Ministerstwo Zdrowia opublikowało mapę, na której z założenia ma być widać wolne terminy szczepień. System oczywiście nie działa poprawnie i nie spełnia swojej roli.
Mapa dostępności terminów szczepień
Ministerstwo Zdrowia poinformowało na Twitterze o wprowadzeniu do systemu skupiającego dane o szczepieniach funkcjonalności w postaci możliwości sprawdzenia, jak kształtują się wolne terminy szczepień.
Jak zazwyczaj staram się bronić (i w zasadzie tylko w jednym zakresie) obecny rząd przed zarzutami dotyczącymi beznadziejnej cyfryzacji – którą na przekór uznaję za poprawnie prowadzoną – tak co do komunikatu resortu zdrowia nie można pozostawić innego komentarza, niż „no, przecież to nie działa”.
Po kliknięciu w specjalny link otwiera się nie mapa, a kilka posklejanych bloków, z czego na każdym znajdują się inne informacje. Wyświetlają się także dwie niewielkich rozmiarów mapy, a strona na urządzeniach mobilnych – a przynajmniej na moim wysłużonym iPhone 8 – w ogóle się nie wczytuje, zmuszając przeglądarkę Safari do wyświetlenia błędu.
Jak wskazuje powyższy zrzut ekranu, widać w zasadzie niewiele. Reklamowana przez resort mapa z funkcjonalnością pokazywania wolnych terminów szczepień tak po prawdzie nie jest ani mapą, ani nie pokazuje wolnych terminów szczepień.
O co chodzi ministerstwu z mapą dostępności terminów szczepień?
W internetowej aplikacji – bo funkcjonalną mapą ją trudno nazwać – przywodzącą na myśl pierwsze, brzydkie i uniwersalne serwisy do śledzenia zakażeń COVID-19 (w czasach, gdy w Polsce jeszcze „wyczekiwano” tzw. pacjenta zero) znajduje się szereg ciekawych danych. Niestety – ciekawych dla miłośników statystyki, nie dla przeciętnych obywateli.
Jest to po prostu raport dotyczący szczepień, w ramach którego podawane są takie dane, jak: liczba wykonywanych szczepień (z podziałem na płcie i województwa) w ujęciu dziennym i jako suma, mapa dziennej wyszczepialności w ujęciu regionalnym, a także podział szczepień w ujęciu wieku zaszczepionych.
W jednym z „kwadracików” faktycznie znajduje się mapa opisana „Mapa wolnych terminów w ciągu następnych 7 dni”, ale nie jest to w żadnym wypadku funkcjonalny moduł. Nie jest bowiem tak, że wolne terminy pokazują się jako konkretna liczba w ujęciu punktu szczepień, czy nawet gminy. Mapa podzielona jest na powiaty, z czego każdy oznaczony jest kolorem w odpowiednim odcieniu niebieskiego. Nie załączono stosownej legendy, ale wnioskuję, że barwa ciemnoniebieska wskazuje, że terminów w najbliższym czasie nie ma, zaś jasnoniebieska – wprost przeciwnie.
Oczywiście całkowicie rozumiem, że nie jest to typowa mapa służąca do pokazywania dostępnych terminów szczepień, a pewna funkcjonalność większego systemu raportowania. Niemniej jest to narzędzie dla przeciętnego obywatela całkowicie nieprzydatne.
Warto o tym mówić dlatego, że na Twitterze resortu wprost wskazywano, jakoby możliwość sprawdzania wolnych terminów szczepień faktycznie została udostępniona. Jakby na to jednak nie patrzeć – nie jest to prawdą.