Do Kodeksu karnego ma trafić nowy środek karny, czyli przepadek pojazdu lub jego równowartości. Jak to w wypadku dużych zmian w prawie karnym przygotowanych naprędce, pojawia się szereg kontrowersji i wątpliwości, także natury konstytucyjnej.
Wprowadzenie przepadku pojazdu do Kodeksu karnego
Aktualnie procedowana jest dosyć duża nowelizacja Kodeksu karnego, która wprowadza szereg zmian. Jedną z nich jest przepadek pojazdu lub jego równowartości tytułem środka karnego. Chodzi o art. 44b, który zakładałby to, że:
W wypadkach wskazanych w ustawie sąd orzeka przepadek pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę w ruchu lądowym.
Takim wypadkiem byłoby prowadzenie pojazdu mając co najmniej 1,5 promila alkoholu we krwi. Bądź też co najmniej 0,5 promila będąc recydywistą.
Kolejne przepisy projektu wskazują, że jeżeli pojazd w czasie popełnienia przestępstwa nie stanowił własności lub stanowił współwłasność sprawcy, orzeka się przepadek jego równowartości.
Analogicznie byłoby wówczas, gdyby orzeczenie przepadku pojazdu mechanicznego z uwagi na jego zbycie, utratę, zniszczenie lub znaczne uszkodzenie było niemożliwe lub niecelowe.
Sama wartość pojazdu byłaby wartością szacunkową, ustalaną na dzień popełnienia przestępstwa. Dokładny sposób obliczeń regulowałoby stosowne rozporządzenie.
A co w wypadku, gdyby chodziło o pojazd służbowy? Tutaj pojawiają się ogromne kontrowersje.
Sprawca uniknie środka karnego jedynie, gdy będzie pracownikiem
W projekcie nowelizacji znajduje się przepis, zgodnie z którym:
Przepadku pojazdu mechanicznego oraz przepadku równowartości pojazdu mechanicznego nie orzeka się, jeżeli sprawca prowadził niestanowiący jego własności lub współwłasności pojazd mechaniczny wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy.
Wówczas można by było orzec nawiązkę do 5 tys. zł. Jak doskonale widać, projektodawca dostrzega sytuację, w której środek karny jest bezcelowy. Wiąże się to z jego celem, czyli – zgodnie z uzasadnieniem:
utrudnienie sprawcy popełnienia przestępstwa w przyszłości przez pozbawienie go pojazdu mechanicznego, a w przypadku przepadku równowartości przez pozbawienie go środków pieniężnych, które może przeznaczyć na zakup pojazdu.
Niestety projekt – co do wyłączenia stosowania środka karnego – wspomina jedynie o wykonywaniu czynności zawodowych lub służbowych, a także o pracodawcy.
Kodeks karny nie zawiera definicji pracodawcy i pracownika, a że są to pojęcia prawne, to należy skorzystać z Kodeksu pracy. Pracodawca – w uproszczeniu – jest podmiotem, który zatrudnia pracowników.
Zatrudnianie pracowników opiera się przecież o umowę o pracę, a więc (na przykład) pijany kierowca samochodu ciężarowego, jadący cudzym pojazdem i świadczący jednocześnie pracę na podstawie umowy zlecenia, musiałby oddać wartość pojazdu. To absurd.
Miejmy nadzieję, że podczas prac nad projektem zostanie on „uzupełniony” o osoby świadczące pracę w oparciu o inne umowy. Ewentualnie, że wprowadzona zostanie rozszerzona definicja pracodawcy/pracownika w samym Kodeksie karnym.