Premier Morawiecki mówi, że nie lubi podnosić podatków. To prawda, zdecydowanie bardziej woli nas bombardować nowymi podatkami, na dodatek w ilościach hurtowych. Są one dotkliwe, a jak ktoś nie wierzy, to niech zobaczy ile płaci za Coca-Colę Zero dziś, a ile płacił jeszcze dwa miesiące temu.
Rząd planuje szusować umowy o dzieło i tym razem nie są to nawet czcze pogróżki, a plan na najbliższe miesiące. Zgłaszanie do ZUS umów o dzieło od 1 stycznia 2021 roku przyjąłem z bardzo mieszanymi uczuciami. Przede wszystkim jest to dla przedsiębiorców bardzo – wybaczcie kolokwializm – upierdliwe działanie. Ma jednak na celu, jak twierdzi ustawodawca, walkę z unikaniem płacenia składek. Jest to oczywiście zasadne, bo przecież wszyscy znamy sytuacje, w których klasyczna etatowa praca np. ekspedientki w sklepie bywa rozliczana jako dzieła – jak dotąd wyłączone z obowiązku odprowadzania składek.
Jeśli ozusujemy umowy o dzieło, to nic nie stoi na przeszkodzie, by ozusować wszystko
Choć umowa o dzieło jest (stosunkowo) często spotykanym sposobem rozliczenia dwóch osób, to jednak utożsamianie jej ze stosunkiem pracy lub zlecenia jest swoistym kryminałem intelektualnym po stronie ustawodawcy. A przede wszystkim – jest całkowicie sprzeczna z naturą umów o dzieło, które co do zasady nie wiążą się z pewnego rodzaju trwałym stosunkiem, a raczej oczekiwaniem bardzo określonych rezultatów. Nie ma dzieła, nie ma wynagrodzenia, krótka piłka. Ale nie ma też twardych ram czasowych, nie ma wymogów miejscowych (o ile nie wynikają z natury dzieła)… Czasem umowa o dzieło ma charakter bardziej cykliczny, może być nawet ujęta w ramach umowy ramowej, ale nadal jest to relacja prawna, w której dwójka umiarkowanie powiązanych ze sobą osób nie daje sobie przesadnych gwarancji, a ich relacja jest czysto „biznesowa”.
Owszem, o ozusowaniu umów o dzieło mówi się od dawna, ale moim zdaniem z dwóch powodów:
- umowy o dzieło bywają wykorzystywane jako wytrych do unikania zatrudnienia
- ktoś kiedyś głupio palnął, że powinno się je ozusować, a inni od lat powtarzają, bo w to uwierzyli
Zamówię portret ojca na urodziny i mam z tego powodu zapłacić nie tylko honorarium, ale składkę ZUS malarza? Co dalej, gdzie jest granica?
Ozusujmy umowy najmu i sprzedaży
W zasadzie, skoro już uznaliśmy, że umową godną włączenia w ramy systemu ubezpieczeń społecznych jest umowa o dzieło, należy otworzyć kodeks cywilny i skrupulatnie patrzeć gdzie jeszcze jest do urwania kasa, która pomoże zrekompensować popisy Jacka Sasina i jego fetysz marnotrawienia publicznych pieniędzy.
Może ozusujmy umowy najmu? Tyle się mówi o tym, że dziś rentierzy z wynajmowania lokali zrobili sobie sposób na życie, praktycznie pracę. Niech 60-latka, która odziedziczyła mieszkanie po rodzicach płaci składki od swojej perfidnej działalności. Pójdźmy może nawet o krok dalej – ozusujmy umowy sprzedaży, bo przecież czasem ktoś nie jest jeszcze w tym zakresie przedsiębiorcą, ale się dorabia. Budżet państwa jest tymczasem oszukiwany.
Katalog umów, które możemy ozusować jest otwarty. Konsekwencje będą jednak następujące: rząd najpierw zrujnował gospodarkę nie tylko z powodu wirusa, ale i swoich idiotycznych decyzji, a następnie podejmuje jeszcze głupsze, by ta gospodarka przypadkiem za szybko nie powróciła na własne tory. Jeśli ktoś ma gromadkę bąbelków i żyje na koszt tego państwa to pewnie nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Tylko pracującym jest ciężko.