Być może jakimś pożytkiem z pandemii jest to, że kończy się tolerancja rządów i wielkich korporacji dla pseudonauki i teorii spiskowych. YouTube blokuje antyszczepionkowców z nieznaną dotychczas determinacją. Tym razem restrykcje obejmą całą zawartość kwestionującą zasadność szczepień, nie tylko tych przeciw covid-19.
Nareszcie światowe społeczeństwa przestają się cackać z antyszczepionkowcami
Pandemia koronawirusa siłą rzeczy zmusiła społeczeństwa, polityków i wielki biznes do przewartościowania swojego podejścia do pewnych kwestii. Chodzi przede wszystkim o ruchy antyszczepionkowe. Przed epidemią traktowano ich pobłażliwie, pozwalano tworzyć swoje własne bańki medialne. Szukano z ich strony pieniędzy i głosów. Teraz w Polsce mamy czwartą falę koronawirusa, a wszystko dlatego że społeczeństwo jest niedostatecznie wyszczepione.
Co tymczasem dzieje się w tym medium, który ułatwił antyszczepionkowcom rozsiewanie swoich poglądów? Okazuje się, że także tutaj powoli mają ich dosyć. I tak na przykład, jak podaje agencja Reutera, YouTube blokuje antyszczepionkowców. Restrykcje obejmą nie tylko zawartość negującą sens szczepień przeciwko covid, ale szczepień w ogóle. To ruch tyleż bezprecedensowy, co jak najbardziej pożądany.
Przykładem dezinformacji, która może skutkować blokadą w serwisie, były chociażby stwierdzenia, że szczepionka przeciw grypie powoduje bezpłodność. Następnym jest stara hipoteza oparta o sfałszowane wyniki badań, w myśl której szczepionki wywołują autyzm.
Co więcej, YouTube blokuje antyszczepionkowców jako takich. Mowa o najbardziej prominentnych aktywistach kwestionujących sens szczepień i rozprzestrzeniających teorie spiskowe. W Stanach Zjednoczonych będą to na przykład Joseph Mercola i Robert F. Kennedy Jr. Czy to oznacza, że także polscy antyszczepionkowcy mogą pożegnać się z tą konkretną platformą? Być może. We wtorek YouTube usunął niemieckojęzyczne kanały rosyjskiego nadawcy RT. Właśnie za dezinformację w sprawie covid-19.
YouTube blokuje antyszczepionkowców o wiele za późno. Trzeba było to zrobić na długo przed wybuchem epidemii koronawirusa
Z posunięcia YouTube’a można się tylko cieszyć. O ile ktoś sam nie jest antyszczepionkowcem. Powód jest bardzo prosty: traktowanie tego typu poglądów jako równoprawnych uczestników debaty publicznej przynosi całej cywilizacji realne szkody. Niestety, pomimo licznych utyskiwań i nawoływań, realne posunięcia wymierzone w ruchy antyszczepionkowe zaczęły się stosunkowo niedawno. Akcja szczepień na świecie trwa od początku roku, pandemia trwa jeszcze dłużej.
Zmiana podejścia do antyszczepionkowców nastąpiła w momencie, kiedy politycy zrozumieli, że nie mają już żadnego wyboru – jeśli chcą kiedykolwiek zwalczyć pandemię i jej gospodarcze skutki. Równocześnie sami zainteresowani bardzo pomogli uciekając się do posunięć z pogranicza terroryzmu. Jak chociażby podpalenie punktu szczepień, zastraszanie lekarzy, czy nawet niektórych polityków.
Także portale społecznościowe, takie jak właśnie YouTube czy Facebook, od dawna były krytykowane za brak działań zmierzających do walki z covidową dezinformacją. Nie da się ukryć, że bez tych portali propagowanie antyszczepionkowych treści byłoby dużo trudniejsze a poczynione przez nie szkody mniejsze. Decyzja YouTube’a może mieć związek z taką właśnie krytyką.
Należy się oczywiście spodziewać utyskiwania ze strony samych antyszczepionkowców na cenzurę, oraz łamanie wolności słowa. Rzeczywistość jest jednak taka, że na tego typu kroki należało zdecydować się dużo wcześniej. Nie w momencie, w którym świat zmaga się z globalną pandemią koronawirusa.
Pierwsze symptomy problemu pojawiły się razem z nawrotem dawno opanowanych chorób zakaźnych. Tych, które skutecznie wyeliminowały z naszego codziennego życia szczepienia ochronne. Zapewne wszyscy pamiętamy pojawiające się znikąd ogniska odry, wracającej także do Polski. Tolerancja dla fałszywych treści dotyczących zdrowia publicznego tak się właśnie kończy.