Aktywiści miejscy są zdania, że to chyba deweloperzy powinni zająć się uchodźcami. Wprawdzie państwo z pewnością nie radzi sobie z kryzysem uchodźczym tak jak powinno, a na pierwszej linii frontu walczą dzielni wolontariusze, lecz to chyba nie powód, aby delegować odpowiedzialność do innych prywatnych podmioty? Chyba, że prowadzimy z nimi prywatną wojnę.
Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek na łamach Bezprawnika pochwalił jakiegoś dewelopera. Nie kojarzę też tekstu, który mógłby zostać uznany za laurkę dla akurat tej branży. Ponadto, moje interesy – jako mieszkańca Warszawy – są zbliżone do poglądów i tez głoszonych przez Jana Mencwela – znanego aktywisty miejskiego. Pan Jan słusznie zwraca uwagę na szerzącą się betonozę, a także ma rację w kwestii dotyczącej marginalizacji ruchu samochodowego na głównych arteriach miasta. W pełni popieram te postulaty. Nie mogę jednak zrozumieć treści tego apelu:
https://twitter.com/JanMencwel/status/1502187831468474371
Mam wątpliwości, czy adresat został właściwie wskazany. Nie bardzo rozumiem na czym miałaby polegać rola deweloperów w procesie przekazywania mieszkań. Przez ostatnie dwa lata dość sporo czasu poświęciłem na szukanie mieszkania w Warszawie. Pan Mencwel to znany warszawski aktywista, który od lat opisuje patologie miejskie, dlatego – jak zakładam – o wiele lepiej niż ja zna realia rynku nieruchomości. Mimo to, postanowił napisać powyższego twitta. Tyle, że jego treść nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Pan Jan pisze o mieszkaniach, które są oddawane teraz/wkrótce. Cóż, prawdopodobnie 99,99 proc. z mieszkań oddawanych teraz/wkrótce zostało już dawno wyprzedanych. Tak wyglądają bowiem realia warszawskiego rynku nieruchomości. Bardzo często deweloperom udaje się sprzedać znaczną część mieszkań zanim inwestycja w ogóle wystartuje. Pan Mencwel doskonale o tym wie. Co nie przeszkadza mu w tworzeniu narracji o złych deweloperach, którzy nie chcą pomagać.
Dlatego moim zdaniem, powyższego twitta należy traktować wyłącznie jako oznakę pieniactwa oraz próbę partykularnego zwrócenia uwagi na własne interesy. Aktywiści miejscy od lat wojują z deweloperami przypisując im przy tym najgorsze możliwe cechy. Mieszkania gotowe lub mające być wkrótce oddane stanowią własność osób prywatnych, nie deweloperów. Chcąc apelować o oddawanie mieszkań gotowych do zamieszkania należałoby zatem zwrócić się do prywatnych właścicieli.
Deweloperzy organizują pomoc dla uchodźców
Tymczasem 3 marca br. a zatem dokładnie tydzień temu Polski Związek Firm Deweloperskich poinformował, że zorganizuje pomoc dla uchodźców z Ukrainy. Uchodźcy znajdą schronienie w budynkach udostępnionych przez PZFD. Do akcji dołączyły się takie podmioty jak n.p. Murapol, który zadeklarowała wpłatę w wysokości 100.000 zł. Ponadto, firma Arche przeznaczyła 5.000 miejsc noclegowych w należących do niej obiektach. Dodatkowo zobowiązała się przeznaczyć 5 mln złotych na działania pomocowe.
Firmy Skanska, Echo Investment, Orange Polska oraz SGI przeznaczą tymczasowo swoje budynki na miejsca pobytu dla uchodźców. W pomoc zaangażowało się także wiele innych spółek oraz przedsiębiorstw, które zadeklarowały także pomoc ukraińskim przedsiębiorcom.
Nieuzasadnione czepialstwo i pieniactwo to nasza cechy narodowe
Czy deweloperzy mogliby zrobić dla uchodźców więcej? Nie mi to oceniać. Jednak utrwalanie narracji, w której przedstawiani są jako właściciele dawno sprzedanych mieszkań jest niewłaściwe. Może pomysłowi aktywiści miejscy chcieliby pozbawić oddawanych wkrótce/teraz mieszkań osób, które zgodnie z prawem nieruchomości te nabyły? Sam nie wiem, ale jeśli tak, to nie rozumiem tej wstawki o deweloperach.
Czepialstwo Mencwela względem deweloperów przypomina bezrefleksyjne obśmiewanie polskiego prezydenta. Zaciekli przeciwnicy obozu władzy starają się wmówić pozostałym jakoby w trakcie konferencji z udziałem wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, Kamali Harris Andrzej Duda zamiast indeed powiedział dick. Właśnie to – powszechnie uważane za obraźliwe – słowo miało być powodem śmiechu Amerykanki. Tyle, że to wyłącznie polska narracja, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Harris śmiała się prawdopodobnie dlatego, że polski prezydent zacytował ją samą.
Czy jestem zaskoczony? Nie, w końcu czepialstwo i pieniactwo to nasze cechy narodowe. W telegraficznym skrócie – to właśnie warcholstwo i pieniactwo polskiej szlachty doprowadziły w XVIII wieku nasz kraj do klęski, jaką była ponad stuletnia utrata niepodległości.