Chiny tworzą walutę cyfrową, która będzie miała datę ważności. Chodzi o to, by napędzać gospodarkę i zwiększyć rolę Chin w transakcjach międzynarodowych.
Nadchodzą e-juany
Jak opisuje m.in. agencja Reutersa i „The Wall Street Journal”, Chiny pracują nad wirtualną walutą z datą ważności. Byłby to pieniądz z rodzaju tzw. stablecoins, tj. walutą powiązaną z konkretnym aktywem.
W praktyce oznaczałoby to centralizację i całkowitą kontrolę przez regulatora-wydawcę, w tym wypadku chińskie władze. Tak jak w wypadku kryptowalut zaplecze waluty stanowi matematyka, tak w tym wypadku regulatorem byłoby państwo.
Celem takiego rozwiązania – częściowo opartego jednak na technologii blockchain – byłoby także to, że system transferów pieniężnych SWIFT jest kontrolowany przez Stany Zjednoczone, skutkiem czego może być płaszczyzną nakładania sankcji.
Wprowadzenie chińskiej quasi-kryptowaluty, wirtualnego juana, byłoby zarazem wytworzeniem – przynajmniej w jakimś zakresie – suwerenności monetarnej. Także rzecz jasna w przestrzeni międzynarodowej. Warto – za Reutersem – podnieść fakt, że ponad 80% transakcji międzynarodowych odbywa się w dolarze.
Pieniądz z datą ważności
Znane są pewne ogólne założenia co do technicznych aspektów e-juanów. Co warto od razu zaznaczyć, chiński rząd miałby kontrolę – podkreśla się, że ograniczoną i w jakiś sposób bazującą na anonimowości – nad transakcjami.
Wirtualny juan miałby też możliwość nadania mu daty ważności. Jest to niezwykle ciekawe, a służyć ma do pobudzania gospodarki. Jawi się też jako kontrowersyjne, skoro pieniądze mogą ot tak zniknąć z portfeli obywateli.
Rzeczony e-juan obecnie zastępuje papierową wersję chińskiej waluty. Działa to tak, że każda wyemitowana jednostka elektronicznego pieniądza anuluje jeden rzeczywisty juan.
Agencja Reutersa słusznie zauważa, że o ile ruch Chińczyków jest pionierski, o tyle wirtualne waluty – podobne do kryptowalut, ale zależne od odpowiednich organów państwowych – będą niewątpliwie coraz popularniejsze.
Znikające pieniądze?
Sam pomysł pieniądza z datą ważności może wydać się kontrowersyjny. Trzeba jednak pamiętać, że nawet wartość rzeczywistego pieniądza fiducjarnego, jakim jest na przykład złotówka, także odnosi się do czegoś relatywnego i – w istotnym stopniu – ustalanego przez organy państwa.
Wirtualne pieniądze z datą ważności – zarówno określającą dzień, w którym pieniądz traci wartość, jak i dzień nabycia przez niego wartości – mogą okazać się w pewnych okolicznościach naprawdę dobrym rozwiązaniem – na przykład w sferze pomocy socjalnej.
Do oceny powyższego należy mieć na względzie fakt pozycji Chin na arenie międzynarodowej, jak i politykę prowadzoną wewnątrz kraju. Trudno więc wyobrazić sobie, by rzeczone rozwiązanie mogło być przez jakieś państwo wprowadzane z większym rozmachem. Rzeczone e-juany już znajdują się w fazie testów i pierwsze grupy obywateli mogą już wirtualnymi pieniędzmi płacić, na przykład w McDonald’s.
Warto więc monitorować rozwój tej technologii, która – przecież – powoli staje się substytutem fizycznej waluty. Pewne zastosowania, ale i problemy wynikające utrzymywania tego rozwiązania w Chinach mogą być wskazówką dla innych państw, które wprowadzenie państwowych „kryptowalut” będą rozważać.