Od soboty sklepu budowlane i meblowe o powierzchni powyżej 2000 m2 są zamknięte. Przynajmniej w teorii – bo w praktyce sprzedaż przeniosła się na parkingi sklepowe.
Sklepy budowlane są właściwie otwarte – tyle, że sprzedaż przeniosła się na parkingi
Twardy lockdown w Polsce od soboty to nowe ograniczenia m.in. dla handlu. Zamknięte zostały sklepy budowlane i meblowe o dużej powierzchni. W teorii powinny działać tylko zamówienia internetowe i ewentualnie telefoniczne – z odbiorem bezpośrednim. W praktyce jednak sklepy budowlane są właściwie otwarte, bo sprzedaż jest niemal bezpośrednia. Klienci wprawdzie nie mogą wejść na teren sklepu, ale towar mogą zamówić „telefonicznie” na terenie parkingu sklepu. Taką praktykę wprowadziła Castorama. Towar jest bezpłatnie kompletowany i przygotowywany do odbioru – maksymalnie w ciągu dwóch godzin. Produkty można też odebrać bez wysiadania z auta, w tzw. punktach CastoDrive.
W praktyce jednak klienci często otrzymują towar właściwie od razu, co sprawia, że działalność sklepu jest ograniczona tylko w pewnym stopniu. Takiej praktyce sprzeciwiają się związkowcy Castoramy, którzy wyraźnie nie popierają „sprzedaży parkingowej”. Ich zdaniem to omijanie przepisów. Dodatkowo zarzucają Castoramie, że ta ma straszyć pracowników postojowym i płatnością 60 proc. pensji.
Emocje związkowców (ale i klientów) wzbudzają także tzw. ogródki zewnętrzne sklepów. Znajdują się one najczęściej przed budynkiem sklepu (lub z boku) i są w tym momencie czynne. Klienci mogą bez problemu przechadzać się między półkami (chociaż sklepy miały wprowadzić limit osób znajdujących się jednocześnie w ogródku). Ponadto na parkingach działają też kasy budowlane, a pracownicy mają mieć kontakt z klientami – nie tylko wydając zamówienia, ale także na bieżąco pytając, co klient chce kupić, prowadząc sprzedaż z tzw. lady. Tym samym oprócz zamówień internetowych i telefonicznych działa też sprzedaż bezpośrednia – tyle, że nie na terenie samego sklepu, a jego parkingu.
Jeśli chodzi zresztą o działanie ogródków, to na taką samą praktykę zdecydowały się również Leroy Merlin czy OBI. Jak tłumaczyła sieć LM, powierzchnia sprzedaży nie znajduje się na terenie budynku i jest mniejsza niż 2000 m2.
Nie tylko sklepy budowlane omijają obostrzenia
Już wcześniej informowaliśmy o „kreatywnych” praktykach niektórych sieci handlowych. Opisywaliśmy, jak sklepy RTV Euro AGD otworzono mimo obostrzeń w galeriach handlowych. Handlowcy osiągnęli to, sprzedając… produkty spożywcze (głównie kawę i kapsułki do ekspresów).
Można się spodziewać, że jeżeli obostrzenia potrwają dłużej – tak jak coraz częściej zapowiadają to przedstawiciele rządu – to coraz więcej sklepów będzie decydować się na podobne ruchy. Jeśli chodzi z kolei o markety budowlane i aktualne praktyki, to na razie nie ma oficjalnego komunikatu ze strony sanepidu.