Myślałby kto, że wysokość dodatku węglowego to coś niezmiennego: 3000 złotych na każde gospodarstwo domowego. Wystarczy, że ogrzewa się w nim jakąś odmianą węgla. Rządzący od razu informowali, że na realizację programu przeznaczono 11,5 miliarda złotych. Jest tylko jeden haczyk: jeśli te pieniądze zaczną się kończyć, to wysokość dodatków ulegnie obniżeniu.
Wysokość dodatku węglowego jest uzależniona od stopnia zagospodarowania pieniędzy przeznaczonych na ten cel
Jeden z naszych czytelników zwrócił nam uwagę na interesujący kruczek prawny ukryty w ustawie o dodatku węglowym. Chodzi o jej art. 27:
1. Maksymalny limit wydatków z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, o którym mowa w art. 65 ust. 1 ustawy zmienianej w art. 19, przeznaczonych na dodatki węglowe wynosi w 2022 r. – 11 500 000 000 zł.
2. Minister właściwy do spraw energii monitoruje wykorzystanie limitu wydatków, o którym mowa w ust. 1.
3. W przypadku gdy wykorzystanie środków wyniesie więcej niż 95% środków, o których mowa w ust. 1, wysokość wypłacanych dodatków węglowych podlega proporcjonalnemu obniżeniu tak, aby łączna wysokość wypłacanych dodatków była równa maksymalnemu limitowi środków finansowych przeznaczanych na przyznanie dodatków.
Konsekwencje tak skonstruowanych przepisów są jasne. Jeżeli w wyniku wypłat zaczną się kończyć pieniądze, to wysokość dodatku węglowego zacznie spadać. Co więcej, w tym momencie przepisy ustawy nie umożliwiają przekroczenia limitu wydatków ustanowionego w art. 27. Tym samym uda się rozdać całą kwotę, zanim dodatek węglowy otrzymają wszyscy zainteresowani, to ostatni chętni do skorzystania z programu mogą zostać odprawieni z kwitkiem.
Należy przy tym podkreślić, że rządzący projektując świadczenie, wcale nie ukrywali tego konkretnego rozwiązania. Wygląda więc na to, że pośpiech ze złożeniem wniosku o dodatek węglowy jednak jest posunięciem jak najbardziej racjonalnym. Pytanie jednak jak bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym skończą się pieniądze?
Pieców węglowych jest w Polsce więcej, niż przewidziana w przepisach liczba beneficjentów rządowego świadczenia
Podzielenie kwoty wygospodarowanej z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 przez wysokość dodatku wyrażoną w złotych daje w zaokrągleniu wynik 3 833 333 beneficjentów. Według szacunków Ministerstwa Środowiska i Klimatu w Polsce nadal 42% gospodarstw domowych korzysta z pieców węglowych. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego za rok 2020, mamy w Polsce 14,62 miliona gospodarstw domowych. To dawałoby 6,14 miliona pieców węglowych uprawniających do skorzystania z dodatku węglowego.
Taki dobór danych podpowiada, że rzeczywiście istnieje ryzyko tego, że zabraknie pieniędzy na wypłatę dodatków węglowych. Warto jednak wspomnieć, że funkcjonują także inne szacunki dotyczące liczby gospodarstw domowych wciąż ogrzewanych piecami węglowymi. Już dane GUS z 2019 r. sugerowały zmniejszenie odsetka kotłów na węgiel kamienny z 42,7 proc. do 36,5 proc.
Szacunki „Rzeczpospolitej” z 2021 r. sugerowały, że mamy w Polsce niecałe 3 miliony „kopciuchów”. To jednak jedynie piece niespełniające obowiązujących norm emisji. Pogram „Czyste Powietrze” przez lata pozwalał na wymianę takiego pieca na bardziej nowoczesne urządzenie również spalające węgiel.
Można się spodziewać, że tendencja spadkowa utrzymywała się do niedawna. Dopiero ogłoszenie programu dodatku węglowego sprawiło, że Polacy masowo zmieniali swoje deklaracje w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Skala zjawiska okazała się na tyle duża, że inspekcja nadzoru budowlanego zapowiedziała sprawdzanie deklaracji CEEB, na wypadek tego typu nadużyć.
Wydaje się więc, że liczba uprawnionych do otrzymania dodatku węglowego może rzeczywiście przekraczać możliwości jego finansowania. Nie wiadomo też, czy w takiej sytuacji rządzący byliby skłonni jeszcze bardziej nadwyrężyć Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Nie jest tajemnicą, że na analogiczne rozwiązania czekają posiadacze pieców na inne paliwa, których również dotknęła drożyzna.