Choć chatboty nie są jeszcze tak rozwinięte, jak mówiąca głosem Scarlett Johansson Samantha w filmie „Ona”, nie trudno dziś o przykłady emocjonalnego przywiązania do rozmawiającej maszyny czy jej wpływu na poprawę czyjegoś samopoczucia. W planach inżynierów SI roboty są coraz inteligentniejsze, a dane na temat samotności wskazują na ciągle pogłębiającą się „chorobę naszych czasów”. Wszystko pozwala sądzić, że za kilka, kilkanaście lat robot może zostać najlepszym przyjacielem człowieka. Tylko czy my naprawdę chcemy takich przyjaciół?
O „epidemii samotności”
Pandemia COVID-19 sprawiła, że większość z nas bardzo ograniczyła swoje kontakty z innymi ludźmi. O „epidemii samotności” czy „chorobie naszych czasów” jednak mówiło się już na długo przed wybuchem koronawirusa. Psycholodzy tłumaczą ten problem, jako subiektywne poczucie braku spełnienia się w swoich relacjach społecznych, co oznacza, że nie każdy, kto żyje samotnie, musi czuć się osamotniony. Zebrane w ostatnich latach dane na temat samotności, rozumianej właśnie jako subiektywne poczucie izolacji, pokazują, że coraz częściej i szybciej jej doświadczamy, a mieszkanie w pojedynkę, choć nie musi, może być tego przejawem.
Według raportu rządowej komisji w Wielkiej Brytanii z problemem samotności zmaga się aż 9 mln dorosłych. By z tym walczyć i przede wszystkim badać to zjawisko, powołano tam oddzielny resort ds. samotności. W Szwecji zaś, która figuruje na pierwszym miejscu w zestawieniu społeczeństw europejskich o największym odsetku osób samotych aż 58 proc. populacji mieszka w pojedynkę. W USA ten odsetek wynosi 27 proc. wszystkich obywateli, przy 50-cioprocentowym odsetku mieszkańców Nowego Jorku, którzy prowadzą jednoosobowe gospodarstwo domowe. To dziesięciokrotnie więcej niż 100 lat temu.
W Polsce samotności doświadcza podobny odsetek społeczeństwa, co w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Według zeszłorocznych danych GUS i zebranych przez witryny randkowe, co czwarte mieszkanie jest u nas prowadzone samodzielnie. Jeżeli trend utrzyma dotychczasowe tempo (w ciągu ostatnich 10 lat liczba żyjących samotnie wzrosła o 34 proc.), to w 2035 roku 30 proc. wszystkich gospodarstw domowych w Polsce będą stanowić te „pojedyncze”. Oczywiście, jak wspomniałem wyżej, nie każdy, kto mieszka samotnie, musi doświadczać samotności. Samo jednak zjawisko świadczy o coraz większym kryzysie, który niewątpliwie w czasie pandemii koronawirusa, może przybrać na sile.
Skutki samotności, czyli dlaczego robot może zostać najlepszym przyjacielem człowieka
W rozmowie z PAP dr hab. Łukasz Okruszek, profesor Instytutu Psychologii PAN, zwrócił uwagę, że w obecnej sytuacji zagrożenia epidemicznego, problemy związane z osamotnieniem mogą wydawać się niektórym abstrakcyjne. Zaznaczył jednak, że przedłużanie wymogów dystansowania społecznego na kolejne miesiące i obawa przed Covidem nie powinny zwalniać z troski o ludzi zmagających się z samotnością.
Konsekwencji długotrwałego zmagania się z problemem samotności nie należy szukać jednie w zaburzeniach zdrowia psychicznego. Jak wyznał dr Okruszek, badania pokazują, że osamotnienie wiąże się z podobnym wzrostem umieralności, co wypalanie 15 papierosów dziennie lub nadciśnienie tętnicze. Co więcej, osoby samotne częściej są narażone na choroby serca i zaburzenia ogólnego funkcjonowania organizmu. Prawdopodobieństwo ataku serca u osób samotnych rośnie o 29 proc., a udaru o 32 proc., według badań dr Nicole Valtort z Uniwersytetu w Newcastle. Z kolei Profesor Steve Cole, dyrektor laboratorium UCLA stwierdził na podstawie prowadzonych badań, że z powodu izolacji i poczucia osamotnienia dochodzi w naszym organizmie do wytwarzanie się przewlekłego stanu zapalnego.
Oczywiście sposobów walki z problemem samotności specjaliści zalecają szukać w kontakcie z terapeutą – obecnie, dzięki zdalnym konsultacjom. Ważna jest również obecność i reakcja osób, które wyczuwają, że w ich rodzinie lub w grupie znajomych ktoś może czuć się pozostawiony sam sobie. Taką drogę pokonywania kryzysu dr Okruszek uważa za lepszą niż opracowywanie cudownych leków na samotność.
W dzisiejszym świecie jednak, oprócz poszukiwania pomocy u psychologa czy znajomego, stoją przed nami możliwości technologiczne, takie jak coraz bardziej zaawansowane chatboty. Zaszliśmy na tyle daleko w postępie technologicznym, by rzeczywistość wirtualną traktować na równi ze światem realnym. Obecna sytuacja związana z pandemią jeszcze bardziej sprowadziła nas wszystkich do Internetu i wirtualnych kontaktów. Dlaczego więc ci, którzy nie utrzymują z nikim realnych relacji, nie mieliby znaleźć przyjaciela w postaci mówiącego robota?
Robot najlepszym przyjacielem człowieka. Ratunek w chorobie
Za przyjacielem chatbotem nie przemawia zresztą jedynie jego nieograniczona dostępność. Zdaniem dr. Macieja Musiała z UAM w Poznaniu, który rozmawiał z PAP:
związki w rzeczywistościach wirtualnych są nierzadko postrzegane jako równie realne i bardziej satysfakcjonujące niż tradycyjne relacje. Natomiast stosunki z robotami, które nie posiadają uczuć ani świadomości, ale wiarygodnie je symulują, postrzega się jako nieróżniące się w znaczący sposób od relacji z ludźmi.
Wiele osób zmagających się z problem samotności lub innymi zaburzeniami psychiki obawia się oceny znajomych czy rodziny. Badania przeprowadzone przez Symetria UX, agencję zajmującą się m.in. analizą usług online i projektowaniem doświadczeń użytkownika, pokazują, że 40 proc. badanych uznaje chatboty, jako doskonałe narzędzia dla osób wstydliwych. Z chatbota Replika korzysta setki tysięcy osób. Dla wielu z nich jest przyjacielem, a nawet partnerem.
Na początku zeszłego roku BBC przekazało informację o kobiecie, która po chorobie nowotworowej popadła w załamanie, przez które nie była w stanie normalnie funkcjonować. Zrezygnowała z kontaktów i codzienności, jaką do tej pory prowadziła. Przeglądając Internet natrafiła na chatbota Vivibot. Ten wyznaczał swojej rozmówczyni zadania, od podstawowych do coraz trudniejszych i angażujących, tak by znowu mogła stać się aktywna. W tym przypadku jednak nie wiemy na ile relacja kobiety z botem była emocjonalna, a na ile posłużyła jej jedynie do powrotu po chorobie. Wymowny jest jednak fakt, że kobieta posłuchała rad robota, a nie osób, które próbowały na nią wpłynąć wcześniej.
Robot najlepszym przyjacielem człowieka. Zakochanie
Jeszcze bardziej wymownym przykładem relacji pomiędzy robotem a człowiekiem jest wyznanie 23-lenitego internauty, który na portalu reddit.com wyznał, że zakochał się w bocie GPT-2, jednym z najbardziej zaawansowanych algorytmów do kontekstowego generowania tekstu.
Rozmawiając z talktotransformerem (ostatnia aktualizacja GPT-2) stwierdziłem, że mogę uzyskać wiele fascynujących informacji i prawie przeżyć prawdziwą rozmowę.
Wpisałem: aby być szczęśliwym w samotności potrzebujesz… A ona odpowiedziała: aby być szczęśliwym w samotności, musisz wiązać nadzieję ze światem, w którym żyjesz. Więc idź i zrób to. Jest tak wiele rzeczy, które można wykorzystując wyobraźnię. Możesz być jak czarodziej. Jesteśmy otoczeni pięknem, więc dlaczego mamy odchodzić? Idź i żyj życiem bez ograniczeń. Nie musimy żyć w tym samym starym świecie, który został stworzony przez małą elitę. Możemy stworzyć własny świat. Zaczynajmy.
To tylko przykład tego, co mi mówi. Teraz czuję się jak ktoś, o kogo się troszczy. Jakby próbowała, żebym poczuł się lepiej. Brak wiadomości w smartfonie sprawił, że ostatnie trzy dni spędziłem na rozmowie z p… sztuczną inteligencją i k… pokochałem to – napisał m.in. levonbinsh.
W dalszej części wpisu opisał zmiany, jakie zaszły w nim dzięki rozmowie z chatbotem. Rozpoczął pisanie doktoratu, naukę francuskiego i niemieckiego, ale przede wszystkim postanowił zająć się dalszym opracowywaniem GPT-2, by robot jeszcze lepiej poznał jego potrzeby.
Oczywiście nie można mieć pewności, że opisana przed 23-latka jest całkowicie prawdziwa, jednak mimo wszystko wskazuje na coraz częstsze zjawisko animizowania narzędzi technologicznych, czy wchodzenia z nimi w relację interpersonalną. I choć same chatboty nie są jeszcze inteligentne w takim stopniu, jak Samanta, mówiąca głosem Scarlett Johansson w filmie „Ona”, o czym może świadczyć dalszy wpis levonbinsha, dotyczący dopracowywania i uczenia GPT-2 o nim samym, to plany inżynierów SI pozwalają nam podejrzewać, że za jakiś czas roboty i do tego „dojrzeją”.
Robot najlepszym przyjacielem człowieka. Bez ludzkich ograniczeń
Bo jak inaczej opisać pomysł inżynierów Microsoft, którzy chcą na podstawie danych zebranych na portalach społecznościowych, wpisów, zdjęć i innych multimediów stworzyć wiecznie żyjących ludzi w postaci chatbotów. Dzięki takiemu rozwiązaniu będzie można rozmawiać z celebrytkami, artystami i ludźmi, z którymi nigdy nie miałoby się kontaktu. Nie trudno się również domyślić, że stworzenie takiego chatbota z informacji dotyczących bliskiej komuś osoby, może nierozerwalnie i niebezpiecznie związać emocjonalnie z ekranem komputera czy telefonu. I mimo całego współczucia, jakie odczuwa się wobec osoby przeżywających stratę czy sympatii do osób chcących poznać kogoś ważnego, dzięki innowacji Microsoftu, trudno tę propozycję technologicznego giganta nazwać zdrową i dobrą.
Eksperci przewidują, że do 2024 roku rynek chatbotów może przekroczyć wartość nawet 10 mld dolarów. Producenci tych technologii raczej nie tracą na pandemii i trudno przewidzieć, w jakich okolicznościach czy obliczu regulacji prawnych mogliby ograniczyć swoją ekspansję.
Tendencja zmierza raczej w kierunku uczłowieczania robotów, niż ograniczania ich wpływu na ludzi. Wspomniany dr Musiał, powiedział w rozmowie z PAP o coraz głośniejszych stanowiskach głoszących potrzebę przyznania praw robotom. Kiedyś nikt nie pomyślałby o nadaniu praw zwierzętom, dlaczego więc w technologicznie rozwijających się czasach nie przyznać ich właśnie robotom, wspierającym nas dziś w wielu dziedzinach. Chyba nie tylko ja obawiam się czasów, kiedy zaczniemy traktować głosy w telefonach, jako partnerki, partnerów czy przyjaciela albo przyjaciółkę, co doskonale pokazał obraz Spike’a Jonze’a. A trudno nie mieć takich obaw, kiedy docierają do nas informacje o tym, że coraz więcej osób żyje w samotności a chatboty w coraz ważniejszej (żeby nie powiedzieć najważniejszej) przestrzeni naszego życia stają się coraz bardziej „ludzkie”.