Turcja zaprasza Rosjan na wakacje. Ten popularny na całym świecie kraj zdecydował się zorganizować specjalne połączenia lotnicze dla turystów z kraju, który w lutym zaatakował swojego sąsiada. Tureckie władze tłumaczą, że nie mają wyjścia, bo bez rosyjskich gości ich branża turystyczna może nie przetrwać. Tylko czy w ten sposób Turcja nie pozbędzie się przyjezdnych z innych krajów?
Turcja zaprasza Rosjan na wakacje
Plan jest duży. Z jednej strony zakłada powstanie zupełnie nowego przewoźnika, który będzie operował pomiędzy Rosją a Turcją. Jak czytamy na portalu Rynek Lotniczy, ma on stacjonować w popularnej wśród turystów Antalyi. Oprócz tego dwie istniejące linie – Turkish Airlines i Pegasus Airlines mają w tym roku zapewnić transport łącznie 2 milionom turystów z Rosji. Tureccy przewoźnicy, w przeciwieństwie do większości innych światowych firm z tej branży, nie zawiesili połączeń do kraju najeźdźców. Choć znacznie je ograniczyły. Sezon letni może jednak przynieść nowe otwarcie.
Dlaczego Turcy tak śmiało zapraszają do siebie Rosjan w czasie, gdy niemal cały cywilizowany świat poddaje ich izolacji? Podstawową przyczyną są pieniądze. Inflacja w Turcji wciąż jest na kosmicznym poziomie, a gospodarka jest w tarapatach. A że sporą jej częścią jest turystyka, to władze kraju uznały że nie poradzą sobie bez corocznego zastrzyku gotówki w postaci ruchu gości z Rosji. Co roku przyjeżdżały ich do Turcji miliony. Było też sporo gości z Ukrainy, których w tym roku – co oczywiste – nie będzie prawie wcale. A że Recep Tayyip Erdogan od początku balansuje w sprawie wojny (dostarcza broń Ukrainie, ale nie zrywa wielu więzi z Rosją), to postanowił zabalansować również w kwestii turystyki.
Towarzysze urlopu spod litery Z
Taki ruch tureckich władz z pewnością oznacza wizerunkowe kłopoty. Wiele osób z krajów zachodu, słysząc informacje o wpuszczaniu – jak gdyby nigdy nic – Rosjan do kurortów w Turcji, zastanowi się czy na pewno tam będzie chciało spędzić swój urlop. Oczywiście, mówi się że klasa średnia ucieka z Rosji gdzie popadnie, bo nie jest tak że inwazję na Ukrainę popierają wszyscy. Ale wciąż lwia część z osób, które spotkamy na tureckiej plaży, będzie mniej lub bardziej otwarcie okazywać swoje zadowolenie z bestialstwa, jakiego ich żołnierze dokonują u naszych sąsiadów. Nie wiem czy wielu zdecyduje się paradować po kurorcie z literą Z na ubraniach. Natomiast z całą pewnością ich obecność nie wpłynie na komfort wielu innych turystów.
Im bliżej wakacji tym więcej państw będzie się określać w kwestii tego czy wpuszczać do siebie turystów z kraju okupanta. Znacznie mniej skore będą do tego z pewnością państwa Unii Europejskiej (no, może poza Węgrami, do których jednak Rosjanie i tak nie mają jak dolecieć). Inaczej może być w przypadku państw uboższych, które – podobnie jak Turcja – sporo na gościach z Rosji zarabiały. Sam podczas swojego urlopu w czarnogórskim kurorcie Budva doświadczyłem jak ogromna rzesza turystów mówi po rosyjsku. W kwestii wakacji 2022 zatem po raz kolejny zetkną się dwa interesy – moralne i gospodarcze. Każdy z nas będzie sobie wtedy musiał zadać pytanie: czy jestem w stanie odpocząć mając za sąsiada kogoś, kto bije brawo widząc jak jego żołnierze niszczą Ukrainę?