Podwyżki stóp procentowych spadku inflacji, jeszcze, nie spowodowały, za to zmroziły już rozgrzany do czerwoności rynek mieszkaniowy. Deweloperzy sprzedali w maju wyjątkowo mało mieszkań, ale też wyjątkowo mało tych mieszkań na rynek wypuścili. Kolejne miesiące przyniosą odpowiedź kto będzie rozdawał karty. Kupujący czy nadal sprzedający. To był „czarny maj” na rynku mieszkaniowym.
To był „czarny maj” na rynku mieszkaniowym
Eksperci GetHome.pl i RynekPierwotny.pl przeanalizowali transakcje w siedmiu największych polskich miastach. To Gdańsk, Katowice, Łódź, Poznań, Warszawa i Wrocław. Zestawiając sprzedaż majową do kwietniowej, nie mówiąc już o maju 2021 roku, sprzedaż mieszkań spadła i jest to olbrzymi spadek. We wszystkich tych wymienionych wcześniej miastach deweloperzy sprzedali w maju 2417 mieszkań. To o jedną trzecią mniej niż w kwietniu i połowę mniej niż rok temu. Powód – wysokie stopy procentowe. One były też wysokie w kwietniu, ale sytuacja była nietypowa. Otóż właśnie od kwietnie zaczęła obowiązywać rekomendacja KNF zaostrzająca kryteria oceny zdolności kredytowej. Dlatego w marcu do banków zgłosili się hurtem ci, dla których był to ostatni moment na wzięcie kredytu.
„Pesymizmem napawają też dane sprzedażowe za okres pięciu miesięcy 2022 r. We wszystkich analizowanych przez nas miastach popyt na nowe mieszkania wyraźnie się bowiem zmniejszył w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Najbardziej we Wrocławiu (o 48 proc.), Warszawie (o 44 proc.) i Gdańsku (o 37 proc.)” piszą autorzy raportu.
Nie ma komu kupować czy nie ma co kupować?
Sprzedaż „siadła”. To jasne, ale może powodem był też brak odpowiedniej oferty ze strony deweloperów. Raport pokazuje, że we wszystkich analizowanych miastach do sprzedaży trafiły 1852 mieszkania. To aż o 46 proc. mniej niż w kwietniu. W Katowicach, jak czytamy w raporcie deweloperzy najwyraźniej wstrzymali wprowadzanie na rynek nowych mieszkań. O 88 proc. mniej mieszkań trafiło do sprzedaży w Poznaniu. W Warszawie było to odpowiednio o 26 proc., a we Wrocławiu o o 65 proc. Tylko w Łodzi w maju w sprzedaży było więcej mieszkań niż w kwietniu.
Zwraca jeszcze uwagę jedna informacja z raportu. Otóż we wszystkich miastach deweloperzy wprowadzili na rynek mniej mieszkań niż sprzedali. To by oznaczało, że część klientów zmieniła zdanie i rozwiązała umowy deweloperskie. A w ten sposób pozyskane mieszkania wróciły na rynek.
Co na to ceny?
To co się dzieje na rynku, nie mogło nie wpłynąć na ceny mieszkań . Wpłynęło, ale bardzo delikatnie.
„Z danych Big Data RynekPierwotny.pl wynika, że maj przyniósł zastopowanie wzrostu średniej ceny metra kwadratowego mieszkań oferowanych przez deweloperów. W Katowicach, Krakowie, Łodzi i Poznaniu średnia utrzymała poziom z kwietnia, a w Gdańsku spadła nawet o 2 proc. Jest to efektem wprowadzenia na rynek puli mieszkań ze średnią ceną ok. 9 tys. zł za m kw. Czyli znacznie odbiegającą w dół od średniej w ofercie, która w maju sięgnęła 11,4 tys. zł za metr. Porównując średnią cenę metra kwadratowego rok do roku, to liderem podwyżek są Poznań i Katowice. W maju była ona w tych miastach aż o 24 proc. wyższa niż w analogicznym okresie przed rokiem” czytamy w raporcie.
Wszystkie dane tego raportu pokazują, że oczekiwanie, że za chwilę na rynku pojawi wysyp tańszych mieszkań może być nieuzasadnione. Ale z drugiej strony na rynek mieszkaniowy oddziałuje w tej chwili tak dużo sił, że trudno dziś przewidzieć, która przeważy. W tym momencie struktura cenowa sprzedawanych nowych mieszkań z maja 2021 i maja 2022 pokazuje, że ubywa ofert z cenami do 8 tys. zł za metr kwadratowy. A przybywa mieszkań za ponad 10 tys. zł za metr. W Warszawie to już 79 proc. oferty, a w Krakowie tylko trochę mniej. Najkorzystniej dla kupujących wygląda to w Łodzi, gdzie tylko 9 proc. mieszkań była sprzedawana w maju powyżej 10 tys. zł za metr.