W polskiej debacie publicznej od kilku lat jednym z najczęściej przywoływanych postulatów dotyczących wymiaru sprawiedliwości jest utworzenie instytucji sędziów pokoju. W dyskusji na temat potencjalnego nowego elementu sądownictwa często przytaczany jest przykład Szwajcarii jako wzoru do naśladowania. Tymczasem Szwajcarzy wcale ze swoich sędziów pokoju zadowoleni nie są.
Tradycje sędziów niezawodowych w Szwajcarii (nazywanych „sędziami laikami” – niem. Laienrichter) sięgają XIX wieku. Sędziowie pokoju mają stanowić część tzw. systemu milicyjnego, którego założeniem jest wykonywanie funkcji publicznych przez obywateli w ramach aktywności dodatkowej do ich codziennej pracy. Mają też wnosić oni do wymiaru sprawiedliwości doświadczenie inne niż prawnicze i sprawiać, że byłby on bliższy obywatelom.
Wymogi wobec kandydatów na sędziego pokoju różnią się w zależności od kantonu. Zazwyczaj ograniczają się one do osiągnięcia pełnoletniości, posiadania praw wyborczych oraz zamieszkania w danym kantonie (tak jest np. w kantonach Argowia, Szafuza, Sankt Gallen). Wybór sędziów pokoju z reguły odbywa się w formie głosowania powszechnego, choć zdarzają się wyjątki, gdy wyboru dokonuje parlament (np. Berno). Najszerszy udział obywateli w wymiarze sprawiedliwości zdaniem rocznego rankingu wolności think-tanku Avenir Suisse występuje w kantonach Ticino, Bazylea i Fryburg.
Kontrowersje wokół sędziów pokoju
Sędziowie pokoju są jednym z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień związanych z wymiarem sprawiedliwości, jakie pojawiają się w szwajcarskiej debacie publicznej. Wskazuje się na problemy z brakiem doświadczenia i dostatecznych kompetencji sędziów pokoju, co problematyczne staje się zwłaszcza wtedy, gdy sędzia orzekać ma w jednoosobowym składzie. Faktycznie, dostępne dane wskazują na przykładzie kantonu Zurych, że niemal połowa orzeczeń wydanych przez sędziów pokoju musiała być zmieniana w drugiej instancji. Nie są rzadkością sytuacje, gdy protokolant musi pouczać sędziego pokoju, jak ten ma prowadzić postępowanie. Tego typu zdarzenia i dane prowadzą do uzasadnionych pytań o sens wydawania wyroków przez nieprawników. Zdaniem części komentatorów, chociażby prof. Rainera Schweizera z Uniwersytetu Sankt Gallen, wydawanie wyroków przez osoby niekompetentne rodzi zagrożenie dla praw jednostki.
Nie bez znaczenia pozostaje upolitycznienie wyboru sędziów. W Szwajcarii sędziowie pokoju mogą nie tylko należeć do partii politycznych, ale nawet kandydować z ich wyraźnym poparciem. Zwłaszcza w kantonach, w których o wyborze sędziów decyduje parlament, stanowi to przeszkodę dla obywateli niepowiązanych z partiami politycznymi. To z kolei rodzi krytykę i niezadowolenie.
Sędziowie z największym zaufaniem społecznym?
Jednym z najczęściej podnoszonych argumentów za instytucją sędziów pokoju jest wprowadzenie do wymiaru sprawiedliwości „elementu społecznego”, dzięki któremu sądy będą cieszyć się większym zaufaniem obywateli. Przykład Szwajcarii niestety przeczy tej tezie.
Według przeprowadzonego w 2014 roku badania mediana oceny sędziów pokoju w skali od 1 do 10 wynosi 6,81. To najniższy wynik ze wszystkich badanych elementów wymiaru sprawiedliwości. Mediana dla sądów we własnym kantonie ogółem wynosiła 7,08, dla Federalnego Sądu Karnego oraz Federalnego Sądu Administracyjnego 7,14, a dla Federalnego Sądu Najwyższego 7,28.
Wymierający element wymiaru sprawiedliwości?
Wobec kontrowersji, problemów i kosztów związanych z pełnieniem funkcji sędziów przez osoby niebędące nimi z zawodu instytucja sędziów pokoju od dawna przeżywa w Szwajcarii swój regres. Obecnie już w mało którym kantonie sędziowie pokoju mogą orzekać w sądach innych niż pierwszoinstancyjne.
W 2016 roku 66% mieszkańców kantonu Zurych opowiedziało się za zniesieniem instytucji sędziów pokoju. Wcześniej na taki krok zdecydowały się kantony Lucerna i Neuchâtel. Tam, gdzie sędziowie pokoju nadal orzekają, dąży się do ograniczenia ich wpływu. W Sankt Gallen zakazano sędziom niezawodowym wydawania wyroków w składzie jednoosobowym, w Gryzonii pozbyto się sędziów pokoju z sądownictwa administracyjnego, szereg kantonów zakazał również orzekania przez sędziów niezawodowych w sprawach o morderstwa. Już od lat media i komentatorzy mówią o „wymieraniu sędziów pokoju”.
Lekcje dla Polski
Propozycja wprowadzenia sędziów pokoju przewija się w polskiej debacie publicznej bardzo często – w ostatnich miesiącach wyszło z nią Ministerstwo Sprawiedliwości. Choć wizja bycia sądzonym przez dysponujących „doświadczeniem życiowym” obywateli w czasach populizmu może niektórym wydawać się atrakcyjna, to wnioski z doświadczeń szwajcarskich wskazują na zdecydowanie więcej wad niż zalet takiego rozwiązania.
Zamiast odciążyć sądownictwo sędziowie pokoju generują dodatkowe obciążenia finansowe i organizacyjne wynikające z konieczności szkoleń zawodowych oraz rewidowania błędnych wyroków. Zamiast wnieść zaufanie do wymiaru sprawiedliwości szybko zaczynają wnosić głównie irytację obywateli z ewidentnie niekompetentnych wyroków. Wreszcie, co potwierdzają badania ze Stanów Zjednoczonych, sędziowie wybrani w wyborach powszechnych mają tendencję do wydawania surowszych niż to konieczne wyroków, zwłaszcza gdy zbliżają się kolejne wybory. A to jest zwyczajnie niebezpieczne i godzące w prawo do sądu.
Wszystko wskazuje, że najlepszym rozwiązaniem byłoby porzucenie prac nad instytucją sędziów pokoju, zanim stworzymy kolejny, wcale niemały problem w wymiarze sprawiedliwości. Nie jest to cudowne rozwiązanie problemów polskiego sądownictwa, a zajęcie się nim odciąga od dużo ważniejszych spraw, takich jak cyfryzacja sądów, prace nad upowszechnieniem alternatywnych metod rozwiązywania sporów (tzw. ADRów), naprawy wadliwego mechanizmu losowania spraw czy wreszcie ograniczenie wpływu polityków na wymiar sprawiedliwości i zagwarantowanie niezawisłości sędziów oraz prokuratorów, których wdrożenie mogłoby naprawdę usprawnić działanie wymiaru sprawiedliwości. Na razie niestety dyskutujemy nie o tym, co najbardziej sensowne, a o tym, co politycznie i PR-owo najbardziej nośne.
Piotr Oliński – młodszy analityk w zespole prawnym fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR), wiceprezes stowarzyszenia Liberty Forum Poland, student prawa na Uniwersytecie Warszawskim