Obowiązkowe szczepienie na koronawirusa – a raczej przeciw COVID-19 – nie jest niemożliwe. Ministerstwo Zdrowia wskazuje, że to bardzo prawdopodobny scenariusz, Gowin zaś – w swoim stylu – kluczy i uspokaja nastroje społeczne.
Obowiązkowe szczepienie na koronawirusa
Koncern Pfizer ogłosił jakiś czas temu, że ich szczepionka przeciw COVID-19 rokuje tak dobrze, że można mówić o sukcesie. Już na początku 2021 roku świat będzie mógł zacząć się (skutecznie) szczepić. Premier na specjalnej konferencji prasowej ogłosił, że każdy chętny będzie mógł się zaszczepić.
O tym, że chętnych na szczepionkę na koronawirusa w Polsce wiele nie będzie jakiś czas temu pisałem, więc nie zdziwiły mnie ostatnie słowa ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, które padły na antenie Polsat News. Szef resortu zapewnił, że szczepionka nie dość, że będzie dostępna dla wszystkich dorosłych Polaków, to dodatkowo ministerstwo chce
[…] zaszczepić całą populację dorosłych. W tej chwili to 31 mln ludzi. Proces przygotowania nie będzie łatwy, jeśli mówimy o tym szczepieniu. Podejrzewam, że skłonność do szczepienia będzie zdecydowanie większa niż do tej pory w przypadku różnych chorób
Jarosław Gowin z kolei na antenie RMF FM uznał, że szczepienia skupią się na grupach z podwyższonego ryzyka, a ponadto nie będą przymusowe. Dodał jednak – nie byłby sobą – że może być inaczej i on się z ewentualną decyzją ministra zdrowia zgodzi.
Szczepionka ma epidemiczny sens, gdy szczepią się wszyscy
We wspomnianym wcześniej tekście dot. szczepionek w Polsce podniosłem – za ekspertami – że szczepienia nie polegają zasadniczo na tym, by chronić poszczególne osoby. Zatem w szczepionce przeciw COVID-19 chodzi o zwalczenie epidemii poprzez utrzymanie wysokiego poziomu wyszczepialności.
Podaje się, że wyszczepialność, by szczepionka miała szansę ograniczenia rozwoju epidemii, musiałaby wynieść co najmniej 65% populacji. Zaszczepienie wszystkich dorosłych Polaków pozwoliłoby zatem – przy założeniu, że szczepionka jest skuteczna i bezpieczna – na pierwszy krok ku pokonaniu koronawirusa.
Oczywiście – co też wspomniałem w zalinkowanym wyżej wpisie – ja się na dzień dzisiejszy świadomie bym nie zaszczepił. Opracowanie szczepionki w kilka miesięcy rodzi daleko idące wątpliwości co do bezpieczeństwa, jak i skuteczności medykamentu.
Będą nas szczepić siłą?
Jakiś czas temu sieć obiegła teoria, jakoby wyrok TK w sprawie aborcji płodu z przyczyn embriopatologicznych przykryć miał wprowadzenie możliwości zastosowania przymusu bezpośredniego, by wykonać szczepienie. Jest to fake news, bowiem możliwość przymuszenia do szczepienia, tj. art. 36 ust. 1 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, istnieje od 2009 r. Przepis stanowi, że
Wobec osoby, która nie poddaje się obowiązkowi szczepienia […] a u której podejrzewa się lub rozpoznano chorobę szczególnie niebezpieczną i wysoce zakaźną, stanowiącą bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia innych osób, może być zastosowany […] środek przymusu bezpośredniego polegający na przytrzymywaniu, unieruchomieniu lub przymusowym podaniu leków.
Przepis jedynie znowelizowano w taki sposób, że można go zastosować wobec osób, które poddano obowiązkowej hospitalizacji.
Nieśmiało jednak zaznaczę, że rządzący uznali, że każdy jest podejrzany o zachorowanie, wprowadzając bezprawny obowiązek zakrywania ust i nosa. Niewykluczone zatem, że podobne „domniemanie” zastosują wobec szczepień. Wtedy będzie można każdego Polaka przytrzymać, przypiąć pasami, czy też wsadzić w kaftan i podać szczepionkę w wypadku oporu.