Pasażerowie komunikacji miejskiej często korzystają z biletów czasowych – mogą przesiadać się dowolną ilość razy. Co dzieje się w przypadku, gdy utkniemy w korku, a bilet straci ważność?
W wielu miastach można kupić bilety na jeden przejazd lub tak zwane bilety czasowe, które upoważniają po skasowaniu do przesiadania się dowolną ilość razy do różnych autobusów, tramwajów, czy innych środków komunikacji miejskiej. W wielu przypadkach pozwala to zaoszczędzić sporo pieniędzy.
Niestety godziny szczytu, wypadki, czy kolizje sprawiają, że pojawiają się korki, przez co niektóre pojazdy komunikacji miejskiej utykają w nich. Może zdarzyć się, że wykupiony bilet czasowy straci ważność. Co może się stać w takiej sytuacji? Co grozi pasażerowi? Jak powinien się zachować?
Wielu pasażerów nie robi nic. Po prostu uważa, że skoro zapłacili i rozpoczęli podróż, którą planowo mieli skończyć jeszcze przed utratą ważności biletu czasowego, to mogą dojechać bez obaw do przystanku czy stacji docelowej. Inni zapobiegawczo kupują i kasują kolejny bilet, zwykle jednorazowy. Co w przypadku, gdy nie mamy przy sobie pieniędzy na zakup takiego biletu w automacie, u kierowcy czy motorniczego, a i nie ma możliwości wykorzystania nowych technologii, czyli wysłać SMSa na podany numer, by otrzymać e-bilet, nie można skorzystać z aplikacji oferowanych przez komunikację miejską, nie działa karta lub nie mamy tzw. Urban Card, kredytowych czy bankomatowych też nie mamy przy sobie?
Tłumaczenie, że pasażer nie miał możliwości, nie ma obowiązku przewidzenia, że bilet utraci ważność przed dotarciem do celu nie jest usprawiedliwieniem. Wsiadając do środka komunikacji miejskiej, pasażer zawiera umowę z przewoźnikiem na wykonanie usługi. W większości regulaminów przewoźników jest też zapis dotyczący tego, że pasażer przez cały czas korzystania z usługi musi mieć ważny bilet na ten przejazd. Jeśli bilet czasowy traci ważność podczas wykonywania tejże usługi musi zakupić nowy i uruchomić go poprzez skasowanie.
Jeśli kontroler sprawdzi bilet i zdecyduje się wystawić „mandat” (pomimo popularności tego potocznego określenia, w rzeczywistości są to pisma informujące o nałożeniu opłaty dodatkowej w związku z brakiem dokumentu uprawniającego do przejazdu), żadne tłumaczenia nie będą miały podstaw prawnych, do zaniechania jego wystawienia, a później do jego anulowania, czy też domagania się odszkodowania. Oczywiście w przypadku, gdy kontroler, sprawdzając bilet, zauważy, że jego ważność kończy się przykładowo za minute, ale nie ma szans na dojechanie do najbliższego przystanku, powinien umożliwić pasażerowi opuszczenie pojazdu na tejże stacji bez konsekwencji. Ważne, by wysiąść przy najbliższej okazji, bo ponowna kontrola może narazić pasażera na karę.
Są jednak sytuacje, w których to pasażer ma prawo domagać się wykonania usługi do końca czy rezygnacji z wystawienia mandatu za bilet, który uległ przeterminowaniu. Musi to być spowodowane ewidentną winą przewoźnika. Może to być przykładowo nieodpowiedzialne zachowanie kierowcy/motorniczego, który przez swoje zaniedbanie narazi pasażerów na zbyt długie oczekiwanie – jedzenie posiłku, korzystanie z toalety, rozmowę z kimś znajomym, co jest zwykle naruszeniem regulaminu. W każdym innym przypadku niestety grozi pasażerowi mandat.
W wielu przypadkach pasażerowie oczekują od przewoźnika wykonania usługi, nawet znając realia poruszania się po ulicach naszych zakorkowanych miast. Zwykle jesteśmy bardzo roszczeniowi i oczekujemy coraz częściej rekompensat, anulowania mandatów i wręcz przeprosin. Warto jednak zastanowić się i skonsultować wszelkie kroki z prawnikami, którzy są w stanie szybko i sprawnie ocenić sytuację i doradzić w każdej sprawie. Nasi fachowcy są stale dostępni pod adresem kontakt@bezprawnik.pl.
Zdjęcie z serwisu shutterstock.com