Czy Marsz Niepodległości 2021 się odbędzie? Prawdziwa odpowiedź, skupiając się jedynie na faktach — prawdopodobnie tak, i to pomimo ewentualnych zakazów, obostrzeń czy też faktu, że na danej transie znajdować się będzie ktoś inny.
Czy Marsz Niepodległości 2021 się odbędzie?
Celowo używam dużych liter, bo ewentualny problem dotyczy marszu, który organizowany jest przez stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Możliwości świętowania 11 listopada jest oczywiście tak wiele, jak form polskiego patriotyzmu, a zawłaszczanie tej płaszczyzny przez którąkolwiek grupę wydaje się co najmniej nieodpowiednie. Niemniej od lat ten „duży”, warszawski marsz, jest pewnym symbolem. Pozwolę sobie jednak nie sugerować, czego symbolem.
W tytule nie zarzucam też organizatorom łamania prawa — przez określenie, że „marsz i tak się odbędzie” rozumiem to, że licznie zgromadzeni ludzie i tak się pojawią — niezależnie od tego, czy wydarzenie będzie miało formalne podstawy, czy też po prostu wyniknie z pewnego faktu.
Dlaczego w ogóle zastanawiam się nad tym, czy Marsz Niepodległości 2021 się odbędzie? Problemy są dwa. Po pierwsze, Rafał Trzaskowski chce delegalizacji stowarzyszenia i — mówiąc szerzej — pewnych środowisk, które za nim stoją. Po drugie, jak donosi serwis „dziennik.pl”, stowarzyszeniu wygasło zgłoszenie zgromadzenia cyklicznego na konkretnej trasie.
Co więcej, już wpłynęło zgłoszenie od osoby fizycznej, które niejako „zaklepuje” miejsce i czas. Nieoficjalnie mówi się, że jest to Strajk Kobiet stoi za zgłoszeniem. Czy odstraszy to uczestników, którzy normalnie przyszliby na Marsz Niepodległości 2021? Szczerze wątpię, szczególnie że wydarzenie ma już — jak wskazałem wcześniej — charakter symboliczny i kwestie formalne tego chyba nie zmienią.
Zgodnie z art. 12 ustawy Prawo o zgromadzeniach, w wypadku kolizji dwóch zgromadzeń, szczególnie gdy może pojawić się jakieś zagrożenie dla zdrowia i życia, pierwszeństwo określa się poprzez kolejność zgłoszeń. Oznacza to, że Strajk Kobiet (jeszcze raz zaznaczam — informacja nieoficjalna) mógłby przejść trasą, którą dotychczas odbywał się marsz organizowany przez stowarzyszenie Marsz Niepodległości.
Co się może stać?
Warto jednak zwrócić uwagę na kilka możliwych scenariuszy. Organ gminy, czyli w tym wypadku władze Warszawy, mogą wydać zakaz organizacji już zgłoszonego zgromadzenia, choć z uwagi na pewne przesłanki raczej uznałbym, że tego nie zrobi. Jest jeszcze inna możliwość — wydanie przez wojewodę (czyli przedstawiciela rządu w terenie) na rzecz Marszu Niepodległości decyzji w przedmiocie zgody na zgromadzenie cykliczne.
W mojej ocenie wystarczy, by Marsz Niepodległości wystąpił o taką zgodę (a ma wystarczająco dużo czasu, co więcej — podobno odpowiednie dokumenty zostały już złożone), a poskutkowałoby to pierwszeństwem. Oczywiście decyzję o zakazie już zgłoszonego zgromadzenia (tu prawdopodobnie Strajku Kobiet) musiałyby wydać władze miejskie, ale racjonalny ustawodawca i to przewidział — w wypadku „niechęci”, czyli zwłoki, zastępczy zakaz wydałby wojewoda.
Jeżeli zaś chodzi o delegalizację stowarzyszenia i niektórych środowisk, to — jak opisuje „Wprost” – prokuratura już na wstępnym etapie nie uwzględniła wniosku. Wskazano, że nie ma ku temu podstaw, ale i odniesiono się do tego, że rzeczone instytucje nie naruszają art. 13 Konstytucji RP, który stanowi, że:
Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa.
Warto pamiętać, że polskie prawo (również ustrojowe) szczególnie chroni nienaruszalność m.in. stowarzyszeń i delegalizacja takowego jest relatywnie trudna.