Biorąc pod uwagę całą złożoność sytuacji, polska akcja szczepień jest nadspodziewanie skuteczna. Przynajmniej spośród państw Unii Europejskiej. Niemiecki Die Welt przekonuje nawet, że spośród głównych unijnych krajów nie szczepi się tak szybko, jak Polska.
Nawet jeśli Polacy mają swoje obiekcje, to polska akcja szczepień jest stawiana za wzór całej Europie
Epidemia koronawirusa cały czas trwa i nic nie wskazuje na to, by udało się ją opanować w rozsądnym terminie. Jesteśmy w trakcie jej trzeciej fali, najprawdopodobniej jeszcze przed szczytem. Decyzje o wprowadzaniu coraz to nowych obostrzeń są coraz to bardziej niepopularne. Rządzący decydowali się do tej pory na ich luzowanie tuż przed poszczególnymi falami epidemii. A jednak jest coś za co należy władze naszego państwa jednoznacznie pochwalić. To polska akcja szczepień.
Brzmi to na pierwszy rzut oka dość osobliwie. W końcu mieliśmy zamieszanie z kolejnością szczepień w ramach grupy pierwszej. Pojawił się również problemy z rejestracją. Niekiedy na szczepienie wysyła się chętnych do miejscowości bardzo oddalone od ich miejsca zamieszkania – drugi koniec polski wcale nie musi być żartem. Od czasu do czasu głośnym echem odbijają się także przypadki szczepienia poza kolejnością.
A jednak polska akcja szczepień jest obiektywnie jedną z lepszych w Europie. Już w lutym przewodnicząca Komisji Europejskiej podczas przemówienia w parlamencie europejskim nasz kraj jako wręcz przykład dla pozostałych członków Unii Europejskiej. Postępy Polski w tej dziedzinie chwali chociażby niemiecki „Die Welt”.
Wszystko wskazuje na to, że rządzący zasłużyli na pochwały za sposób zorganizowania Narodowego Programu Szczepień
Korespondent tego dziennika w Warszawie wskazuje na fakt, że „Pod względem liczby szczepień, przy obecnych 10,8 dawkach na stu mieszkańców, Polska wciąż wyprzedza Hiszpanię, gdzie kampania szczepień również nabiera tempa„. Nasz kraj wyprzedza także same Niemcy. Zdaniem „Die Welt” niemal żaden główny kraj w Unii Europejskiej nie szczepi tak szybko.
To dość stała tendencja. Już na początku lutego podsumowywaliśmy szczepienia w Europie. Polska być może nie była, jak próbowali nas do tego przekonać rządzący, absolutnym wyjątkiem w skali europejskiej – wciąż jednak nasz kraj znajdował się na czele stawki. Nie inaczej jest w tym momencie. Według danych z 14 marca współczynnik zaszczepienia w Polsce wynosi już 11,94 dawki na stu mieszkańców. Spośród państw Unii Europejskiej wyprzedzają nas mniejsze państwa: Węgry, Dania, Estonia, Litwa, Słowenia, Finlandia i Grecja.
Kolejnym powodem do dumy jest sama organizacja szczepień. Rejestracja odbywa się w oparciu o cztery różne kanały – dwudziestoczterogodzinną infolinię, SMSy, internet i drogę tradycyjną. Zorganizowano aż 6500 punktów szczepień w całej Polsce. Wybrana przez rządzących kolejność pozwoliła szybko zaszczepić pracowników ochrony służby zdrowia i nauczycieli. Tych, według rządowych danych, do ostatniej niedzieli zaszczepiono nawet 90 proc.
Polska akcja szczepień mogłaby być dużo szybsza, gdyby nie skandaliczne zachowanie koncernów farmaceutycznych
Warto przy tym wspomnieć, że Polska podchodzi nieco inaczej od innych państw Europy w kwestii dawkowania. Polska akcja szczepień zakładała, w przeciwieństwie chociażby do modelu brytyjskiego, zabezpieczenie odpowiedniej liczby szczepionek na podanie pacjentom drugiej dawki. W tej kwestii to premier Morawiecki miał rację.
Według danych z 15 marca w naszym kraju zaszczepiono już przeszło 4,5 miliona osób. Niedostateczne tempo polskiej akcji szczepień względem oczekiwań wcale nie wynika z błędów popełnionych przez Ministerstwo Zdrowia czy szerzej cały nasz rząd. Nie jest to też, jak chcieliby nam wmówić niektórzy, wina samego sposobu zakupu szczepionek przez Unię Europejską.
Jako winnych względnie powolnego – wobec chociażby Izraela, Stanów Zjednoczonych czy nawet Wielkiej Brytanii – tempa szczepień w Unii należy wskazać producentów szczepionek. Owszem, unijni negocjatorzy błędnie założyli dobrą wolę z ich strony. Przez co poszczególne firmy teraz nie dotrzymują zakontraktowanych dostaw wyraźnie preferując te rynki, na których płacą im więcej. Nie bez powodu niektóre państwa chętnie zobaczyłyby straszak w postaci karnego zniesienia patentów na szczepionki.