Merkel krytykuje blokadę Trumpa w mediach społecznościowych. A komisarz UE porównuje ostatnie decyzje platform cyfrowych do zamachu z 11 września

Prywatność i bezpieczeństwo Technologie Zagranica Dołącz do dyskusji (236)
Merkel krytykuje blokadę Trumpa w mediach społecznościowych. A komisarz UE porównuje ostatnie decyzje platform cyfrowych do zamachu z 11 września

Kanclerz Niemiec Angela Merkel krytykuje blokadę prezydenta USA Donalda Trumpa w mediach społecznościowych po ostatnich wydarzeniach w Kapitolu, i podkreśla, że tylko państwo może ingerować w prawo do wyrażania opinii. Zdaniem zaś Thierry’ego Bretona, komisarza UE, takie działanie platform internetowych, podobnie jak wydarzenia z 11 września 2001 r., wyznacza nowy paradygmat bezpieczeństwa, a Twitter czy Facebook nie mogą być dziś traktowani jedynie jako dostawcy usług.

Merkel krytykuje blokadę Trumpa w mediach społecznościowych

Po zeszłotygodniowych wydarzeniach w Kapitolu, które według wielu komentatorów wywołał swoim nagraniem Donald Trump, nazywając wybory „skradzionymi”, Twitter na stałe, a m.in. Facebook i Instagram na razie na czas nieokreślony zablokowały konta prezydenta USA. W ocenie właścicieli platform wypowiedzi Trumpa stanowiły zagrożenie dla demokracji, propagowały język nienawiści i nawoływały do przemocy. Z tych właśnie powodów platformy społecznościowe, poczuwając się do odpowiedzialności za szerzone w tworzonej przez nich przestrzeni treści, ograniczyły ich rozprzestrzenianie. Warto przypomnieć, że również w zeszły piątek Google i Amazon, a Apple w sobotę, zablokowały dostęp do aplikacji Parler, skupiającej użytkowników o konserwatywnych podglądach i często zwolenników polityki Donalda Trumpa.

Do ostatnich wydarzeń odniosła się kanclerz Angela Merkel, której stosunki z Donaldem Trumpem były raczej chłodne – jak przypomina Reuters. Merkel krytykuje bowiem blokadę Trumpa w mediach społecznościowych, podkreślając, że w tak podstawowe prawo jak wolność wypowiedzi, można ingerować jedynie w ramach prawa określonego drogą ustawodawczą, nie zaś zgodnie z decyzją właścicieli platform internetowych. Rzecznik niemieckiej kanclerz Steffen Seibert podkreślił w rozmowie z „Die Welt”, że na wszelkie formy mowy nienawiści czy podżegania do przemocy operatorzy portali muszą reagować natychmiast, na przykład poprzez komentarze moderujące, jednak ustalenie ram, w których tam komunikacja miałaby się odbywać, należy do ustawodawcy.

Komisarz UE porównuje decyzje platform cyfrowych do zamachu z 11 września

Do całej sprawy odniósł się również na łamach portalu Politico komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton. W podobnym tonie do Merkel podkreślił, że firmy technologiczne nie posiadają demokratycznej legitymacji i nadzoru do tego, by „uciszać” nadal urzędującego prezydenta. W ocenie Bretona ostatnie decyzje największych portali społecznościowych dostarczyły przesądzającego argumentu za tym, że nie są jedynie dostarczycielem usługi, ale „systemowym graczem współczesnych społeczeństw”.

Zablokowanie kont prezydenta Trumpa Breton porównał do zamachów z 11 września 2001 w Nowym Jorku. Ostatnie wydarzenia, podobnie jak tamte sprzed 20 lat, wyznaczyły – zdaniem komisarza – zmianę postrzegania modelu światowego bezpieczeństwa. Od tej pory bowiem media społecznościowe nie mogą skrywać się pod płaszczykiem jedynie dostawcy usług.

Innymi słowy, media społecznościowe z chwilą zablokowania prezydenta USA i wielu innych portali, magazynów, kont rządów konserwatywnych (np. Węgier na Twitterze) przestały urzeczywistniać ideę Internetu – przestrzeni wypowiedzi równej dla wszystkich. Być może już niedługo nasze „internetowe bańki informacyjne”, w których na co dzień funkcjonujemy, będą jedynymi, w których przestrzeni na portalach społecznościowych będziemy mogli działać. W innym przypadku nas zablokują (?). I to wszystko stanie się obowiązującą regułą.