W naszym kraju kuleje dość sporo obszarów, ale jeśli chodzi o irracjonalność, zdecydowanie wygrywa ochrona zdrowia. To, co będzie poniżej, wcale nie powinno budzić śmiechu, a wręcz przeciwnie wspólnie powinniśmy się zastanowić, czy żyjemy w kraju dorosłych ludzi. Okazuje się, że w naszym systemie kobieca menstruacja nadal budzi zawstydzenie i jest spychana w obszary niebytu.
Środki higieniczne w szpitalu, a właściwie ich brak
Potrzeba napisania tego wpisu powstała po przeczytaniu postu pielęgniarki, w którym opisywała przypadek dziewczyny w szpitalu, w którym pracuje. Dziewczyna trafiła na ostry dyżur i w trakcie hospitalizacji dostała miesiączki, jak się okazuje, w państwowym szpitalu pacjentce nie przysługują w takiej sytuacji środki higieniczne. Pielęgniarki musiały ratować ją… pampersami. Jeżeli ktoś z was myśli, że był to odosobniony przypadek, to grubo się myli. Pod postem pojawiła się cała masa komentarzy od innych pielęgniarek, które potwierdzały brak tego typu środków higienicznych w ich szpitalach. Jeśli pacjentka trafia do szpitala, powinna sama zatroszczyć się o ich posiadanie. Nawet jeżeli jest nieprzytomna, samotna, ograniczona ruchowo. Polski system zdrowia udaje, że problemu nie ma. W końcu dotyczy jedynie połowy społeczeństwa.
W sumie te historie pokrywają się z moimi osobistymi doświadczeniami z pobytu w szpitalu. Pani leżąca obok mnie, dość niespodziewanie dostała okres, była po zabiegu i usłyszała od pielęgniarki, że nic ją to nie obchodzi. Miała szczęście, bo środki higieniczne jeszcze tego samego dnia doniósł jej mąż. Gdyby była w innej sytuacji zostałyby jej tylko chusteczki i papier toaletowy. W tamtym momencie sytuacja nie wydawała mi się problematyczna. W końcu jeżeli będąc w szpitalu, troszczymy się o własne kosmetyki i bieliznę, to naturalnie przychodzi również pamiętanie o środkach higienicznych.
Patrząc jednak szerzej, nie da się pominąć sytuacji nagłych i niespodziewanych, indywidualnych przypadków oraz zwyczajnej normalności. Ochrona zdrowia powinna być kompleksowa i nie powinna wprawiać w zakłopotanie, ani zawstydzać. Wyobraźcie sobie sytuację nastolatki, która dostaje w szpitalu pierwszej miesiączki i jedyne co pielęgniarka może jej zaoferować to pampersa. O ile wykaże trochę dobrej woli oczywiście, bo wiele pielęgniarek jest zirytowanych samym pytaniem.
Ubóstwo menstruacyjne
Po powyższych przykładach powstaje smutna refleksja, że składamy się na system, który kuleje nie tylko od strony medycznej, ale kulturowej. Polska medycyna uważa, że menstruacja jest powodem do wstydu i trzeba zepchnąć ją w pewien niebyt. Zamiast normalizować zjawiska fizjologiczne, otaczamy je pewnym tabu, pozwalamy wyśmiewać i deprecjonować. Na skutek tego tkwimy w mentalnym średniowieczu, które rozciąga się na inne płaszczyzny życia. Skoro nawet dziedzina, który z założenia ma uczyć nas akceptacji naszej fizjologii, pomija jego element. Traktując coś tak naturalnego dla kobiecego ciała jak wstydliwy problem, jak możemy mówić o normalności w innych sferach, w których tak wiele rzeczy wręcz woła o szacunek.