W nocy z wtorku na środę w pakiecie ustaw związanych z epidemią przyjęto między innymi specjalny dodatek dla pracowników ochrony zdrowia na pierwszej linii zmagających się z koronawirusem. Tyle tylko, że to pomysł opozycji więc PiS postanowił natychmiast znowelizować ustawę i się go pozbyć. Szczyt bezczelności czy niekompetencji?
Posłowie partii rządzącej chcą natychmiast znowelizować dopiero co przyjętą ustawę by zlikwidować dodatek dla pracowników ochrony zdrowia
Posłowie rozpatrywali w nocy z wtorku na środę senackie poprawki do pakietu ustaw związanych z walką z koronawirusem. Dzięki temu grzywna za brak maseczki będzie wreszcie miała ustawową podstawę prawną. Wśród pomysłów, które większość parlamentarna postanowiła uwzględnić był między innymi specjalny dodatek dla pracowników ochrony zdrowia za pracę na pierwszej linii walki z covid-19.
Tyle tylko, że teraz klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości zmienił zdanie. W tym celu postanowili natychmiast złożyć w sejmie projekt nowej ustawy nowelizującej ustawę dopiero co przez Sejm uchwaloną. Zmiana jest drobna – chodzi o to, by żaden tego typu dodatek dla pracowników ochrony zdrowia jednak nie przysługiwał. O postulowanej nowelizacji informuje na swoim koncie na Twitterze poseł Lewicy, Marek Rutka.
Wczoraj Sejm przyjął poprawkę @WojciechKoniec4 i @lewica o 100% dodatku dla pracowników ochrony zdrowia zaangażowanych w walkę z COVID-19. Przed chwilą @pisorgpl chce nowelizacji ustawy i wykreślenie tego zapisu (komisja będzie jeszcze dziś). Tak władza tworzy prawo w Polsce. pic.twitter.com/8E0IpibN4k
— Marek Rutka (@MarekRutka) October 28, 2020
Specjalny dodatek dla pracowników ochrony zdrowia trzeba anulować bo PiS przegrał
„Trzeba anulować bo my przegramy” – słowa posłanki Joanny Borowiak świetnie oddają sens także i tej sytuacji. Trudno byłoby jednak rządzącym udawać, że po raz kolejny pomylili się w trakcie głosowania. Reasumpcja głosowanie nie wchodzi w grę także dlatego, że politycy partii rządzącej zorientowali się zbyt późno czyją propozycję właściwie przyjęli.
Oficjalnie wcale nie chodzi o to, że postulowany dodatek dla pracowników ochrony zdrowia to propozycja senatorów opozycji. W uzasadnieniu projektu możemy przecież wyczytać, że może i osoby na co dzień szczególnie ryzykujące zarażenie covid-19 powinny być docenione, jednak rząd nie ma pieniędzy. Do tego w grę wchodzą „powody sprawiedliwościowe”. Zapewne chodzi o to, że czemu specjalny dodatek dla pracowników ochrony zdrowia miałby nie obejmować także innych osób w podobnej sytuacji.
O wiele bardziej prawdopodobna jest w tym przypadku motywacja czysto polityczna. Prawo i Sprawiedliwość po prostu nie chce dać opozycji nawet najmniejszego zwycięstwa. Jest to szczególnie prawdopodobne biorąc pod uwagę trwające od kilku dni demonstracje, wymierzone w dużej mierze we władzę Zjednoczonej Prawicy. To w jaki kuriozalny sposób Jarosław Kaczyński odpowiada protestującym i opozycji również uprawdopodabnia tą właśnie tezę.
Szkoda tylko, że ofiarą politycznych gierek i prężenia muskułów znowu pada ktoś inny niż sami politycy. Tym razem, w tracie epidemii koronawirusa, padło na lekarzy i resztę personelu ochrony zdrowia.
Sposób sprawowania władzy ustawodawczej przez Zjednoczoną Prawicę oscyluje gdzieś pomiędzy kpiną a skandalem
Nie da się przy tym ukryć, że nowelizacja ustawy natychmiast po jej przyjęciu to legislacyjne kuriozum. I to biorąc pod uwagę nawet wybitnie niskie standardy obowiązujące prawodawców od zdobycia władzy przez Zjednoczoną Prawicę. Posłowie obozu rządzącego wcale się nie kryją z tym, że tworzenie prawa jest dla nich jedynie zabawką. W najlepszym wypadku narzędziem.
Wola ustawodawcy wyrażona za pomocą przyjęcia przez Sejm ustawy nie ma dla Prawa i Sprawiedliwości znaczenia. Wynik nie pasuje ich politycznym kalkulacjom? Nie ma problemu – jest reasumpcja głosowania. W tym wypadku nie mogli skorzystać z tej opcji, więc nowelizują ustawę natychmiast po jej uchwaleniu. Gdzie jest wola, tam jakiś środek się znajdzie.
Warto zauważyć, że dodatek dla pracowników ochrony zdrowia nie zawierał jakiś krytycznych błędów uzasadniających takie posunięcie. Rządzącym nie podoba się sam fakt wyniku głosowanie nie po ich myśli. Postawmy sprawę jasno: taki sposób sprawowania władzy ustawodawczej zakrawa na kpinę z ustroju naszego państwa.
Jakie w końcu ma tak naprawdę Sejm, jeśli większość parlamentarna nie jest w stanie nawet uszanować wyniku głosowania? Prawo uchwalane w ten sposób trudno traktować poważnie, także obywatelom. Trudno nawet takie posunięcie nazwać „złą praktyką legislacyjną„. To w praktyce przesunięcie kolejnej już granicy.