Jak się okazuje, rządzący chcą wprowadzić przepisy, które – przynajmniej w teorii – pomogą Ministerstwu Finansów w walce z szarą strefą. Resort finansów chce, by pracownicy zatrudnieni na czarno – lub otrzymujący przynajmniej część wynagrodzenia pod stołem przed 1 stycznia 2022 r. – przyznali się do tego. W zamian nie poniosą żadnych konsekwencji, a pracodawca będzie musiał zapłacić zaległy podatek i składki ZUS.
Pracownicy zatrudnieni na czarno mają przyznać się do nielegalnej formy zatrudnienia
W Polsce wciąż spora grupa osób jest zatrudniona nielegalnie – czyli bez umowy. Nie chodzi tylko o cudzoziemców, ale i o przeciętnych obywateli. Jeszcze częściej dochodzi do sytuacji, gdy pracownik wprawdzie jest zatrudniony na umowę o pracę, ale część wynagrodzenia – które nie jest ujęte w umowie – dostaje pod stołem. W ten sposób pracodawca ponosi mniejsze obciążenia z tytułu zatrudnienia danej osoby, a pracownik „wychodzi na swoje”. Oczywiście, przynajmniej w teorii. Jest to praktyka nielegalna, w dodatku rzutująca na wiele podstawowych kwestii – od składek na ubezpieczenia po zdolność kredytową.
Zatrudnianie na czarno lub wypłata części pensji pod stołem to też straty dla budżetu państwa. Z tego względu MF chce walczyć z tą praktyką. Jak informuje prawo.pl, pracownicy zatrudnieni na czarno mieliby sami poinformować, że byli zatrudnieni nielegalnie lub że część otrzymywanej przez nich pensji przekazywana była poza umową. Co jednak istotne – jeśli dotyczyłoby to sytuacji przed 1 stycznia 2022 r., pracownik nie poniósłby żadnych konsekwencji. Wszystkie spadłyby na pracodawcę, który musiałby zapłacić zaległy podatek i składki ZUS. Przychody pracownika jednak byłyby zwolnione z podatku. Obecnie tak nie jest, co oznacza, że jeżeli np. pracownik zgłosi, że zatrudniony był nielegalnie, to musi uregulować zaległości.
Dodatkowy przychód pracodawcy
Jeśli pracownicy zatrudnieni na czarno lub otrzymujący część wypłaty pod stołem zgłoszą ten fakt, to pracodawca – za każdy miesiąc nielegalnego zatrudnienia – będzie musiał doliczyć sobie przychód w wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę. Przychodem będzie również przychód z tytułu nielegalnego zatrudnienia i ze stosunku pracy w części, w której pracodawca nie ujawnił ich organom państwowym – czyli ta część wypłaty, która była wypłacana „pod stołem”. Dodatkowo wspomniane przychody miałyby być wyłączone z kosztów uzyskania przychodu.
Zachęta dla pracowników czy straszak na przedsiębiorców?
Można się jednak zastanawiać, czy propozycja MF, która miałaby wejść w życie od przyszłego roku, jest bardziej zachętą dla pracowników zatrudnionych na czarno, czy może – straszakiem na przedsiębiorców, by nie decydowali się na nielegalne zatrudnienie lub wypłatę części wynagrodzenia pod stołem. Dodatkowo wątpliwości budzi też to, czy pracownicy faktycznie będą zgłaszać takie sytuacje – zwłaszcza, jeśli nadal są zatrudnieni u pracodawcy, który łamał prawo.