Cypis w Tajwanie robi niemałą karierę. Jego głosem – i jego utwory – śpiewa dostępna tam zabawka dla dzieci. Naturalną koleją rzeczy było to, że w końcu trafił na nią ktoś, kto zrozumiał, że „koksu 5 gram”, to nie jest najlepszy utwór dla najmłodszych.
Cypis w Tajwanie – piosenki śpiewają zabawki
Serwis taiwannews.com.tw donosi o tym, że Cypis – znany wykonawca muzyki trudnej do ubrania w jakiś konkretny gatunek – spowodował w Tajwanie niemałą aferę. Co najciekawsze, nawet nie musiał się tam pojawiać. Trafił jednak do jednej z zabawek dla dzieci.
Chodzi o tańczącego kaktusa, który dostępny jest w lokalnych sklepach – w sieci Carrefour, a także na platformach internetowych, jak Shopee i Rakuten.
Mimo że zarówno wygląd, jak i ruchy zabawki wydają się pasować do wbudowanego utworu, to jednak rodzicom – po odkryciu prawdziwego przekazu zawartego w utworze – tajwańskie media odradzają zakup prezentu.
Jak się udało odkryć aferę? Otóż pewna kobieta – Polka mieszkająca w Taichung (tzw. miasto wydzielone w zachodnim Tajwanie) wybrała się do jednego ze sklepów sieci Carrefour. Tam odkryła, że niepozorny kaktus śpiewa teksty, które nie dość, że są znajome, to jeszcze nie do końca pasują do dziecięcej zabawki.
Kobieta powiedziała o zdarzeniu swojej koleżance – również Polce – a ta z kolei poinformowała tajwańskie media – Taiwan News.
Międzynarodowy skandal?
Twórczości Cypisa nie ma co poświęcać wiele miejsca, natomiast sam fragment utworu o wdzięcznej nazwie „Gdzie jest biały węgorz?” stał się niezwykle viralowy. Umieszczano go do wielu filmików z tańczącymi, animowanymi postaciami, więc zapewne i z tego powodu został wychwycony przez twórców zabawki. Być może nie zadali oni sobie trudu, by jakkolwiek zweryfikować przekaz piosenki.
Czy sprawa jest skandaliczna? Z pewnością zabawna. Popularność Cypisa w Tajwanie rozsiewa się właśnie po mediach społecznościowych, a całość sytuacji wywołuje przede wszystkim śmiech. Ponadto język polski rozumie zdecydowana mniejszość ludzkości, a zabawka dystrybuowana jest przede wszystkim w Tajwanie, w którym mówi się po tajwańsku – a podobieństw pomiędzy tymi dwoma w zasadzie nie ma.
Zresztą, być może taka wpadka paradoksalnie pomoże jej producentom. Tańczącego do „5 gram” kaktusa można bowiem kupić na Amazonie, co oznacza, że jego dostępność jest w zasadzie rozszerzona na cały świat. Nie zdziwię się też, że trafi ona również do Polski – ale już nie jako zabawka dla dzieci.
Z pewnością i w Polsce znaleźliby się chętni na taki gadżet.