Hiszpański lockdown był niekonstytucyjny. Tak orzekł hiszpański Trybunał Konstytucyjny, pochylając się nad legalnością wprowadzonych obostrzeń. Czy taka sytuacja mogłaby mieć miejsce także w Polsce?
Hiszpański lockdown był niekonstytucyjny
Jak donosi „Interia”, hiszpański lockdown był niekonstytucyjny. To już kolejne tego rodzaju orzeczenie. Pierwsze odnosiło się do zeszłorocznego zestawu obostrzeń, zaś obecne — do tych, które obowiązywały na przełomie 2020 i 2021 roku. Oznacza to, że władze będą zobowiązane do zwrotu pieniędzy uzyskanych z kar nakładanych za łamanie obostrzeń.
Uznano, że stan zagrożenia epidemicznego, który obowiązywał od 3 listopada 2020 roku do 9 maja 2021 roku, był w istocie sprzeczny z konstytucją. Wskazano, że przepisy hiszpańskiej konstytucji nie pozwalają na tego rodzaju ograniczanie swobody przemieszczania się.
Jeżeli zaś chodzi o rzeczone mandaty, to — jak wskazuje źródłowy serwis — nałożono ich całkiem sporo, bo podczas pierwszego lockdownu ponad milion. Były to głównie kary za nieuzasadnione opuszczanie miejsca zamieszkania, co było swego czasu — z uwagi na pandemię — zakazane.
W odniesieniu do drugiego zamknięcia, którego dotyczy omawiany wyrok Trybunału Konstytucyjnego, restrykcje nie były aż tak dotkliwe. Mimo tego obowiązywał zakaz opuszczania miejsc zamieszkania w godzinach nocnych, a i w tym zakresie sypały się kary. Zapewne i one zostaną teraz unieważnione.
Informacje pochodzą bezpośrednio z informacji prasowej. Wskazano w niej także, że pełna treść orzeczenia, wraz z jego uzasadnieniem, pojawi się dopiero wkrótce. Mimo tego jest to dosyć istotne orzeczenie, które dowodzi, że pandemia to nie jedynie problem ze sfery zdrowia i życia.
Epidemia — zagrożenie dla bezpieczeństwa
Epidemia koronawirusa SARS-CoV-2 jest niewątpliwie zagrożeniem dla bezpieczeństwa. Mimo tego, że zazwyczaj ma się na myśli bezpieczeństwo zdrowotne, to ja bym do tego dodał bezpieczeństwo prawne. Szereg europejskich państw, w których dominuje prawo kontynentalne, zaś jeżeli chodzi o jego rozumienie — pozytywizm — nie do końca sprawnie radzi sobie z obroną legalności swoich działań.
Jest to bowiem sytuacja nadzwyczajna, ale o tyle szczególna, że trudno uznać, by była jedynie temporalna. Rządy wielu państw nie korzystały ze skrajnych konstytucyjnych metod, które opierają się na stanach nadzwyczajnych, próbując „na żywym organizmie” tworzyć dodatkowe koncepcje, bardziej adekwatne, ale i nie do końca współgrające z tradycyjnym rozumieniem systemu prawa.
Taka sytuacja miała miejsce także w Polsce, gdzie niemalże każde wprowadzone obostrzenie spotykało się z krytyką i zarzutami co do nielegalności. Tę problematykę na łamach Bezprawnika poruszaliśmy wielokrotnie i sam nierzadko podejmowałem się próby oceny legalności niektórych rozwiązań. W niektórych wypadkach wątpliwości były daleko idące, w innych zaś wprost zgadzałem się z rządzącymi — ale ile prawników, tyle opinii. Szczególnie w tak „gorących” tematach.
Hiszpański Trybunał Konstytucyjny rzecz jasna operuje na tamtejszym prawie i hiszpańskiej ustawie zasadniczej. Problem jest jednak uniwersalny i nie wątpię, że podobne rozstrzygnięcia padną w innych państwach, w których sprawuje się kontrolę konstytucyjności aktów prawnych. Oczywiście każdy taki przypadek można rozwiązywać indywidualnie, ale wspólny jest jeden problem — czy nielegalny przepis, ale słuszny, dalej pozostaje nielegalny?