Stopy procentowe rosną nieustannie od października – i wszystko wskazuje na to, że na razie kredytobiorcy nie mają co liczyć na zatrzymanie cyklu. Sytuacja spłacających kredyt już teraz jest coraz gorsza – rata kredytu przekracza połowę wynagrodzenia lub jest bardzo blisko tej granicy.
Obecnie – po marcowej podwyżce – stopa referencyjna wynosi 3,5 proc. Dla porównania – przed październikiem 2021 r. wynosiła zaledwie…0,10 proc. Nic dziwnego zatem, że dla wielu kredytobiorców tak mocny wzrost stóp (a co za tym idzie – również WIBOR-u i rat kredytu) okazał się niezwykle dotkliwy.
A jakie są obecne prognozy, jeśli chodzi o kolejne podwyżki stóp procentowych? Niestety – nienajlepsze, chociaż i tak analitycy nie zakładają na razie podwyżki stopy referencyjnej do 7,75 proc. (a taki scenariusz kazała bankom wziąć pod uwagę Komisja Nadzoru Finansowego w swojej najnowszej rekomendacji). Na przykład ekonomiści mBanku – w perspektywie długoterminowej – zakładają, że podwyżki stóp zatrzymają się, gdy stopa referencyjna osiągnie poziom 5-5,5 proc. Ich zdaniem stanie się to dość szybko, co zresztą faktycznie jest bardzo prawdopodobne – zwłaszcza że RPP decyduje zazwyczaj o podwyżce 50-75 pb w danym miesiącu. Co jeszcze ciekawsze, zdaniem analityków mBanku, jeśli sytuacja będzie rozwijać się zgodnie z ich scenariuszem, to w 2023 r. możliwa byłaby już nawet korekta stóp procentowych w dół. Należy jednak wyraźnie przy tym zaznaczyć, że nie chodzi o powrót do poziomu stopy referencyjnej sprzed pandemii, a jedynie o pewną obniżkę (której skalę na razie ciężko przewidzieć).
Na razie jednak – zanim cykl podwyżek będzie mógł zostać zastąpiony przez cykl obniżek – kredytobiorcy borykają się (i będą się borykać w najbliższych miesiącach) z wysokimi ratami kredytów.
W Warszawie rata kredytu już przekracza połowę wynagrodzenia. A będzie tylko gorzej
Eksperci RynekPierwotny.pl sygnalizują na łamach Interii, że wzrost obciążenia kredytowego jest coraz wyraźniejszy. Przyczyn należy się doszukiwać nie tylko we wzroście przeciętnego oprocentowania kredytów mieszkaniowych; po okresowej podwyżce z przełomu roku nastąpił spadek średniej poziomu średnich wynagrodzeń.
Jak obecnie przedstawia się sytuacja osób, które zdecydowały się na zakup nowego mieszkania o powierzchni 50 mkw., zarabiających przeciętne wynagrodzenie? Z danych RynekPierwotny.pl wynika, że w Warszawie rata kredytu przekracza połowę wynagrodzenia – i stanowi 51 proc. pensji. Niewiele lepsza sytuacja jest we Wrocławiu (ok. 47 proc.), Krakowie, Gdańsku (ok. 46 proc.) czy Poznaniu (ok. 44 proc.). Na razie w najlepszej sytuacji znaleźli się kredytobiorcy w Łodzi – rata kredytu w analizowanym przypadku nie przekracza nawet 40 proc. pensji. Tymczasem jeszcze we wrześniu 2021 r. rata kredytu wynosiła ok. 28-35 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Warto też podkreślić, że to analiza danych przy założeniu, że kredytobiorca zarabia przeciętne miesięczne wynagrodzenie. Tymczasem wiele osób posiadających zobowiązania finansowe zarabiają znacznie mniej.
Nie ma też wątpliwości, że sytuacja pogorszy się – zwłaszcza, jeśli sprawdzą się szacunki ekonomistów mBanku o stopie referencyjnej wynoszącej 5-5,5 proc. (a przypomnijmy, że to i tak optymistyczne szacunki). Nie należy też zapominać o rosnącej mocno inflacji i wszechobecnej drożyźnie. Dla niektórych kredytobiorców oznacza to bardzo ciężką sytuację finansową w kolejnych miesiącach.