Na przełomie tego i następnego tygodnia rząd ma ogłosić decyzję w sprawie obostrzeń po 17 stycznia. Okazuje się jednak, że zamiast złagodzenia restrykcji i np. ponownego otwarcia galerii handlowych, stoków czy – chociaż częściowo – hoteli, Polacy powinni przygotować się na przedłużenie lub nawet zaostrzenie obostrzeń po 17 stycznia.
Polacy nie powinni nastawiać się na łagodzenie obostrzeń
Zgodnie z rozporządzeniem obecnie obowiązujące obostrzenia będą obowiązywać do 17 stycznia. Przed rządem decyzja, co dalej – liczba zakażeń znowu wzrosła (jeśli porównamy ją z wynikami sprzed tygodnia-dwóch). Z drugiej strony Polacy mają wyraźnie dość obostrzeń; mowa zarówno o zwykłych obywatelach (którzy masowo ruszyli na stoki, by zjeżdżać… na sankach), ale i o przedsiębiorcach. Część z nich, w związku z wyrokiem WSA w Opolu postanowiła otworzyć ponownie działalność – wprawdzie w reżimie sanitarnym, ale jednak wbrew przepisom.
Na co zdecyduje się rząd? Jak się okazuje, na ten moment najbardziej prawdopodobne ma być po prostu przedłużenie obowiązujących obostrzeń – tak twierdzi przynajmniej rzecznik rządu w programie „Tłit” Wirtualnej Polski. Stwierdził przy tym, że „w tej chwili skala ograniczeń jest wystarczająca” – zapytany o zaostrzenie restrykcji, wzorem Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Problem polega jednak na tym, że jednocześnie rzecznik rządu nie wyklucza, że rządzący zdecydują się na zaostrzenie obostrzeń po 17 stycznia. Może to nastąpić w razie mocnego zwiększenia liczby zakażeń – z dnia na dzień (wariant brytyjski) lub z tygodnia na tydzień (wariant niemiecki). Jedno wydaje się natomiast pewne – Polacy nie powinni nastawiać się na łagodzenie obostrzeń.
Co ciekawe, najwyraźniej w rządzie nie ma pełnej zgody, jeśli chodzi o przedłużenie lub nawet zaostrzenie obostrzeń po 17 stycznia. Wicepremier Gowin w rozmowie z PAP stwierdził na przykład, że będzie rekomendował uwolnienie handlu od 18 stycznia.
Powrót dzieci do szkół po feriach? Decyzja najpóźniej w poniedziałek
Wielu rodziców wciąż oczekuje też na odpowiedź na pytanie, co z powrotem dzieci do szkół po feriach – zwłaszcza, że dodatkowy zasiłek opiekuńczy obowiązuje na ten moment tylko do 17 stycznia. Minister Czarnek zapewnia, że zależy mu na powrocie do szkół klas I-III szkoły podstawowej, jednak wszystko ma zależeć od rozwoju sytuacji epidemicznej. Rzecznik MZ dodaje natomiast, że „mamy przed sobą jeszcze kilka dni, w których to odnotujemy wyniki posylwestrowe, ponoworoczne”. One mają dać pełniejszy obraz rozwoju epidemii w Polsce.
Znamienne jest jednak to, że dyskusja o powrocie do szkół dotyczy jedynie dzieci z klas I-III szkoły podstawowej. Wiele wskazuje na to, że w ciągu najbliższych tygodni starsi uczniowie nie mają nawet co marzyć o nauce stacjonarnej. A trzeba pamiętać, że to może z kolei poskutkować ogromnymi brakami i problemami na egzaminie ósmoklasisty czy na egzaminach maturalnych – i to nawet mimo obniżenia wymagań.