„Lżejsza” kradzież towaru o wartości do 800 złotych nie będzie dotyczyć… paliwa. Bo taką kradzież uznaje się za „zuchwałą”

Moto Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji
„Lżejsza” kradzież towaru o wartości do 800 złotych nie będzie dotyczyć… paliwa. Bo taką kradzież uznaje się za „zuchwałą”

Nie milkną kontrowersje wokół planów podwyższenia progu, od którego kradzież będzie uznawana ze przestępstwo. Przez lata bariera wynosiła 500 złotych, teraz ma wynieść 800. Okazuje się jednak, że ta „ulga” dla złodziei nie obejmie tych, którzy kradną paliwo ze stacji benzynowych. Bo to, zdaniem prokuratury, jest szczególny rodzaj zaboru mienia. Tak zwana… zuchwała kradzież paliwa.

Zuchwała kradzież paliwa

Kiedy w maju pisałem o sytuacji z Wielkiej Brytanii, gdzie jeden z wysoko postawionych policjantów zasugerował przymykanie oka na kradnących jedzenie, traktowałem to jako ciekawostkę i „michałka”. Tymczasem już wtedy polski ustawodawca zaczął prace nad tym, by próg, od której kradzież jest przestępstwem, podnieść aż o 300 złotych. Pomysł dziwaczny, szczególnie gdy patrzymy na szalejącą inflację i malejące budżety domowe Polaków. Bo jak to czytać? Jest źle, więc wysyłamy sygnał, że w razie czego w ostateczności można coś komuś ukraść? A przecież kradzieże w sklepach – dziwne, że muszę pisać taką oczywistość – sprawiają, że biednieje ktoś inny. Na przykład sprzedawca, którego właściciel obciąży odpowiedzialnością za utracony towar.

Pomysł wzbudził szczególne kontrowersje w branży paliwowej, która od kilku miesięcy mierzy się z prawdziwą plagą kradzieży benzyny. Przy litrze 95-ki kosztującym w okolicach ośmiu złotych bardzo wiele osób zaczęło tankować i odjeżdżać bez płacenia. Jak pisze Dziennik Gazeta Prawna, tylko w I kwartale 2022 roku odnotowano ponad 18 tysięcy takich zdarzeń (w całym 2021 było ich 11 tysięcy!). Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego uważa, że podniesienie progu kradzieży tym bardziej zachęci złodziei do okradania stacji. Okazuje się jednak, że tak nie będzie.

Kradzież paliwa to specjalny typ przestępstwa

Otóż cytowany przez DGP przedstawiciel Prokuratury Krajowej powiedział, że w przypadku kradzieży paliwa ze stacji benzynowych nie ma mowy o potraktowaniu tego jako wykroczenie. Dlaczego? Bo, zdaniem Tomasza Szafrańskiego, ten czyn jest uważany za „kradzież zuchwałą”. Czyli taką, w której „sprawca swoim zachowaniem wykazuje postawę lekceważącą lub wyzywającą wobec posiadacza rzeczy lub innych osób lub używa przemocy innego rodzaju niż przemoc wobec osoby, w celu zawładnięcia mieniem”. Zdaniem prokuratury kierowca, który – wiedząc, że widzą go i pracownicy stacji, i kamery monitoringu – po tankowaniu odjeżdża ze stacji, działa w sposób zuchwały, a to oznacza że będzie podlegał odpowiedzialności za przestępstwo. A nie za wykroczenie.

Okej, jedna sprawa została rozwiązana. Ale dam sobie rękę uciąć, że podobnych wątpliwości pojawi się jeszcze wiele. Pytanie brzmi: po co w ogóle grzebać w przepisie, który dobrze funkcjonował od lat, i w którego sprawie nikt nie podnosił argumentów za jego zmianą? Szczególnie, że w obecnych czasach musi być traktowany jako sygnał: jest drogo, więc kraść będzie można w mniejszych obawach. Kompletnie nie rozumiem po co to wszystko.