Platformy streamingowe miały zapewniać użytkownikom płatną, legalną rozrywkę, ale bez przerw na reklamy. To miało odróżniać je od telewizji. Historia jednak zatacza koło. Netflix z reklamami? Tak, to już właściwie przesądzone.
Ci, którzy dorastali w latach 90. czy na początku lat dwutysięcznych znają to doskonale. Puszczane np. jako „megahity” filmy nie tyle były przerywane reklamami, co właściwie reklamy były przerywane filmami. Gdy kończył się blok reklamowy, to nieraz zdążyliśmy zapomnieć, czy film był o Rambo, Schwarzeneggerze czy może jednak o Kevinie.
Potem jednak filmy zaczęło się oglądać w internecie. Najpierw niekoniecznie legalnie, ale potem przyszedł Netflix i inne platformy. Światowy kontent, wszystko zgodnie z prawem, za w sumie niewielkie pieniądze – i na dodatek bez reklam. Świetne rozwiązanie? Chyba tak, ale pojawiły się problemy.
Netflix z reklamami? O co chodzi?
Z wypowiedzi szefów platformy – w tym samego Reeda Hastingsa – wynika, że reklamy w serwisie są już tylko kwestią czasu.
„Nie sądzę, abyśmy mieli jakiekolwiek wątpliwości, że to zadziała” – powiedział na ten temat szef Netflixa.
Bardzo szybko się to jednak nie stanie. Najbliższy rok czy dwa ma bowiem zająć firmie badanie, jak tu najlepiej skonstruować ofertę.
Bo nie będzie tak, że każdy będzie oglądał reklamy. Pozostaną na pewno droższe pakiety dla tych, którzy chcą oglądać filmy i seriale bez przerw – to zresztą pewnie core’owi użytkownicy Netflixa.
Będą jednak zapewne tańsze pakiety. W czasach rosnącej inflacji wiele osób zresztą zaciska pasa, więc mogą się znaleźć tacy, którzy będą chcieli oglądać bloki reklamowe w zamian za niższą cenę abonamentu.
Kłóci się to co prawda z oryginalnymi celami Netflixa, no ale cóż, firmom przecież chodzi przede wszystkim o zarabianie pieniędzy. Netflix był do tego maszynką przez ostatnie lata, ale coś się wyraźnie zacina.
W pierwszym kwartale 2022 r. Netflix zanotował spadek liczby subskrybentów o 0,2 mln. Nie jest to może olbrzymia liczba, ale władze platformy i akcjonariusze są pełni obaw. Sam Netflix tłumaczy to w dużej mierze problemem współdzielenia kont. Chyba to jednak mniejsza część problemu – w końcu ludzie robili to od zawsze, a subskrybentów przybywało. Nie da się jednak ukryć, że konkurencja Netflixowi rośnie. Podobny model biznesowy stosuje już bardzo dużo platform (Amazon Prime, HBO Max, Disney+, nie mówiąc o telewizyjnych sewisach VOD). Nie mówiąc już o tym, że na swój sposób z Netflixem walczy też np. YouTube.
Najwyraźniej Netflix chce więc przyciągnąć nowych, bardziej wrażliwych na ceny użytkowników. A zatem filmy przerywane reklamami nie będą już tylko wspomnieniem boomerów…