Inflacja w październiku wyniosła, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, 6,8 proc. To najgorszy wynik od pierwszej połowy 2001 r. Będzie tylko gorzej. Eksperci spodziewają się, że inflacja w listopadzie i grudniu zdecydowanie przekroczy 7 proc. Drożeje paliwo i energia, ale też drób, cukier i masło.
Rosną ceny już nie tylko usług i energii, ale także poszczególnych towarów
Rekordowy wzrost cen w Polsce trwa w najlepsze. Według danych GUS, inflacja w październiku wyniosła 6,8 proc. To wzrost o 1,1 proc. względem września i zarazem najgorszy wynik od wiosny 2001 r. Wszystko wskazuje na to, że w nadchodzących miesiącach będzie tylko gorzej. Eksperci zakładają, że w listopadzie i grudniu inflacja może sięgnąć 7,8-8 proc.
Nie będzie z pewnością dla nikogo zaskoczeniem, że inflację nakręcają w dużej mierze ceny paliwa i energii. Paliwo podrożało o nawet 34 proc. względem cen z obowiązujących na stacjach benzynowych rok temu. Prąd zdrożał średnio o 9,5 proc., gaz o 16,1 proc. a opał o 18 proc.
Drożeje również żywność. Problem dotyczy w szczególności takich produktów, jak chociażby drób, tłuszcze roślinne i cukier. Mowa w tym przypadku o kilkunastoprocentowych podwyżkach cen. Więcej zapłacimy także za pieczywo, wołowinę, jaja, masło, warzywa, czy wodę mineralną. Relatywnie niewielki wzrost cen GUS odnotował w przypadku ryżu, makaronu i wieprzowiny.
Jakby tego było mało, ekonomiści ING Banku Śląskiego zwracają uwagę na jeden niepokojący fakt. W ciągu ostatnich miesięcy w Polsce drożały przede wszystkim wszelkiej maści usługi. Obecnie poziomy wzrostu cen i towarów właściwie zrównały się ze sobą. Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego zauważają także, że inflację dodatkowo napędza niedobór pracowników na rodzimym rynku pracy, oraz dużą presję wywieraną na pracodawców w celu podniesienia pensji.
Rekordowa inflacja w październiku najprawdopodobniej będzie niższa od listopadowej i grudniowej
Pytanie, które nasuwa się samo to to, co właściwie państwo i jego instytucje są w stanie zrobić ze wzrostem cen. W tym przypadku naprawdę trudno o optymizm. Owszem, rządzący rozważają obecnie chociażby ustawową obniżkę cen paliw – nawet kosztem interesów PKN Orlen i ambitnych planów koncernu odnośnie fuzji. Niedawne podwyżki stóp procentowych służą zaś właśnie ograniczeniu inflacji w dłuższej perspektywie. Nie należy się jednak spodziewać, by tego typu interwencje zahamowały wzrost cen w ciągu najbliższych miesięcy.
Władze nie są w stanie wpłynąć na takie czynniki, jak chociażby ceny surowców energetycznych na rynkach światowych. Także rosnące koszty emisji dwutlenku węgla będą dodatkowo nakręcały wzrost cen energii. Zwłaszcza w takich państwach, których energetyka wciąż jest oparta głównie o węgiel – jak na przykład Polska. Rosnące ceny paliwa i energii w dużej mierze nakręcają dalszy wzrost inflacji jako takiej. Wysoki poziom konsumpcji również jej sprzyja, my zaś mamy przed sobą okres przedświąteczny tradycyjnie wiążący się z bardziej intensywnymi zakupami.
Marnym pocieszeniem jest to, że z relatywnie wysoką inflacją boryka się obecnie właściwie niemalże cała rozwinięta gospodarczo część świata. Rekordy inflacyjne padają w Polsce, niektórych innych państwach Unii Europejskiej, Stanach Zjednoczonych, czy Chinach. To tylko pokazuje, jak bardzo problem wymyka się obecnie spod kontroli poszczególnych rządów. Nasz wcale nie jest jakimś wyjątkiem, choć trzeba przyznać, że pośród państw UE znajdowaliśmy się w ostatnich miesiącach w niechlubnej czołówce.
To oznacza jedno: inflacja w październiku z pewnością nie jest najgorszym, co spotka nas w tym roku. Następny zaś może być pod tym względem jeszcze gorszy. Pozostaje mieć nadzieję, że rzeczywiście podejmowane teraz kroki w dłuższym okresie przyniosą opanowanie wzrostu cen.