Szykuje się nam koniec sprawy Turowa. Premier Mateusz Morawiecki udał się dzisiaj do Pragi, by spotkać się ze swoim czeskim odpowiednikiem. O 13:00 mają ogłosić, że wreszcie udało się dojść do porozumienia w sprawie dolnośląskiej kopalni. Usłyszycie z ust szefa polskiego rządu, że jest to sukces. Nie wierzcie mu, bo za ten sukces wszyscy zapłacimy ponad 300 milionów złotych.
Koniec sprawy Turowa?
To, że dziś ma zostać podpisane porozumienie w sprawie Turowa to bardzo dobra informacja. Kara nałożona na Polskę przez TSUE w wysokości pół miliona euro dziennie była dla nas jak miecz Damoklesa, szczególnie w połączeniu z kolejną, za Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Polscy i czescy politycy spotykali się w tej sprawie wielokrotnie, ale nie udało się dopiąć porozumienia. W międzyczasie poleciał ze stanowiska minister klimatu Michał Kurtyka, a jego następczyni Annie Moskwie też średnio udawało się domknąć temat z Czechami. Ale, jak informuje Wirtualna Polska, wczoraj wieczorem rząd podjął decyzję w sprawie płacenia za kopalnię Turów. Co oznacza, że sprawa zmierza do finału.
#Turów Nieoficjalnie jest porozumienie, premier Mateusz Morawiecki leci do Czech spotkać się z premierem Petrem Fialą. O 13 wspólna konferencja premierów. Akurat dzisiaj rzecznik generalny TSUE ma przedstawić opinie ws. skargi Czech na Polskę @RadioZET_NEWS
— Grazyna Wiatr (@grazwiatr) February 3, 2022
Porozumienie będzie zakładało, że Polska zapłaci Czechom kilkadziesiąt milionów euro tytułem zadośćuczynienia za szkody wywołane przez kopalnię w Turowie. Szkody były związane z brakiem wody u mieszkańców przygranicznych miejscowości, wynikającym między innymi z niewystarczających inwestycji po polskiej stronie. To jednak nie wszystko – zapłacenie tych pieniędzy co prawda sprawi, że Czesi wycofają wniosek z TSUE, ale naliczone przez trybunał kary wcale się nie unieważnią. A wynoszą one na chwilę obecną blisko 70 milionów euro, czyli 313 milionów złotych, czyli około 4,5 Sasinów. Żeby lepiej zadziałało to na waszą wyobraźnię, to opowiem wam na co te pieniądze moglibyśmy lepiej spożytkować.
Na co moglibyśmy wydać pieniądze za Turów?
Otóż wyobraźcie sobie, że ubiegłoroczny, rekordowy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy został zakończony kwotą 210 milionów zebranych złotych. To ponad 100 milionów mniej niż my wszyscy, ze swoich podatków, a nie z kieszeni Mateusza Morawieckiego, zapłacimy w postaci kar nałożonych przez TSUE. Idziemy dalej. Fundacja TVN zaczęła w 2021 roku zbiórkę na budowę Centrum Psychiatrii Dzieci i Młodzieży. Jego koszt oszacowano na 26 milionów złotych. Czyli za równowartość kar za Turów polski rząd mógłby sfinansować ponad 10 takich obiektów. Zamiast tego znów wszyscy musimy się na nie zrzucać, tak jak na Telefon Zaufania Dzieci i Młodzieży, na który zebrano ostatnio 2 miliony złotych. Bo rząd dać nie chciał.
Zajrzyjmy jednak też w stronę wydatków innego rodzaju. Ostatnio Gdańsk zapowiedział, że nie będzie już kupował więcej autobusów spalinowych i postawi na elektryczne. 14 pojazdów kosztuje 35 milionów złotych. Gdyby elektryczne autobusy kupić za pieniądze z Turowa, to miasto dostałoby ich 130 i zbliżyłoby się do posiadania niemal całkowicie nieemisyjnej floty. A na przykład w Kielcach właśnie ogłoszono przetarg na dawno wyczekiwaną przebudowę dworca. Pójdą na to 44 miliony złotych. Gdyby nie kary za Turów, mielibyśmy pieniądze na 7-8 takich remontów. Ale po co, skoro trzeba było pomachać szabelką, prawda?
Tymczasem 9 miesięcy temu. https://t.co/0b6iebUVJf
— Rafał Mrowicki (@MrowickiRafal) February 3, 2022
Dzień przełomu?
Warto obserwować to, co będzie działo się dzisiaj, bo porozumienie w sprawie Turowa może być niejedynym przełomowym wydarzeniem. Głos ma dziś zabrać prezydent Andrzej Duda, który – według informacji TVN24 – chce sam przygotować projekt ustawy wprowadzającej zmiany w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. A to za nią płacimy codziennie kary dwa razy większe niż za Turów. Czyżby zatem dziś miały się skończyć nieformalne rządy Zbigniewa Ziobry, który dla obu tematów był od miesięcy hamulcowym?