Handel to krwioobieg gospodarki. Jeszcze nie tak dawno praca na kasie w dyskoncie kojarzyła się jednak z kiepskimi pensjami. Dzisiaj jest jednak inaczej. Jakie są więc zarobki w Biedronce i Lidlu w 2022 r.? Jak konkurencyjne są pod tym względem inne sieci?
Praca w popularnym dyskoncie czy w markecie może być całkiem opłacalna, zwłaszcza, że można liczyć tam jeszcze na rozmaite benefity.
Gdzie stawki są jednak najwyższe? Nieźle wypada Lidl. Pensje kasjerów na start wynoszą od 3 550 do 4 350 zł brutto. Wynagrodzenia jednak rosną i po dwóch latach pracy wynoszą już od 3 900 do 4 800 zł brutto. Pracownik lidlowego magazynu dostanie z kolei na start od 3 750 do 4,5 tys. zł brutto.
Biedronka od dawna nadgania stawki, choć te ciągle są niższe niż u wywodzącego się z Niemiec konkurenta. Tam na początek zarabia się 3460-4090 zł brutto. Kierownik sklepu w Biedronce może z kolei liczyć do 7,8 tys. zł. Co ciekawe, w biedronkowym centrum dystrybucyjnym magazynier może dostać nawet 6320 zł miesięcznie.
Portugalska sieć ma jednak nieco lepsze stawki niż Netto. Tam na start sprzedawca-kasjer dostaje od 3200 zł do 3900 zł, jednak już po roku można liczyć na dodatki stażowe.
Zarobki w Biedronce i Lidlu 2022. A jak to wygląda w marketach?
Polski handel w ostatnich latach zdominowały dyskonty. Jednak i markety oraz supermarkety poszukują ludzi. Nie najgorzej płaci Kaufland – tam standardowa pensja kasjera to 4,1 tys. zł. Jednak lider zespołu może już liczyć na 5,6 tys. zł.
Auchan płaci z kolei początkowo od 3210 do 3860 zł. Magazynierzy w tej sieci zarabiają z kolei zwykle na początku do 3,5 tys. zł. Auchan może nie płaci kokosów, ale trzeba przyznać, że są ciekawe benefity – na przykład 5-procenowy rabat na zakupy czy obiady za 5 zł – podaje portal PulsHR.
Zarobki w Biedronce i Lidlu 2022 i w innych sieciach. Od czego zależą?
Z jednej strony zarobki w sieciach handlowych są mocno ustandaryzowane. I trudno się dziwić, w końcu to wielkie korporacje, wyczulone np. na nierówności płacowe. Skąd więc takie widełki? Tu właściwie wszystko zależy od lokalizacji i od kosztów życia w okolicy. Górne płace są zarezerwowane więc dla największych miast, jak i bogatych przedmieść w takich ośrodkach.
Im zaś mniejsze i mniej zamożne miasto, tym bliżej dolnych widełek. Wyjątkiem są oczywiście miejscowości wypoczynkowe. Tam też sieci rekrutują, choć raczej sezonowo – i zwykle proponują w nadmorskich czy górskich sklepach bardzo konkurencyjne stawki.