Już niedługo ubezpieczyciele otrzymają o punktach karnych poszczególnych kierowców. Skutek takiego rozwiązania jest dość oczywisty: takie osoby zapłacą więcej za obowiązkowe OC. Droższe ubezpieczenie za punkty karne ma zachęcić kierowców do przepisowej jazdy. Co jednak, jeśli przepisy łamie ktoś, kto nie jest właścicielem samochodu?
Obowiązkowe ubezpieczenie może objąć nie tylko samochód, ale także osobę kierowcy
Pomysł udostępnienia ubezpieczycielom danych o punktach karnych poszczególnych kierowców wydaje się dość prosty. Towarzystwa ubezpieczeniowe uzbrojone w taką informację podniosą osobom łamiącym przepisy koszt obowiązkowej policy OC. Droższe ubezpieczenie za punkty karne skłoni zaś kierowców do przepisowej jazdy. Podobnie przecież działa perspektywa odebrania zniżek za bezwypadkową jazdę.
Bardzo szybko można jednak dostrzec istotną lukę w tego typu rozumowaniu. Otóż OC wykupuje właściciel samochodu. Nie oznacza to jednak, że to on sam tym konkretnym autem jeździ. W grę wchodzą na przykład rozmaite sytuacje rodzinne – drugie auto dla żony, męża, dzieci, teściowej. Są również kierowcy jeżdżący autami służbowymi. Siłą rzeczy, takie osoby nie wykupują ubezpieczenia OC i tym samym nie poniosą kosztów związanych ze zmianami w przepisach.
W tej sytuacji rozwiązanie nasuwa się samo. Żeby taki system mógł zadziałać, konieczne byłoby stworzenie dodatkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Tym razem wiązałoby się ono nie tyle z samochodem, co ściśle z osobą kierowcy. Niestety, oznacza to równocześnie zwiększenie obciążeń z tego tytułu dla kierowców. I to prawdopodobnie wszystkich, wliczając w to tych, którzy jak najbardziej jeżdżą przepisowo.
Droższe ubezpieczenie za punkty karne najprawdopodobniej wcale nie przyniesie dramatycznej poprawy bezpieczeństwa na drogach
Oczywiście, pomysłodawcy propozycji nowych przepisów powołują się na przykłady podobnych rozwiązań funkcjonujących w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Tam rzeczywiście ubezpieczyciele mają dostęp do informacji o punktach karnych kierowców. Równocześnie istnieje tam także dodatkowe ubezpieczenie dla kierowców, którzy prowadzą cudze auta. Ewentualnie polisy krótkoterminowe. Posiadanie którejś z tych opcji jest nawet obowiązkowe a za brak polisy grożą kary.
Można więc sobie wyobrazić spójne załatanie najważniejszej luki w postulowanym rozwiązaniu. Wciąż jednak pozostaje problem zwiększenia obciążeń kierowców dodatkowymi obowiązkowymi świadczeniami. Dostępne w internecie statystyki sugerują, że cudzymi autami jeżdżą przede wszystkim ludzie młodzi, w wieku do 29 lat. Mowa o ok. 30 proc. kierowców z tej kategorii wiekowej. Najczęściej są to osoby uczące się, studiujące, niekiedy pracujące i mieszkające z rodzicami. Do tego dochodzą także gospodynie domowe.
Taka struktura potencjalnych zobowiązanych do opłacania nowej daniny źle rokuje. Warto przy tym ponownie zauważać, że opłacać ją musiałyby nawet osoby, które nigdy żadnego punktu karnego nie zdobyły. Wprowadzenie dodatkowego obowiązkowego ubezpieczenia uderzyłoby w dochody i tak dość wrażliwej grupy obywateli. Z pewnością byłoby to więc rozwiązanie szalenie wręcz niepopularne.
Być może więc zamiast przymuszać kierowców do przestrzegania przepisów uderzając ich po kieszeni lepiej byłoby nie robić po prostu nic? To przecież nie tak, że droższe ubezpieczenie za punkty karne przełoży się na dramatyczną poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach.