Kara za brak maseczki w samolocie może mieć niezwykle kreatywną formę. Rosyjski Aeroflot wprowadza regulację, zgodnie z którą osoby niestosujące się do nakazu umieszczone zostaną w specjalnym rzędzie, razem z innymi „bezmaseczkowcami”.
Kara za brak maseczki w samolocie
Portal „fly4free”, powołując się na agencję Reutersa donosi, że rosyjski Aeroflot wpadł na bardzo ciekawy pomysł. Pasażerowie, którzy nie będą zakrywać ust i nosa, zostaną przeniesieni do specjalnych rzędów. Razem z innymi „bezmaseczkowcowcami”. Chodzi o miejsca z tyłu, dwa rzędy klasy ekonomicznej, z prawej strony samolotu.
Rzeczniczka Aeroflotu – Julia Spiwakowa – w rozmowie z Reutersem tłumaczyła:
Wprowadzimy dedykowane miejsca dla pasażerów, którzy po zamknięciu drzwi samolotu poinformują nas, że nie chcą nosić masek
Dlaczego „po zamknięciu drzwi”? Generalnie jest bowiem tak, że bez zakrywania ust i nosa nie powinno się w ogóle wejść na pokład samolotu.
Pasażerowie różnych linii lotniczych zdają sobie sprawę z tej reguły, toteż bardzo często usta i nos zakrywają co najwyżej do momentu startu samolotu. Potem, zapewne wskutek prostego myślenia, że nie będą przecież awaryjnie lądować z powodu jednej osoby niezakrywającej zakrywa ust i nosa, zdejmują maseczki i narażają współpasażerów na niebezpieczeństwo zakażenia.
Innowacyjny pomysł
Aeroflot podkreśla, że będzie – cokolwiek to nie oznacza – wyrzucać pasażerów, którzy w sposób agresywny uchylają się od przestrzegania obostrzeń. Sam pomysł kary za brak maseczki w samolocie przez przeniesienie pasażera do specjalnej „karnej” strefy ma wiele plusów.
Jest to zapewne oszczędność czasu i nerwów. Wprowadzenie możliwości doraźnego karania osób niestosujących się do regulaminu, z wyłączeniem konieczności wstrzymywania startu lub lotu, to dobry pomysł. Ponadto wydaje się, że ulokowanie karnego rzędu właśnie z tyłu jest rozsądne pod względem epidemicznym.
Sam pomysł jest dobry i ucieszyłbym się, gdyby podobną drogą podążyli inni przewoźnicy – nie tylko lotniczy. Choćby PKP. W pociągach funkcjonuje obowiązek zakrywania ust i nosa, który obsługa pociągu mniej lub bardziej egzekwuje. Nie korzystam zbyt często z przejazdów kolejowych, ale podczas ostatniej podróży – mając w zasięgu wzroku 3 osoby – dwie z nich nie miały maseczki. Wobec jednej konduktor zastosował upomnienie, podziałało, ale oczywiście maseczka z twarzy zniknęła razem z konduktorem.
We wpisie dotyczącym obowiązku noszenia maseczki podczas jazdy pociągiem przywołałem kazus podróżnej, z powodu której zatrzymano pociąg na 1,5 godziny, bo kobieta „zbyt długo” spożywała posiłek, przez co nie zakrywała ust i nosa. Rzeczona sytuacja to oczywiście nic innego jak absurd, bowiem zarówno nadgorliwość, jak i pobłażliwość – nie wydają się przynosić zakładanych efektów. Wprowadzenie karnych miejsc w PKP – ulokowanych z dala od innych – dla osób umyślnie niezakrywających ust i nosa? Czemu by nie.