Niespodziewany plot twist – Komisja Europejska nie popiera zakazu lotów z Wielkiej Brytanii do krajów unijnych

Zagranica Zdrowie Dołącz do dyskusji (91)
Niespodziewany plot twist – Komisja Europejska nie popiera zakazu lotów z Wielkiej Brytanii do krajów unijnych

Od nieco ponad tygodnia dominującym tematem w polskich i światowych mediach jest nowy wariant wirusa SARS CoV-2, który wykryto w Wielkiej Brytanii. Nowy szczep oceniany jest jako znacznie bardziej zaraźliwy, choć na szczęście nie powodujący większego ryzyka zgonu niż dotychczasowe warianty. 

Wraz z upowszechnieniem się informacji, kolejne kraje decydowały się na zakaz przyjmowania lotów z brytyjskich lotnisk, nie inaczej uczynił, bez specjalnego pośpiechu, polski rząd zawieszając loty od północy z dnia 21 na 22 grudnia. Jak nietrudno było przewidzieć, zapowiedź wejścia w życie ograniczenia wywołało popłoch wśród Polaków mieszkających na Wyspach, z czego zresztą skorzystał, działając wg jakże brytyjskiej maksymy „business as usual” PLL LOT, wysyłając w ostatniej chwili „na ratunek” uwięzionym rodakom dodatkowe samoloty. Tymczasem dzisiaj dowiadujemy się od Komisji Europejskiej, że całe zamieszanie jest w zasadzie…zupełnie niepotrzebne. I co najciekawsze, Komisja może mieć sporo racji.

Latać się nie powinno, ale generalnie to można

Ustami unijnego komisarza ds. Sprawiedliwości, Didiera Reyndersa, Komisja zajęła stanowisko, że biorąc pod uwagę aktualną sytuację epidemiologiczną, wymagającą dodatkowych środków ostrożności, wskazane byłoby „podjąć skoordynowane działania, mające na celu zniechęcenie do odbywania podróży między Wielką Brytanią, a UE, które tylko nie są niezbędne”. Jednocześnie komisarz podkreślił, iż zakazy uniemożliwiające powrót obywatelom państw członkowskich z Wysp Brytyjskich do domów nie są konieczne i zarekomendował ich zniesienie.

W uzupełnieniu powyższego stanowiska komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson podkreśliła znaczenie wewnętrznych i zewnętrznych kontroli w kontekście wychwycenia ewentualnych osób, które przybyły na teren Unii jako nosiciele wirusa.

Tak wyrażone stanowisko ma oczywiście charakter zalecenia i nie jest w żaden sposób wiążące dla krajów członkowskich. Trudno przy tym nie traktować z dużym przymrużeniem oka stwierdzeń o „zniechęceniu” i unikaniu zbędnych lotów, skoro w tej samej wypowiedzi komisarze wprost powołali się na konieczność powrotu unijnych obywateli na święta jako argument przeciw zakazowi. Nie wiadomo, czy i które z państw zastosują się do rekomendacji i uchylą nałożone zakazy.

Cynizm, czy zdrowy rozsądek?

Niezależnie od finalnego znaczenia i skutków wypowiedzi komisarzy, to co ciekawe, to pytanie, jakie argumenty nimi kierowały. Cyniczna odpowiedź, która natychmiast zaczęła przewijać się w internetowych komentarzach, to chęć wpuszczenia na teren Unii nie tyle obywateli (potencjalnych nosicieli nowej odmiany wirusa), co ich portfeli. Okres świąteczno-noworoczny to czas sporych wydatków. Należy również wziąć pod uwagę doskonale znany nam, obywatelom „nowej” Unii, mechanizm „zarabiania tam, a wydawania tu.” Do grona tych bardziej makiawelicznych argumentów zaliczyć należy też chęć podtrzymania niepokoju w społeczeństwie, by tym chętniej poddawano się rychłym szczepieniom.

Być może jednak o takiej, a nie innej rekomendacji zadecydowało niespotykanie trzeźwe myślenie i w miarę szybka rachuba zysków i strat. Zastanówmy się – o wirusie publicznie wiadomo co najmniej od 14 grudnia br. Nieoficjalnie podaje się, że w Wielkiej Brytanii obecny był nawet od września. Jeszcze przed pierwszymi zamknięciami lotnisk, pojawiły się komunikaty, że agresywny szczep przedostał się już na kontynent i odnotowano go m.in. w Danii, Holandii i Włoszech. To oznacza, że pojawienie się go w pozostałych krajach Unii jest kwestią czasu, o ile już się nie dokonało.

Czy w tej sytuacji, jakiekolwiek zakazywanie i utrzymywanie zakazów przelotów z Wielkiej Brytanii ma jeszcze jakikolwiek sens? Na pewno naturalnym zjawiskiem jest, że skoro media zdefiniowały nowe zagrożenie, to rządy  krajów członkowskich chcą wykazać się konkretnym działaniem. Najtrudniej jest wytłumaczyć bezczynność. Wirusa jednak nie da się zatrzymać administracyjnie i taka forma walki z nim przypomina walkę z cieniem. Jakby dodali komputerowi gracze – na dodatek z trzysekundowym lagiem. Może jednak, mając na względzie setki tysięcy osób chcących wrócić na święta do domu, a także kolejne perturbacje dla przeróżnych branż gospodarczych, warto zastosować się do rekomendacji Komisji i nie robić nic? Alternatywa nie przyniesie zapewne żadnej poprawy sytuacji, a dołoży kolejnych szkód.