Ustawę covidową, która wprost wyłączała bezprawność naruszenia obowiązków służbowych, stosowano jest dosyć często. Według danych aż co czwarty kontrahent Ministerstwa Zdrowia mógł być nierzetelny. Czy to skandaliczne informacje, czy „normalność” wywołana epidemią?
Wyłączenie odpowiedzialności urzędników
Jak pisze „obserwatorgospodarczy.pl”, uchwalona na początku pandemii ustawa antycovidowa wprowadziła pewien kontrowersyjny instrument. Chodzi o przepis, na mocy którego naruszenie obowiązków służbowych w celu przeciwdziałania COVID-19 nie było przestępstwem. Przepis już nie obowiązuje w pierwotnym brzmieniu (choć dziś zawiera podobną normę), ale wtedy, kiedy był, stosowano go.
Ministerstwo Zdrowia skorzystało zatem z nowo dodanego „kontratypu walki z epidemią” i organizowało różne przetargi w celu zakupu pewnych dóbr przydatnych w walce z epidemią, czyli maseczek, respiratorów i innych środków.
Zdarzyło się niestety, że pojawiły się kontrowersje związane z tego rodzaju zakupami. Najsłynniejszą jest chyba tzw. afera respiratorowa, w której — jak wielokrotnie opisywano — resort zdrowia, pod kierownictwem ministra Łukasza Szumowskiego, zakupił respiratory (1200 sztuk) od handlarza bronią.
Rzeczony handlarz był na czarnej liście ONZ z uwagi na dopuszczenie się w przeszłości nielegalnego przemytu broni. Respiratory do Polski nie trafiły, zaś same respiratory objęto zerową stawką VAT. Organy ścigania nie dopatrzyły się w aferze respiratorowej znamion przestępstwa.
„Rzeczpospolita”, powołując się na raport szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, wskazuje, iż nadużyć mogło być znacznie więcej. Początek pandemii to ogromne środki dla resortu zdrowia, a także wiele zakupów. Niektóre transakcje dokonywano z prawdopodobnie nierzetelnymi podmiotami, a przynajmniej takimi, z którymi — w normalnych, nieepidemicznych warunkach — nie powinno się zawierać umów (w imieniu państwa).
Raport CBA
CBA przeprowadziło nawet analizę, z której wynikło, iż blisko 25% kontrahentów, z którymi resort zdrowia zawierał umowy w przedmiocie nabycia towarów, czy też usług, było w jakiś sposób niewiarygodnych. CBA w raporcie wskazało, że:
Do końca roku weryfikacji poddano 45 potencjalnych kontrahentów, z których 4 zaopiniowano negatywnie, a wobec 10 kolejnych sformułowano zastrzeżenia (w jednym przypadku z uwagi na brak wystarczających informacji nie wyrażono opinii)
Czy wobec powyższych informacji można mówić o skandalu? To zależy. Nieistniejący już (w pierwotnej i wynikającej wprost z przepisów) kontratyp walki z epidemią co do swojej istoty związany jest ze stanem wyższej konieczności. Nawet jeżeli przepis już nie funkcjonuje, to warto dodać, że TK (kiedyś) zajmie się sprawą, w której wyniku — przy uznaniu argumentacji rządzących — przepis określający przestępstwo przekroczenia uprawnień zostanie uznany za niekonstytucyjny, gdy chodzi o naruszenia związane z epidemią.
Niemniej jednak — niezależnie od formy ubrania normy w przepis — wyłączenie odpowiedzialności urzędników musi opierać się na tym, by było to działanie podjęte w celu walki z epidemią, zaś podjęcie takiej decyzji było konieczne — no i w zasadzie jedynie możliwe. W wypadku, gdy pojawi się jakikolwiek cień szansy, że chodziło o zarobek, organy ścigania powinny zająć się taką sprawą z pełnym zaangażowaniem.