Spośród wszystkich obostrzeń wprowadzonych w ramach walki z epidemią koronawirusa maseczka w samochodzie była tym, o którym najłatwiej zapomnieć. Na szczęście kierowcy nie będą musieli sobie już zaprzątać głowy tym obowiązkiem.
Do tej pory maseczka w samochodzie była co do zasady obowiązkowa – chyba że autem podróżowali domownicy
Maseczka w samochodzie była obowiązkowa od połowy kwietnia tego roku. Wbrew pozorom, to żadne nowe obostrzenie wprowadzone niedawno z powodu drastycznego pogorszenia sytuacji epidemiologicznej w Polsce.
Dotychczas obowiązujący stan prawny mógł prowadzić do kuriozalnych sytuacji. Maseczka w samochodzie była obowiązkowa, chyba że akurat autem poruszał się wyłącznie kierowca, kierowca z dziećmi do lat pięciu oraz „osoby zamieszkujące lub gospodarujące wspólnie”.
Podwiezienie kolegi z pracy bez założenia maseczki narażało już nas na ryzyko otrzymania mandatu. Kara za brak maseczki w samochodzie mogła być dość dotkliwa. Takie rozwiązanie teoretycznie miało jakiś sens, ale w gruncie rzeczy relatywnie niewielki. Teraz Rada Ministrów zdecydowała, że maseczka w samochodzie wcale nie musi być obowiązkowa.
W tym celu po raz kolejny rząd zmienił rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Po raz kolejny. Niestety, nowa wersja rozporządzenia z 9 października wprowadziła sporo chaosu. Na szczęście 16 października rząd dokonał kolejnej zmiany w rozporządzeniu usuwającą wszelkie niejasności prawne. Tak jakby.
Od momentu wejścia w życie rozporządzenia z dnia 16 października maseczka w samochodzie przestała być obowiązkowa w ogóle
Intencją Rady Ministrów niewątpliwie od początku było wyłączenie mniej-więcej tej samej grupy osób spod obowiązywania rygorów rozporządzenia, za to z pewnymi korektami tu i ówdzie. Stąd w pierwszej wersji następujący jego fragment:
§ 27. 1. Do odwołania nakłada się obowiązek zakrywania, przy pomocy odzieży lub jej części, maski, maseczki, przyłbicy albo kasku ochronnego, ust i nosa:
1) (…) oraz w pojazdach samochodowych, którymi poruszają się osoby niezamieszkujące lub niegospodarujące wspólnie.
Na pierwszy rzut oka, nie ma tutaj żadnej różnicy. Jeżeli w aucie są osoby, które nie mieszkają ze sobą lub nie prowadzą wspólnego gospodarstwa domowego, to maseczka w samochodzie była obowiązkowa. Na wypadek gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości odnośnie tego co z domownikami, rządzący przewidzieli dodatkowe wyłączenie dodatkowe wyłączenie w §27 ust. 3 pkt 1.
Trzeba jednak przyznać, że przepisy rozporządzenia z 9 października nie należało do najbardziej czytelnych i zrozumiałych dla obywateli. Rada Ministrów postanowiła pójść obywatelom na rękę. W obowiązującej wersji rozporządzenia fragment o pojazdach samochodowych po prostu zniknął z treści rozporządzenia. Tym samym maseczka w samochodzie przestała być obowiązkowa dla wszystkich kierowców.
Rządowa legislacja w sprawie obowiązku noszenia maseczek przez kierowców wystawiła domniemanie racjonalnego ustawodawcy na próbę
Wydawać by się mogło, że §27 ust. 3 pkt 1. przestał być tym samym potrzebny i również zostanie uchylony. Tak się jednak nie stało. Gdyby rządowi legislatorzy po prostu zapomnieli o tym przepisie, to nie byłoby żadnego problemu. Niechlujstwo legislacyjne trudno pochwalać – jednak w dobie epidemii i konieczności szybkich zmian w prawie należałoby traktować takie wyłączenie od rygorów nieistniejącego już obowiązku z dużą dozą pobłażliwości.
Tyle tylko że nowe rozporządzenie zmienia także ten już niepotrzebny przepis. Rada Ministrów zdecydowała o wyeliminowania z jego treści sformułowania ” albo osoby zamieszkujące lub gospodarujące wspólnie”. Pozostało następujące wyłączenie:
3. Obowiązku określonego w ust. 1 i 2 nie stosuje się w przypadku:
1) pojazdu samochodowego, w którym przebywają lub poruszają się: jedna osoba albo jedna osoba z co najmniej jednym dzieckiem, o którym mowa w pkt 2
Jak już wiemy, maseczka w samochodzie nie jest obowiązkowa w ogóle. Tak naprawdę nie ma już powodu by ten konkretny przepis dalej znajdował się w rozporządzeniu. A może jednak? Domniemanie racjonalnego ustawodawcy nakazuje w końcu zakładać, że przepis obowiązuje, to jakiś sens ma. W tym wypadku możemy śmiało powiedzieć że tak nie jest.
Niestety, samo jego istnienie zmusiło teraz rzecznika Ministerstwa Zdrowia Wojciecha Andrusiewicza do wyjaśnienia obywatelom „co autor miał na myśli”. Tutaj odpowiedź na szczęście jest jasna: maseczka w samochodzie przestała być obowiązkowa, tak ma być. Nie prościej byłoby po prostu usunąć zbędny przepis?