Ratusz w Warszawie pracuje nad zmianami w przepisach, które mają ograniczyć sprzedaż alkoholu.
Jak donoszą media, w warszawskim ratuszu toczy się dyskusja na temat ograniczenia sprzedaży alkoholu w mieście. Bardzo wielu ludzi narzeka na całodobowe sklepy monopolowe i powstające jak grzyby po deszczu budki, w których można nabyć niemal dowolne trunki przez 24 godziny na dobę.
Mieszkający w pobliżu takich miejsc skarżą się nie tylko na hałas, jaki powodują niejednokrotnie nietrzeźwi klienci tego typu przybytków, ale także na rozbijanie wokół butelek, śmiecenie, zapach, który pozostaje po czynnościach fizjologicznych klientów sklepów z alkoholem. Kolejnym czynnikiem jest strach, bo pijani ludzie często zaczepiają przechodniów, a inni znów boją się nie tylko zaczepek, ale i pobicia czy też kradzieży. Zakupiony alkohol często jest spożywany w bramach, podwórkach, czy na ławeczkach przy deptakach.
Jednym z pomysłów na ograniczenie sprzedaży alkoholu jest podwojenie do 100 metrów odległości od miejsc wrażliwych, czyli kościołów, szkół, etc. Dodatkowo, odległość ta ma być liczona nie tylko do ściany budynku, ale też do ogrodzenia tegoż, przez co promień, w którym nie ma prawa być punktów oferujących alkohol, jeszcze się zwiększa.
Kolejnym wnioskiem jest dodanie do listy miejsc wrażliwych żłobków, poradni psychologicznych, ośrodków wsparcia dziennego. Radni mają też nadzieję, że uda im się przeforsować możliwość opiniowania umiejscowienia punktów prowadzących sprzedaż alkoholu z okolicznymi mieszkańcami, dzięki czemu wyjdzie się naprzeciw tych, którym przeszkadzają klienci tego typu przybytków.
Wiele osób już teraz wyraża opinię, że wprowadzenie nowych regulacji może odbić się na restauracjach, pubach, czy im podobnych lokalach, gdzie zwykle alkohol spożywa się na miejscu, ale właściciele prowadzą także detaliczną sprzedaż sprowadzanych przez siebie trunków. Chodzi o sytuacje, gdy przykładowo restaurator oferuje wina sprowadzane specjalnie dla jego lokalu, klient może ich spróbować przy obiedzie lub kolacji, a potem kupić butelkę trunku, by spożyć ją w domu. W tych przypadkach raczej nie zdarza się, aby klient takiego lokalu chciał opróżnić ją zaraz po wyjściu z lokalu.
Nowe pomysły warszawskiego ratusza ograniczające sprzedaż alkoholu już dzielą wielu mieszkańców oraz przedsiębiorców. Jedni chcą spokoju i wychowania w trzeźwości, drudzy boją się konieczności redukcji zatrudnienia i straty zysków. Każdy ma swoje racje i pewnie będzie ich dochodził różnymi drogami. W każdej z nich przydatna może być konsultacja z naszymi prawnikami, którzy są stale dostępni pod adresem kontakt@bezprawnik.pl.