Jest duża szansa na to, że już wkrótce zacznie funkcjonować elektroniczny rejestr ciąż. Teoretycznie ma pomóc zmniejszyć ryzyko wystawienia pacjentce w ciąży niewłaściwych leków. W praktyce jednak kobiety obawiają się zwiększenia przymusu i kontroli – zwłaszcza w kontekście wyroku TK ograniczającego legalną aborcję.
Elektroniczny rejestr ciąż już wkrótce. Prawnicy są przeciw
Projekt rozporządzenia, który wprowadza elektroniczny rejestr ciąż, jest już gotowy i brakuje pod nim jedynie podpisu ministra zdrowia – informuje prawo.pl. Już wcześniej pomysł utworzenia takiego rejestru wywołał sporo kontrowersji. Jaki jest cel utworzenia takiego rejestru? Teoretycznie ma on pomóc chronić same pacjentki. Do Systemu Informacji Medycznej będą trafiać informacje, dzięki którym ryzyko przepisania pacjentce w ciąży niewskazanych leków będzie znacznie niższe. Podmiot wykonujący świadczenie zdrowotne będzie musiał przekazać do systemu informacje o potwierdzonym wyniku grupy krwi (o ile usługodawca uzyska je w związku z udzielaniem świadczenia zdrowotnego lub realizacją istotnej procedury medycznej) oraz informację o wyrobach medycznych, alergiach i ciąży. Dzięki nowemu rejestrowi kobiety w ciąży mają zyskać możliwość korzystania ze świadczeń zdrowotnych w pierwszej kolejności.
O ile jednak pomysł utworzenia podobnego rejestru mógłby spotkać się z pozytywnym przyjęciem jeszcze kilka lat temu (lub w krajach zachodniej Europy), o tyle w Polsce obowiązkowa rejestracja ciąż została uznana za pomysł kontrowersyjny. Ma to oczywiście bezpośredni związek z wyrokiem TK ograniczającym legalną aborcję. Pacjentki boją się, że w ten sposób politycy chcą po prostu zwiększyć kontrolę nad ciężarnymi. Podobne zdanie mają zresztą prawnicy.
Sędzia i prokurator będą mieć łatwiejszy dostęp do informacji o ciąży
Teoretycznie bowiem przekazanie do systemu informacji o ciąży ma nastąpić dopiero wtedy, gdy podmiot udzielający świadczenia uzyska je w związku z udzielaniem świadczenia lub w przypadku realizacji istotnej procedury medycznej. Zdaniem prawników jednak wpis do rejestru powinien zostać poprzedzony badaniem – co niekoniecznie może mieć miejsce. Wreszcie, co najistotniejsze – z projektowanych przepisów nie wynika, kto miałby usuwać informację z systemu o ciąży. Ma to dwojakie konsekwencje. Po pierwsze, na co wskazują sami lekarze, informacja o ciąży może być kluczowa np. jeśli chodzi o reanimację czy podanie odpowiednich leków. Po drugie – z perspektywy pacjentek – zachodzi ryzyko, że wcześniejsze usunięcie informacji o ciąży z systemu (np. gdy pacjentka poroniła) może stać się przedmiotem zainteresowania prokuratury. Zarówno sędziowie jak i prokuratorzy (którzy już teraz mają dostęp do dokumentacji medycznej) po stworzeniu rejestru będą mogli znacznie łatwiej uzyskać interesującą ich informację.
Elektroniczny rejestr ciąż i wpisywanie danych do SIM może zatem poskutkować jeszcze większymi obawami ze strony kobiet co do zachodzenia w ciążę. I jest to niestety w pełni uzasadnione.