Pamiętam jak dziś, mój wpis o tym jak Grycan zorientował się, że w Lidlu sprzedają niemal identycznie wyglądające lody, wzbudził bardzo duże zainteresowanie wśród czytelników Bezprawnika. Spieszę z kontynuacją tej historii.
Long story short: najpierw lody Grycan w Lidlu były sprzedawane normalnie. A potem na ich miejscu zaczęły być stawiane lody produkowane przez jednego z lidlowskich podwykonawców, które wykonały niemal identycznie jak ich renomowany protoplasta (jak to dokładnie wyglądało, pokazuje Wam fotografia powyżej, wykonana swego czasu przez redakcję Pulsu Biznesu). Nie trzeba być prawnikiem, ekspertem od znaków towarowych czy prawa konkurencji, żeby stwierdzić, że coś tu jest nie tak i chyba Lidl troszkę się zagalopował.
Do podobnego wniosku doszła firma Grycan, która nawet zwołała specjalną konferencję prasową, gdzie pokazała mediom jak bardzo nie w porządku według nich zachowuje się sieć niemieckich dyskontów. Co więcej, producent lodów uruchomił nawet swoich prawników, uzyskał korzystne dla swoich racji postanowienie warszawskiego sądu okręgowego i w konsekwencji komornik zajął 46 000 tysięcy opakowań lodów łudząco podobnych opakowaniem, do tych Grycana. Przypominam, że Grycan chroni swoją własność intelektualną i przemysłową np. w taki sposób:
Lidl kapituluje i idzie na ugodę z Grycan
Jak donosi onetowski Business Insider, Lidl skapitulował. Nikt chyba zresztą nie spodziewał się innego rozwiązania. Dyskont i tak sporo „ugrał”, jak na to w jakiej pozycji się znajdował. Otóż od 22 maja do końca sierpni tego roku Lidl nadal będzie mógł sprzedawać lody swojego producenta.
Pod pewnymi warunkami, a w taki oto sposób nakreśla je Business Insider:
Lody muszą być trwale i wyraźnie oznaczone naklejkami z nazwą marki i jej producenta, tj. firmy Kilargo. Muszą też być dodatkowo zapakowane w zaklejony kartonik z nową grafiką. Informacja o producencie lodów Ballino znajdzie się również na etykietkach cenowych we wszystkich sklepach sieci.
Czasowy charakter porozumienia wskazuje na to, że docelowo lody wyglądające jak od Grycana definitywnie znikną ze sklepów Lidla. Widocznie jednak niemiecki producent przed sezonem letnim, kiedy konsumpcja tego typu deserów jest najwyższa, zdecydował się zrobić wszystko, by nie stracić 46 000 egzemplarzy zajętych opakowań. Moim zdaniem jest to słuszna nauczka dla dyskontu.