Emmanuel Macron prezydentem Francji – takie są wstępne wyniki wyborów, w których niezależny kandydat pokonał kontrowersyjną reprezentantkę skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen. Kim jest nowy prezydent Francji i co jego wybór oznacza dla Polski?
Jeszcze kilka lat temu był nikomu nieznanym bankierem z doświadczeniem we francuskiej kontroli skarbowej. Raptem trzy lata temu został ministrem gospodarki i przemysłu – w rządzie rządów François Hollande’a, prezydenta kończącego swoją obecną kadencję przy skrajnie niskich notowaniach. A do tego – nazwijmy to – niestandardowe wybory sercowe. Mimo to Emmanuel Macron zdołał przekonać miliony Francuzów, że to jemu warto powierzyć losy europejskiego mocarstwa. Kim jest ten „człowiek znikąd” – przynajmniej z naszej, polskiej perspektywy?
Kim jest Emmanuel Macron – nowy prezydent Francji?
Choć Francja jest krajem laickim, to Emmanuel Macron swoją edukację odebrał m.in. w jezuickim liceum w Amiens, skąd pochodzi. To wówczas – jako piętnastolatek – poznał swoją przyszłą żoną, a wówczas zamężną nauczycielkę Brigitte Trogneux, z którą ożenił się w 2007 roku.
Po ukończeniu szkoły średniej studiował filozofię (pracę dyplomową poświęcił Niccolo Machiavellemu), ale również studiował w paryskich szkołach wyższych: Instytucie Nauk Politycznych oraz École nationale d’administration. Obie uczelnie to kuźnie kadr administracji państwowej, to z nich wywodzą się liczni francuski prezydenci, premierzy i członkowie rządów.
Młody Emmanuel Macron został inspektorem finansowym w Inspection générale des finances – odpowiedniku naszych urzędów kontroli skarbowej. W międzyczasie zostaje członkiem Partii Socjalistycznej, z której jednak po trzech latach rezygnuje – co w sumie nie powinno dziwić, bo w 2008 roku zaczyna pracować w należącym do Rotschildów banku Rotschild & Cie Banque. Zajmował się tam bankowością inwestycyjną.
W 2012 roku Emmanuel Macron wraca do budżetówki – tym razem na zdecydowanie wyższe niż do tej pory stanowisko, bowiem trafia do administracji prezydenta François Hollande’a. Początkowo pełni funkcję zastępcy sekretarza generalnego Pałacu Elizejskiego, by po dwóch latach zostać ministrem gospodarki, przemysłu i cyfryzacji w rządzie Manuela Vallsa. Daje się poznać jako przeciwnik związków zawodowych. To on wprowadził reformy w prawie pracy, pozwalając m.in. na wydłużenie tygodnia pracy, a także ułatwił pracodawcom zwolnienia (w tym w zakresie odszkodowań dla wyrzucanych pracowników).
W kwietniu 2016 roku zakłada własny ruch polityczny En Marche! (tłum. Naprzód!). 7 maja 2017 roku spełnia się jego marzenie: pokonuje wszystkich konkurentów w wyścigu o Pałac Elizejski i zostaje kolejnym prezydentem Francji.
Co oznacza wybór Macrona dla Polski?
Emmanuel Macron to – używając naszej terminologii politycznej – liberał. Taki Ryszard Petru, tylko potrafiący zwyciężać, a do tego z realnym doświadczeniem i sukcesami w polityce krajowej. W wyborach obiecywał zmniejszanie deficytu budżetowego i zatrudnienia w administracji państwowej. Przedsiębiorcom ma żyć się lepiej m.in. dzięki niższym podatkom i liberalizacji rynku pracy.
To dla Polaków z pewnością lepszy wybór niż nacjonalistka Marine Le Pen, która z chęcią pozbyłaby się naszych rodaków (nie tylko hydraulików) z francuskiego rynku pracy. Macron co prawda zapowiada reformy Unii Europejskiej (np. zmniejszenie biurokracji), jednak nie ulega wątpliwości, że szara, polityczna codzienność nowego, francuskiego prezydenta będzie skupiona na rynku wewnętrznym, nie polityce…
…choć w czasie wyborów głośnym echem odbiły się wypowiedzi Emmanuela Macrona o Polsce, m.in. dotyczące zapowiedzi sankcji za łamanie europejskich zasad demokracji. Wydaje się jednak, że na izolację Polski ze strony nowego Macrona nie ma co liczyć (podobnie, jak nie należało się – i słusznie – przejmować zapowiedziami Donalda Trumpa o rychłym zniesieniu wiz dla Polaków).
Kim jest Emmanuel Macron? Wydaje się, że przede wszystkim – zagadką. Ale z pewnością proeuropejski wybór Francuzów to znak, że mieszkańcy Unii Europejskiej wciąż chcą w niej być. Być może wynika z obserwacji zawirowań wokół Brexitu, który – tak to wygląda – zaczyna się Brytyjczykom odbijać czkawką. Czy wybór Emmanuela Macrona to zatem zapowiedź końca nacjonalistycznych ruchów w Europie? Przekonamy się już niebawem.