Solidarna Polska to chyba najwaleczniejszy zakon Kościoła w Polsce. Więzienie za obrazę uczuć religijnych to ich pomysł na obronę chrześcijan. Zebrali już dość podpisów pod projektem.
Więzienie za obrazę uczuć religijnych
Solidarna Polska uważa, że „w Polsce coraz częściej dochodzi do przybierających różne formy ataków na chrześcijan ze względu na ich przynależność religijną”. Dlatego to już ich drugie w tym roku podejście Solidarnej Polski do zaostrzenia kar za krytykę Kościoła. Wiosną do Sejmu trafił projekt SP, w którym zapisano, że „kto publicznie lży lub wyszydza Kościół lub inny związek wyznaniowy o uregulowanej sytuacji prawnej, jego dogmaty i obrzędy, podlega karze do 2 lat pozbawienie wolności.” Inicjatywa nie zdobyła poparcia PiS. Więc SP postanowiła złożyć projekt obywatelski. W czerwcu, wiceminister sprawiedliwości, Marcin Warchoł powiadomił na Twitterze o powołaniu komitetu ustawodawczego „W obronie wolności chrześcijan”.
„Zachęcamy do podpisu wszystkich, zarówno wierzących jak i niewierzących, ponieważ ta ustawa chroni prawo do wyznawania swoich poglądów, przekonań i swobody sumienia” napisał wiceminister. Wystarczy 100 tys. podpisów, by projekt był procedowany w Sejmie. Michał Wójcik, minister w KPRM, kolega partyjny wiceministra Warchoła poinformował, że zebrano już 150 tys. podpisów, więc projekt ustawy trafi niebawem do Sejmu.
Więzieniem chcą chronić wolność
„Inicjatywa ma na celu chronić wolność. Wolność religii, wolność wyznania, wolność jako fundament relacji społecznych” cytuje ministra Wójcika, PAP. Według ministra nie chodzi o zaostrzanie kar za obrazę uczuć religijnych, a o to, by przepisy były jednoznaczne. „Żeby nie było wątpliwości czy wina nastąpiła czy nie” wyjaśniał minister. Według niego, to właśnie brak precyzyjnych przepisów powoduje, że sprawy dotyczące profanowania symboli religijnych są umarzane. Minister, czytamy w komunikacie PAP, zaznaczył, że w nowych regulacjach powinny pojawić się jednoznaczne słowa takie jak, „Lży czy wyszydza”. Jak rozumiem, to ma zapewnić obiektywność kryteriom, według których będzie oceniana czyjaś wypowiedź czy zachowanie.
W projekcie „obywatelskim” ustawy czytamy „kto przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Za przeszkadzanie w pogrzebie czy znieważanie miejsca kultu to samo. Wreszcie za wyszydzanie Kościoła również taka sama kara.
To już pośmiać się nie można?
Nie jestem za przeszkadzaniem w mszy czy pogrzebie. Jestem nawet zdecydowanie przeciw takim zachowaniom. Ale zapis o szydzeniu może narazić na grzywnę, a nawet odsiadkę każdego, kto z kościoła zażartuje. Bo szydzenie, to ośmieszanie. A ośmieszanie to satyra. Że to nie jest przyjemne dla zainteresowanych? Na pewno. Ale, jak pisał autor najbardziej znanej satyry na duchowieństwo, Ignacy Krasicki, sam biskupem będąc „szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych. Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych”. To z jego „Monachomachii”, opisującej zepsucie duchowieństwa, pochodzi słynne „Prawdziwa cnota krytyki się nie boi”.
Oczywiście nie każdy potrafi tak zgrabnie wytknąć kościołowi grzechy, jak Krasicki. Niektórym faktycznie nerwy puszczają i nie przebierają w słowach słysząc, jak papież Franciszek komentuje wojnę w Ukrainie. Albo, gdy obserwują stosunek Kościoła do ofiar pedofilii czy chciwość jego przedstawicieli. Nim się to jednak oceni, warto zastanowić się, co jest skutkiem, a co przyczyną. Podpowiedź przynosi ostatni sondaż CBOS badający „Dlaczego Polacy odchodzą dziś z Kościoła”. Polecam lekturę jego wyników obrońcom tej instytucji. Nie wiem czy ten trend można odwrócić. Może można, ale na pewno nie groźbami więzienia. Historia uczy, że nawet płonące stosy nie powstrzymały zmian.