Wojna rozpętana przez Władimira Putina nie pozostanie bez wpływu także na branżę ecommerce, także poza Rosją i Ukrainą. Największe zagrożenie stanowi wzrost cen paliw i utrudnienia w dostawach z Azji. Wpływ wojny na ecommerce może być szczególnie bolesny w Europie Środkowo-Wschodniej. Polscy liderzy branży mają dodatkowy impuls, by prowadzić ekspansję na zachodnie rynki.
Zachodni kapitał ucieka z Rosji – branża ecommerce wcale nie jest tutaj wyjątkiem
Rosyjska inwazja na Ukrainę z gospodarczego punktu widzenia przynosi poważne straty wielu gałęziom gospodarki. Świat finansjery musi poradzić sobie z konsekwencjami sankcji nałożonych na rosyjskie banki. Nad szeroko rozumianą energetyką wisi widmo odcięcia od dostaw rosyjskich surowców. Wszystko to w momencie, gdy świat nie zdążył się otrząsnąć po dwóch latach pandemicznego chaosu i wciąż boryka się z wysoką inflacją. A co z branżą ecommerce?
Problem można rozpatrywać z kilku punktów widzenia. Oczywistym jest, że wpływ wojny na ecommerce w Ukrainie będzie bardzo znaczący. Poważne spowolnienie odnotowano już w pierwszej połowie lutego, kiedy Rosjanie dopiero szykowali się do przeprowadzenia inwazji. Teraz sprzedaż zmalała o 96 proc. względem stanu z 1 lutego. Trudno byłoby oczekiwać normalnej działalności e-handlu w sytuacji, gdy przez państwa przetaczają się rosyjskie wojska.
Rosyjska gospodarka ucierpiała przede wszystkim w wyniku zachodnich sankcji i masowego odpływu kapitału. Dotyczy to także branży ecommerce. Globalne firmy logistyczne, jak chociażby FedEx, UPS i DHL, już pod koniec lutego wstrzymały operacje w regionie. O ile w przypadku Ukrainy to krok podyktowany kwestiami bezpieczeństwa i realnej możliwości dostarczania przesyłek, o tyle Rosji po prostu obrywa się za swoją barbarzyńską politykę. Wspomniane firmy wstrzymały dostawy do tego kraju.
Jakby tego było mało, podobne środki zastosował eBay. Visa i MasterCard odcinają rosyjskie instytucje finansowe ze swoich sieci, tym samym poważnie utrudniając Rosjanom płacenie za zakupy w zagranicznych sklepach internetowych. Amazon wciąż nie zdecydował się na rezygnację ze sprzedaży na terytorium Rosji.
Wpływ wojny na ecommerce nie ogranicza się tylko do Rosji i Ukrainy
Światowe ecommerce to jednak nie tylko dwa walczące ze sobą państwa. Globalnie patrząc, branża na całym świecie może borykać się z dwoma zasadniczymi problemami. Pierwszym jest wysadzenie przez Władimira Putina chińskiej inicjatywy budowania nowego jedwabnego szlaku. Inwazja na Ukrainę poważnie utrudniła transport towarów z Państwa Środka drogą lądową. Tym samym firmy transportowe, takie jak chociażby Maersk i MSC, przekierowały swoje kontenery na drogę morską.
Drugi problem to oczywiście rekordowe ceny paliw na świecie. Rosja jest drugim największym na świecie producentem ropy naftowej na świecie. Wywołana przez nią wojna, w połączeniu z nałożonymi na nią sankcjami, windują ceny paliw. Te z kolei stanowią oczywisty koszt działalności całej logistyki i branży kurierskiej, dzięki którym ecommerce funkcjonuje. Mało tego, koszty transportu przekładają się na wysokość inflacji, która i bez wojny jest stanowczo za wysoka.
Pytanie jednak: jak duży będzie wpływ wojny na ecommerce w Polsce i szerzej w naszym regionie? Przy braku twardych danych warto zwrócić uwagę na niedawną wypowiedź szefa InPost Rafała Brzoski. W rozmowie z portalem money.pl przedstawiał sytuację gospodarczą Europy Środkowo-Wschodniej w raczej ciemnych barwach.
Są dwa aspekty wojny w Ukrainie. Aspekt krótkoterminowy jest bardzo negatywny. Widzimy odpływ kapitału z rynku Europy Środkowo-Wschodniej. W oczach inwestorów stała się ona obecnie wyłącznie Europą Wschodnią. Geopolitycznie rzecz ujmując, jeśli Ukraina nie zdoła się obronić, Polska stanie się krajem frontowym o podwyższonym ryzyku inwestycyjnym
Rosyjska inwazja na Ukrainę stanowi poważne zagrożenie dla i tak nieciekawego gospodarczego położenia naszego kraju
Nie bez powodu Brzoska przypomina, że InPost już dawno podjął decyzję o ekspansji na rynki zachodnie. Te są dzisiaj dużo stabilniejsze. Podobne plany ma także chociażby Allegro, które uruchamia dedykowaną platformę po angielsku. Z punktu widzenia mniejszych przedsiębiorstw, chociażby sklepów internetowych, problemem może być kurs złotego.
Owszem, rubel leci na łeb na szyję, ale nasza waluta również traci w relacji do dolara czy euro. To zła wiadomość dla rodzimych importerów. Spadek siły nabywczej naszego społeczeństwa może także doprowadzić do ograniczenia konsumpcji, zwłaszcza towarów niebędących dobrami pierwszej potrzeby.
Czy można uniknąć najgorszego? Wszystko zależy od tego, jak długo działania zbrojne za naszą wschodnią granicą potrwają. Wpływ wojny na ecommerce znacząco spadnie, jeżeli zostanie zawarty jakiś pokój. Czy to możliwe? Niedawno Rosja przedstawiła warunki, które wyglądają na próbę wyjścia z konfliktu z zachowaniem twarzy. Niestety, nawet bez wojny w Ukrainie w kolejce czeka cały szereg nierozwiązanych problemów gospodarczych.