Stało się: Jarosław Gowin zostanie wyrzucony ze stanowisk wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii. Rzecznik rządu Piotr Mueller jako powód podał krytykę Polskiego Ładu. Co ciekawe, dymisja Jarosława Gowina może być mu politycznie na rękę. Czy o to właśnie chodziło liderowi Porozumienia?
Premier Mateusz Morawiecki wyrzucił Jarosława Gowina z rządu
Rzecznik rządu Piotr Mueller, że premier Mateusz Morawiecki zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy z prośbą o zwolnienie Jarosława Gowina z funkcji wicepremiera oraz ministra rozwoju, pracy i technologii. Oficjalnym powodem takiego posunięcia jest krytyka Polskiego Ładu ze strony samego Gowina, oraz przedstawicieli jego partii.
Politycy Porozumienia rzeczywiście w ostatnich dniach manifestowali swój brak zgody na niektóre propozycje Prawa i Sprawiedliwości. Jedną z nich są rozwiązania podatkowe forsowane w ramach Polskiego Ładu. Chodzi przede wszystkim o konsekwencje jednolitej składki zdrowotnej, oraz inne zmiany uderzające w małych i średnich przedsiębiorców.
Kolejną kość niezgody pomiędzy koalicjantami jest Lex TVN. Jarosław Gowin niemalże otwarcie stanął po stronie Amerykanów, spotykając się niedawno w sprawie relacji handlowych pomiędzy USA a Polską. Na ten moment największym problemem w tych relacjach jest jakże „genialny” plan wywłaszczenia amerykańskiej inwestycji za pomocą nowelizacji ustawy medialnej.
Nie da się przy tym ukryć, że konflikt pomiędzy PiS a Porozumieniem narastał od momentu próby zorganizowania tzw. wyborów kopertowych. Przeprowadzenie zeszłorocznych wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej utrącił właśnie Jarosław Gowin. To na skutek jego sprzeciwu odbyły się one dopiero 28 czerwca, zamiast planowanego 10 maja. Przyczynę sprzeciwu stanowiła pierwsza fala epidemii koronawirusa.
W odpowiedzi Prawo i Sprawiedliwość odmówiło Gowinowi wyrzucenie z rządu wiceministrów, którzy przyłączyli się do „rozłamowców” z Porozumienia pod wodzą Adama Bielana. Dotychczasowy hegemon Zjednoczonej Prawicy już od dłuższego czasu nie mógł być pewny swojego koalicjanta. Z tego punktu widzenia patrząc, dymisja Jarosława Gowina wydawał się oczywistością. Dlaczego więc sam wicepremier jej nie złożył?
Jarosław Gowin właściwie sam zaaranżował własną dymisję. Pytanie tylko, czy nie wyjdzie na niej jak Zabłocki na mydle
Wygląda na to, że z politycznego punktu „rozwód” z Prawem i Sprawiedliwością idzie po myśli Gowina. Jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało, Porozumienie chce się przedstawić jako tą partię, która do ostatniej chwili starała się uratować trwanie projektu Zjednoczonej Prawicy. Skoro to PiS wyrzucił Gowina, to ta partia ponosi winę za rozpad koalicji.
Stąd właśnie postawienie rządzącym ultimatum: albo PiS zgodzi się „rozmawiać” o propozycjach Porozumienia odnośnie zmian w Polskim Ładzie i Lex TVN, albo partia odejdzie z koalicji sama. Z tym, że wcale nie zamierzała tego robić. I to pomimo bardzo prowokacyjnego gestu, jakim było zdymisjonowanie wiceminister rozwoju, Anny Kornecką. Odpowiedzią ze strony Jarosława Gowina było „raptem” okrojenie kompetencji lojalnej wobec PiS wiceminister Olgi Semeniuk.
Dymisja Jarosława Gowina sprawia, że „kości zostały rzucone”. Co teraz? Bez Porozumienia znowu mamy w Polsce rząd mniejszościowy. Prawo i Sprawiedliwość z pewnością zrobi wszystko, by podebrać Porozumieniu przynajmniej kilku posłów. Partia rządząca może także liczyć na głosy kilku posłów formalnie niezrzeszonych, lub będących członkami pomniejszych kół.
Problemem jednak może być także drugi koalicjant – Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Dymisja Jarosława Gowina siłą rzeczy wzmacnia pozycję i tak wpływowego ministra sprawiedliwości. Tymczasem Solidarna Polska domaga się ostrego zaostrzenia kursu w sporze z Unią Europejską i sędziami o praworządność. Do tego Ziobro od dłuższego czasu skutecznie rywalizuje o wpływy z premierem Mateuszem Morawieckim.
Dymisja Jarosława Gowina sprawiła, że przedterminowe wybory parlamentarne na wiosnę stały się realne
Najprawdopodobniej kluczowe, z punktu widzenia dalszego trwania rządu, będą losy ustaw Polskiego Ładu i Lex TVN. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość będzie w stanie przepchnąć je przez Sejm, to znaczy, że rząd mniejszościowy ma jakąś rację bytu. Istnieje szansa, że rządzący wyciągną rękę do bliskiej im ideowo Konfederacji, przynajmniej jej nacjonalistycznej części. Wydaje się przy tym, że żaden pakt z Lewicą nie wchodzi w tym wypadku w grę.
W razie, gdyby kluczowe pisowskie ustawy kończyły odrzucone przez Sejm, to Jarosław Kaczyński może się zdecydować na przedterminowe wybory. Ich najszybszym rozsądnym terminem byłaby wiosna przyszłego roku. Nie da się jednak ukryć, że obecne notowania partii rządzącej pozbawiają ją nie tylko samodzielnej większości w Sejmie, ale także władzy w ogóle. Powrót Donalda Tuska pod tym względem mocno namieszał w długofalowej strategii Prawa i Sprawiedliwości.
Porozumienie ma dość ograniczone pole manewru. Jarosław Gowin nie może już dłużej hamletyzować, dymisja odebrała mu możliwość wyboru politycznego kursu. Jego partię czeka albo przymierze z częścią opozycji, najprawdopodobniej Polskim Stronnictwem Ludowym, albo polityczny niebyt po wyborach. Samo Porozumienie ma znikome poparcie w społeczeństwie. Reprezentację parlamentarną uzyskało wyłącznie dzięki Zjednoczonej Prawicy.