Inflacja jest dziś zmorą naszych portfeli. Nie tylko naszych, ale my mamy wyjątkowo wysoką. Marcowy wskaźnik inflacji mierzonej rok do roku wyniósł 10,9 procent. Mało kto spodziewał się chyba aż takiego wzrostu. Według Leszka Skiby, prezesa banku Pekao, gdyby nie „czynniki geopolityczne” mielibyśmy 6 procentową inflację. Putin odpowiada za jedną trzecią inflacji w Polsce.
Putin odpowiada za jedną trzecią inflacji w Polsce
Inflację nakręca wzrost cen żywności, energii i paliw. Według analityków banku Pekao Putin wojnę ekonomiczną z Zachodem zaczął w połowie 2021 roku. Wtedy Rosja przykręciła kurki z gazem. Znaczny spadek rezerw w gazowych magazynach Europy Zachodniej wywołał panikę i wzrost cen tego paliwa. Były też inne przyczyny rosnących cen gazu. To skokowy wzrost popytu w Azji, a nawet bezwietrzna pogoda we wrześniu. Jednak 70 procent winy za to co się z cenami gazu stało, bank Pekao głosami swoich analityków przypisuje Putinowi. A jak wzrosły ceny gazu, to wzrosły ceny wszystkiego, do produkcji czego gaz jest potrzebny. Przy nawozach koszt gazu stanowi 60 do 80 proc. kosztów ich produkcji. Z kolei nawozy to nawet 40 procent kosztów wytworzenia zbóż i pasz. A stąd już prosta droga do wzrostu cen żywności.
Inni winni
Po komentarzach na Twitterze widać, że nie wszyscy się z tą analizą banku zgadzają. Niektórzy uważają, że wpływ Putina na naszą inflację został przeszacowany. „Kosztem” naszego rządu i banku centralnego. W marcu ekonomiści ING Banku Śląskiego pisali:
„Szoki cenowe wywołane przez pandemię i wojnę padły na grunt inflacjogennej struktury PKB, opartej na konsumpcji. Obecnie kontynuowane jest poluzowanie fiskalne. Co zmniejsza skuteczność podwyżek stóp procentowych w walce z inflacją”.
Chodzi o to, że inflację gasi się zmniejszając dostępność pieniądza. I polityka NBP na pewno tę dostępność zmniejsza, ale po drugiej stronie stoi rząd, który rozmaitymi dodatkami i osłonami, ilość pieniądza zwiększa. Dlatego, wojna, wojną, ale sami żeśmy sobie tego potwora inflacyjnego wykarmili. I dlatego zostanie z nami jeszcze długo. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego ustabilizowanie pieniądza zajmie nam dwa lata. Na razie prognozuje się, że kwietniowy odczyt inflacji może wynieść ponad 12 procent. I niestety nie będzie to ostatni miesiąc jej wzrostu. Wysokie ceny, wysokie raty kredytów i duża niepewność. Z nimi będziemy się jeszcze jakiś czas zmagać. Oby jak najkrócej.