wyjdą z tej przypadłości w kondycji o wiele lepszej od Ministerstwa Zdrowia.